Kłótnie - umacniają czy niszczą związek?
Co o tym myślicie dziewczyny? Chyba nikt nie lubi kłótni, ale może jednak są one potrzebne, aby dwie strony mogły powiedzieć to co czują? Jak wyglądają kłótnie w Waszych związkach? Przekłada się to na wasze relacje? Dochodzicie do wspólnych wniosków czy każde z Was idzie w końcu w swoją stronę?
Zależy jakie kłótnie. Małe sprzeczki czy dyskusje są spoko, ale duże z poważnymi narzutami? No nie wiem czy to może mieć pozytywny wpływ na związek. Ja zawsze mówie otwarcie co mi leży na sercu nawet jak to cos bardzo delikatnego, po prostu nie chce czekać, aż moja irytacja urośnie do wielkich rozmiarów i wybuchnę. Takie coś nie ma sensu.
Niektórzy mówią, że lubią sie kłócić, bo seks na zgodę jest o wiele lepszy. Cóż u mnie czegoś takiego nie ma bo nawet jak już wszystko wyjasnione to i tak jestem troszke zła i nie ma mowy o jakichs czułościach.
u nas takie się praktycznie nie zdarzają. Za te prawie trzy lata zaledwie kilka było takich sprzeczek dłuższych niż kwadrans. A jak już się zdarzy, to oboje pilnujemy, żeby nie zasypiać bez pogodzenia się i jak na razie działa.
Na szczęście żadne z nas nie ma tendencji do czepiania się o byle głupoty i wytykania palcami błędów sprzed kilku miesięcy. Pogadamy i jest ok.
@hostka92 to ja mam podobnie jak Ty
Dodam od siebie, że to chyba też zależy w jaki sposób ta kłótnia wygląda. Przeżyłam w życiu bardzo wiele toksycznych sytuacji tego typu , kiedy jedna strona nie chciała nic wyjaśniać, wychodziła i znikała na kilka dni w milczeniu, które tylko intensyfikowało problem. Albo kiedy podczas kłótni padały mocne słowa, na tyle mocne, że zatruwały serce na długo. To zrujnuje każdą, nawet największą miłość, ale to już jest moim zdaniem objaw braku szacunku Najgorsze kiedy para ma właśnie odmienny styl dyskusji/kłótni, czyli kiedy jedno nie chce rozmawiać, zamyka się w sobie albo ucieka, dosłownie. Druga strona się frustruje, że nie może wyjaśnić czegoś, a potrzebuje tego dla własnego spokoju i oczyszczenia atmosfery. Uważam, że jeśli spotka się dwoje takich ludzi to nie uda im się zbudować nic trwałego niestety. Ja po latach ciężkich związków spotkała w końcu osobę, które ma tak jak ja, lubi wszystko od razu wyjaśnić. Kiedy się kłócimy to krótko i na temat, zawsze od razu i do końca wszystko przedyskutowujemy i tyle Często też kłótnia zamieniana jest w żarty i wesołe pojazdy po sobie nawzajem i atmosfera się rozluźnia
Lepiej spokojnie coś przedyskutować niż się kłócić, bo kłótnie nic dobrego nie wnoszą, jedynie wyładowanie frustracji. Najgorzej, że ludzie wszystko duszą w sobie, a potem wybuchają i są kłótnie, zamiast normalnie ze sobą rozmawiać, wtedy, kiedy pojawia się coś, co nas irytuje.
Ja od kiedy podchodzę spokojnie do rozmów, a zaprzestałam bezsensownych kłótni, to widzę, że mój związek jest bardziej harmonijny
Nie ma nic gorszego niż znikanie w milczeniu i takie obrażanie się dziwne, to już lepiej chyba sobie powrzeszczeć
U nas w ciągu 4 lat związku było sporo sprzeczek, ale o jakieś głupoty o które szlo się dogadać, niestety i ja i mój K.jesteśmy uparci, ale zawsze staramy się jakoś dogadać. Przy większych kłótniach nie dam ani sobie ani jemu przemilczeć źródła problemu, chce wszystko na bieżąco wyjaśnić. Nie zawsze to działa, nieraz jest tak ze po prostu powiem co mam do powiedzenia i wychodzę. Każdy związek jest inny, mój K.ma bardzo ciężki charakter i wiele lubi sobie dopowiedzieć nie.pytając o szczegóły. No jak mówiłam zawsze staramy się dogadać. Od długiego czasu się już nie kłócimy i mam nadzieje że tak zostanie. A wracając do pytania, nie wydaje mi się żeby kłótnie umacniały związek, ale też nie wiem czy związek bez kłótni byłby "nudny".
