studia, studia, studia i mieszkanie z chłopakiem..
hej, mój związek trwa już 3 lata, nie wyobrażałam sobie mieszkania bez niego na studiach i tak się też stało, ale im bliżej tego tym większe mam wątpliwości, moje wątpliwości wynikają tylko z czystej Katolickiej wiary i stosunku Kościoła do takich osób.. Coraz bardziej zastanawiam się czy nie poczekać jeszcze zanim zamieszkamy razem właśnie z powodu Kościoła. Niby rodzice nie widzą w tym nic złego, ani moi ani jego, ja sama do tej pory też nie widziałam.
Mozę są tu jakieś clouders, które są lub były w podobnej sytuacji i się wypowiedzą ? Bo potrzebuje jakiegoś wsparcia, głosu rozsądku, który powie mi że nie ma nic w tym złego
Ja byłam w takiej samej sytuacji, zamieszkałam z chłopakiem.
Ale gdybym mogła jeszcze raz wybrać, wolałabym chyba zamieszkać z koleżanką.
a ja tak bardzo chciałabym zamieszkać z W. niezależnie od tego co mówi Kościół... ale niestety nie jest to możliwe (studiuję w jednym mieście, on pracuje 100 km dalej) - na Twoim miejscu - mając taką możliwość - skakałabym z radości!
poza tym wydaje mi się, że nawet jeśli para zamieszka ze sobą nawet po 10 latach związku, to wspólne mieszkanie może okazać się zupełnie różne wyobrażenia.. wiadomo, najlepiej poznaje się człowieka mieszkając z nim pod jednym dachem.
Ja pewnie bym się ucieszyła gdybym miała chłopaka i taką możliwość. Chociaż z drugiej strony bałabym się, że to zaszkodzi związkowi, w sensie mieszkanie razem w tak młodym wieku. Bo w moim przekonaniu teraz jest czas żeby się wyszaleć a nie gotować obiadki, prać skarpety itd. w sensie żyć jak w małżeństwie. Nie mówię oczywiście o szaleństwach typu jakieś romanse czy inne dziwne wyskoki. Po prostu jak się mieszka z chłopakiem to jakoś tak zabiera to dużo wolności, której w tym wieku potrzeba całkiem sporo. A co do kościoła to się nie wypowiem, bo jestem przeciwniczką tej instytucji i jej włażeniu ludziom do łóżek.
Ja mieszkałam poprzedni rok i będę mieszkała kolejny.
Nie zamieniłabym się za żadną koleżankę!
Dopiero mieszkając razem, można dowiedzieć się o sobie paru rzeczy, przede wszystkim tego czy lubicie spędzać ze sobą sporo czasu.
Ja nigdy z Kościołem zbyt blisko nie byłam, zatem nie widzę w tym nic złego.
Ja nie żałuję.
Jeżeli wiara ci na to nie pozwala to lepiej teraz się nad tym zastanów niż żeby Cię sumienie gryzło.
Na szczęście mnie sumienie związane z wiarą nie gryzie dlatego że mieszkam z chłopakiem. Nie jestem osobą praktykującą wiec zapewne nie powinnam się wogole udzielać na ten temat.... aleee... od 7 lat jestem z chłopakiem i od maja zaczęliśmy mieszkać razem i muszę powiedzieć to z CZYSTYM sumieniem że nie ma nic piękniejszego niż wspólne mieszkanie RAZEM, zasypianie, kłócenie się kto ma poskładać rzeczy z suszarki, zbieranie jego skarpetek i wiele innych rzeczy bez których bym nie potrafiła teraz żyć
Przez rok na studiach mieszkałam z obcą dziewczyną w akademiku. Po pół roku nie miałam ochoty wracac znów na studia przez właśnie takie mieszkanie.
Po roku studiowania zamieszkałam z narzeczonym (już wtedy) - aktualnie mieszkamy ze sobą ponad dwa lata najpierw w akademiku teraz na mieszkaniu studenckim i nie zamieniłabym tego na nic innego.
