Pierwsza miłość nie rdzewieje??
Hej dziewczyny.
Jestem studentką, jestem w szczęśliwym związku od kilku lat, od jakiegoś czasu jestem zaręczona. Kocham mojego D, jest cudowny.
Ale teraz coś o mojej pierwszej, wielkiej miłości, bo o tym tu mowa. Miałam około 16 lat jak zawrócił mi w głowie, był mega przystojny, miał w sobie to "coś", nawet jego dziwny charakter mi nie przeszkadzał. Zabawił się moimi uczuciami i zostawił dla innej. Ponad rok czasu leczyłam się z tej miłości, unikałam go jak mogłam, było ciężko.
Ostatnio mój mózg postanowił mi o nim przypomnieć, przyśnił mi się. Ale dodatkowo, żeby mało nie było, ostatnio też trafiłam przez przypadek na jego profil na fb. Był na zdjęciu u znajomego, no musiałam więc przeglądnąć jego profil, ciekawość zwyciężyła Zobaczyłam na zdjęciach, że był z pewną dziewczyną którą znam na weselu jako jej osoba towarzysząca, poczułam zazdrość. Chyba ze mną nie wszystko w porządku Cieszę się, że go nie spotkałam jeszcze.
Co o tym myślicie? Jak to jest z tą pierwszą miłością? Też macie jednak tą słabość do tej osoby pomimo, że życie ułożyło się inaczej i teraz macie swojego księcia z bajki??
Mojego pierwszego chłopaka poznałam gdy zaczynałam ostatnią klasę w gimnazjum. Byliśmy ze sobą ponad rok, mimo że teraz jestem w szczęśliwym związku, to bywają takie dni jak dziś, że tęsknie za pierwszą miłością.. Chociaż niedługo minie trzy lata jak nie jesteśmy razem, to ja nie do końca się pozbierałam, a gdy go spotykam to jakaś część mnie znowu się rozpada Więc moja pierwsza miłość nie zardzewiała
Gdy widzę moją "pierwszą miłość" to się bardzo cieszę, że już z nim nie jestem i się ciągle zastanawiam czemu ja u licha z takim kretynem byłam i gdzie ja miałam oczy (byliśmy ze sobą 3 lata ) Ale może dlatego że to nie była pierwsza miłość tylko lekkie zauroczenie. Przy moim obecnym kochanym mężczyźnie czuję się i najważniejsze on traktuje mnie jak księżniczkę i teraz wiem że to jest prawdziwa miłość
Wszystko z nami chyba OK, chociaż z moim już 4,5 roku jestem naprawdę szczęśliwa, to i tak zastanawiam się, co by było, gdyby jeden z poprzednich związków przetrwał...
Ja ciągle mam do Niego słabość, mimo ze nawet nie bylismy razem, ale byłam zakochana po uszy, bo to miłosc przez całą podstawówkę i prawie całe gimnazjum... Takie to głupie ale jednak coś w tym było prawdziwego skoro wciąż mam słabość do facetów o tym imieniu...
ja tam nie mam takich sentymentów. Zawsze staram się pamiętać, że nie rozstałam się z tymi facetami bez powodu. Działa.
Ja jak patrzę na swojego pierwszego chłopaka (a było ich dwóch ) to aż mnie odrzuca, więc nie mam czegoś takiego. Dosłownie czuję do niego swego rodzaju obrzydzenie, nawet mi się nie chce o nim myśleć :p
Mam nadzieje, że moja nie zardzewieje, bo z moja pierwszą miłością jestem zaręczona i za rok mamy ślub
Ja też nie mam problemu jeśli chodzi o pierwszą miłość czy kolejne związki .