Jeszcze nie spotkałam związku,w którym kłótnie by cokolwiek umocniły... Niby się mówi,że po kłótni najlepsze jest godzenie się,ale często to zostawia rysę na psychice. Po czasie i kilku kłótniach człowiek się zmienia i to raczej w negatywną stronę. Najgorzej jest kiedy partnerzy mają inny sposób na radzenie sobie z takimi sytuacjami,typu jedna strona zamyka się w sobie,woli odpuścić,natomiast druga na przymus wymaga rozmowy,wyjaśnień. Bardzo łatwo się zapędzić i powiedzieć coś niechcący co może pozostać w psychice partnera,a czasami jedna kłótnia może doprowadzić do rozstania. Nienawidzę się kłócić i szczerze mówiąc bardzo często wolę odpuścić,co w sumie jest beznadziejną strategią,ale cóż...taka jestem.
@cynamonek zazdroszczę Ci Ja nie umiem odpuścić i najczęściej prowokuje kłótnie/dyskusje/sprzeczki i prowadzę je tak, że muszę temat do dna zgłębić, dopiero wtedy mogę dać sobie spokój
Napisałam wcześniej to co Ty i też uważam, że dwoje ludzi z odmiennym stylem dyskusji nie da ze sobą rady, a kłótnie zabijają miłość.
@tulipanna nie ma czego zazdrościć,wiesz.. Mój partner tak drąży jak Ty... Wtedy mam ochotę go zabić,ale z anielskim uśmiechem na twarzy powtarzam sobie,że wszystko ok,bądź spokojna.
Kłótnie są dobre ale bez przesady, że tylko przez to funkcjonowałby związek. Jeśli nie mamy np odwagi na powiedzenie czegoś może się druga osoba dowiedzieć o tym podczas kłótni. I tak samo na odwrót. U mnie są kłótnie tylko o pierdoły i w sumie sama nie wiem czy lepsze są takie czy o jakieś poważne sprawy. Ale myślę, że o pierdoły jest lepiej bo szybko przechodzi i nie ma jakiejś wielkiej urazy. No i na koniec, co do ostatniego pytania jest to różnie, raz mamy wspólne zdanie a czasami uparcie jesteśmy przy swoim
żyję w baaardzo luźnym związku, sprzeczki są, kłótnie i awantury też, ale nie trwają długo bo oboje potrafimy przyznać, że zawiniliśmy. Zawsze kończy się na przepraszaniu i przytulaniu Zresztą nawet jak wściekam się bardzo to i tak zaraz jest mi przykro i sama pierwsza wyciągam rękę na zgodę
oczywiscie ze sprzeczki są, jak w kazdym zwiazku mysle ze właśnie w zwiazku takie kłotnie czasami są potrzebne, to oznacza ze nam na sobie zalezy a nie wszystko olewamy
Są kłótnie po których jest lepiej, a są kłótnie które swoją częstotliwością pogarszają relacje między partnerami. Np. małe sprzeczki mogą trochę budować, ale kłótnie dotyczące np. podejrzeń drugiego partnera o zdrady, kłamstwa itp. wiadomo, że do niczego dobrego nie doprowadzą.
U mnie bywa różnie, czasami po sprzeczkach jest dobrze, a czasami siedzi we mnie złość i do końca dnia nie jest wstanie mnie nikt rozbawić ;d
Ja często chcę porozmawiać, wytłumaczyć, dojść do porozumienia i nadaje jak katarynka, a mój facet z chamskim, cwaniackim uśmiechem się na mnie patrzy albo patrzy w komórkę. To najbardiej doprowadza mnie do szału.
Wydaje mi się, że kłótnie umacniają, bo właśnie przy nich wypowiadamy co nas boli, co nam nie pasuje - co za tym idzie, staramy się być lepsi dla partnera i eliminujemy to co przeszkadza, a sami tego nie zauważaliśmy
Jednak ciągłe kłótnie i sceny zazdrości trochę psują związek bo wychodzi na jaw brak zaufania, lub nadmierna chęć rządzenia drugą osobą
Zdecydowanie niszczą.
Oczywiście czasami można się pokłócić, ale należy ich unikać i znaleźć inny język..
Polecam https://www.facebook.com/robertmarchel?fref=ts <-----fanpage Roberta Marchela. Jego filmiki są bardzo przydatne... Dają dużo do myślenia.
Jeśli coś nas gryzie powinniśmy mówić, a nie dusić tego w sobie, bo to boli.. Po co cierpieć? Jeśli jest się o co kłócić, a do porozumienia nie da się dojść i trwa ciągłe cierpienie to tez istotne, bo to syganł, że związek nie ma przyszłości. JEśli nie potrafimy ustępować, to po co cierpieć? Widocznie aż tak nie zależy nam na partnerze, trzeba najpierw poznać siebie, potem jego, a potem wiedzieć o co warto się kłócić, a co nie jest warte życia w bólu.
Ja się staram nie kłócić...w zasadzie jesteśmy mało konfliktowi - ja i mój chłopak wiec w ciągu 4 lat związku się nie kłóciliśmy jakoś bardzo. Były to po prostu wymiany zdan bardziej lub mniej porywczo. Jednak wiem,ze nie umiemy wytrzymac bez siebie ani chwili wiec takie ,,fochy'' itd nie są dla nas.