Wychodzę z założenie że tak miało być i czegoś mnie to zawsze nauczyło a po za tym po rozstaniu nie wiem czemu ale zawsze zastanawiam sie po co z nim była ha ha bo widzę tyle wad że głowa mała ;p
Bycie singlem od półtorej roku bardzo mi służy i nie wiem czy chciałabym to w najbliższym czasie zmieniać hmm raczej nie ;p
Z moją pierwszą miłością nie byłam nawet w związku, ale kochałam się w nim dobre kilka lat. I wciąż mam sentyment. Mimo, że jestem w szczęśliwym związku już prawie 7 lat
Jak go spotkałam chyba 2 lata temu przypadkiem przed pubem w nocy i zaczęliśmy gadać, to nie powiem, fajnie mi się zrobiło. Ale to wszystko. Ten sentyment już chyba zostanie ze mną na zawsze
Wiadomo że pierwszą miłość tak jak i pierwszy pocałunek pamięta się na zawsze, ale moim zdaniem trzeba brać wszystko na rozum, a nie tak jak mówi "głupie" serce Tamten złamał Ci serce a z obecnym jesteś szczęśliwa, więc moim zdaniem nie ma co rozpamiętywać, sama widzisz kto jest bardziej wart Twojego uczucia
Ja ze swoją pierwszą miłością zbijam sobie obecnie piątki i nie chcę absolutnie aby wydarzyła mu się jakaś krzywda i śmiało mówimy sobie wzajemnie jeżeli widzimy, że coś jest nie tak..
Nigdy nie zastanawiałam się, co byłoby gdybym dalej była z pierwszą miłością. Patrząc teraz jaki on jest, to nawet nie chce mieć z nim wspólnego. Mieszkamy na jednym osiedlu praktycznie, więc ciężko byłoby się unikać, ale i tak bardzo rzadko go widuję. On to taki typowy porywacz. Nie mam do niego żadnej słabości. Jest mi on całkowicie obojętny.
Ja tam mam sentyment do mojej pierwszej miłości, ale to raczej tylko miłe wspomnienia. Jak go widzę na żywo, to wiem, że rozstanie było bardzo dobrą decyzją i wtedy też przypomina mi się powód rozstania.
No ja tam jestem z swoją pierwszą miłością, więc nie wiem,ale chyba sentyment pozostaje, więc Ci się nie dziwię.
Ja moją pierwszą miłość poznałam w wakacje przed ostatnią klasa gimnazjum. Byliśmy ze sobą 2 lata, a na moje nieszczęście jest chrzestnym mojego siostrzeńca. Choć nie jesteśmy ze sobą już ponad 3 lata... niedługo będzie 4 to są takie dni kiedy tęsknie za chwilami spędzonymi z nim. Wiem że za rok w październiku bierze ślub no ale cóż na to poradzić, trzeba żyć dalej i mieć nadzieję na to że znajdzie się kogoś na całe życie i zapomni się o tej "pierwszej miłości" w takim stopniu alby dało się funkcjonować, choć zawsze pozostanie w nas coś co będzie nam o tym przypominać.
Do swojej pierwszej miłości równiez mam slabość. Nie jestesmy ze sobą juz prawie 2 lata ale zawsze jak o nim pomysle to troszke tesknie. Chociaż napewno nie chciałabym z nim juz być. Nawet bedac w innym zwiazku to gdy go spotkałam czy jak napisal (bo mamy dobre kontakty) to jakos serce szybciej bilo odrazu. Mysle ze ta pierwsza prawdziwa miłośc nigdy tak na prawde nie zardzewieje, sentyment i wspomnienia zostaja
też mam problem ze swoim pierwszym chłopakiem "na poważnie", gdy go widzę to coś mną rusza i czuje lekkie zakłopotanie, serducho mocniej bije, także chyba słabość ma większość z Nas do pierwszej miłości.
Ja do każdej swojej miłości mam słabość a było ich dokładnie dwóch z pierwszym dalej mam kontakt, z drugim nie dawno się rozstałam i razem z rozstaniem skończyło się wszystko. Zawsze zostaje jakiś sentyment do drugiej osoby, ale skoro się skończyło to nie ma co tego roztrząsać
Pierwsza miłość miałam w 5,6 klasie podstawówki. Może się to wydawać dziwne ale dzisiaj mam 21 lat i wspominam to jako coś silnego, a nie pierwsze lepsze zauroczenie. Po zerwaniu przeplakalam rok. Dzisiaj ciągle z sentymentem myślę o tamtej osobie.
Ale ja już chyba taka jestem, że o wszystkich osobach, które były dla mnie ważne i z którymi znajomość z niewyjaśnionych powodów się skończyła myślę z sentymentem i tęsknota