Po pierwsze dlatego że mogłam ``przetestować`` go jako materiał na męża (a w szczególności dlatego że zawsze dzieliły nas spore km) po drugie to on mógł zobaczyć jaka jestem w prowadzeniu domu i na co dzień
To dużo nam pomogło - dotarliśmy do siebie, nauczyliśmy się swoich nawyków i łatwiej jest nam podejmować kompromisy.
W sprawach kościoła - jego rodzice absolutnie się nie zgadzali na mieszkanie razem przed ślubem (nawet do niego zmuszali .. inna historia ) ale luby postawił na swoim bo on nie miał do tego obiekcji, mimo że chodzi do kościoła wierzy itp to podzielał moje zdanie że trzeba się ``sprawdzić``. Moi rodzice i ja nie patrzymy na kościół w sposób - on tak mówi to nie wolno.
Więc jako osoba nie mogę Ci doradzić co bym zrobiła osobiście z Twoim podejściem - pewnie olałabym system i tak zamieszkała razem chociażby z czystych kalkulacji wcześniej wypisanych Ja po prostu bym radziła Ci zamieszkać ale mas swoją wiarę.
Teraz napiszę Ci jak kościół ( u mnie w Opolu) podszedł do Nas jako pary mieszkającej razem
Zawsze na mieszkaniu przyjmujemy kolędę tak samo w akademiku - nigdy nie słyszałam czegoś z ust księdza w stylu ``mieszkacie razem - to grzech, tak nie wolno`` pytali się zawsze ile jesteśmy razem, ile mieszkamy itp. Po ostatniej wizycie ksiądz z czystej ciekawość po informacji ile mamy lat stażu w związku zapytał czy już planujemy ślub - jak usłyszał że tak to sie bardzo ucieszył i tylko nas wsparł słowami że na studiach małżeństwo nie szkodzi Podczas załatwiania formalności ślubnych żadem z księży nie poruszył tematu mieszkania razem. Wyglądało to tak jakby było to dla nich normalne.
Może moje wypociny troszkę Ci pomogą
dziękuje dziewczyny ! Uwielbiam was za to, że zawsze jesteście takie pomocne, w zasadzie to oleje system i z czystym sumieniem będę mieszkać z nim bo jakby nie patrzeć innego rozwiązania nawet nie potrafię sobie wyobrazić Naprawdę dziękuje
ja zamieszkałam z chłopakiem jak miałam 17 lat łatwo nie było zanim sie dotarlismy a bylismy wczesniej para przez rok i nie załuje dzis jestesmy małżenstwem
Ja także skakałabym z radości, gdybym mogła zamieszkać z moim M. Niestety jest to mało możliwe, ponieważ idę na studia w swoim mieście a on będzie dojeżdżał na tą samą uczelnie z swojego domu tylko 10 km. Nie widzę sensu wynajmowania mieszkania w wieku 19 lat, gdy sytuacja mnie do tego nie zmusza. Ale jeżeli Ty masz taką możliwość, to ja bym nie zastanawiała się
Ja też bym chciała jak Ty Niestety rodzice mojego chłopaka właśnie są bardzo katolicką rodziną. Dużo w rodzinie mają Księży i Zakonników. I byliby bardzo przeciwni i dlatego ja z moim poszliśmy na studia zaoczne ;/ Czasami sobie mówimy, że chcielibyśmy razem zamieszkać a ze względu na rodziców nie możemy. Mój chłopak też patrzy na postawę Kościoła ale mówi, że jeśli się chce to powinno się robić według swojego rozumu i serca ;D
Byłabym bardzo zadowolona gdybym teraz mogła zamieszkać z moim mężczyzną Planujemy to, ale niestety najwcześniej za pół roku.
Nasze rodziny są wierzące, my tak samo, ale nie widzimy nic złego w zamieszkaniu razem. W dzisiejszych czasach jest to już chyba normalne, że para najpierw chce się dotrzeć, poznać od codziennej strony, a później podejmować decyzje na całe życie jaką jest ślub i nie widzę w tym nic złego, nikogo tym nie krzywdzimy
Ja bym bez zastanowienia z nim zamieszkała. W końcu to Wasza sprawa i decyzja. Nie możesz sie kierować tym co inni pomyślą czy Kościół. Inna sprawa jest taka, że zamieszkanie razem to jednak poważna decyzja i to może spowodować, że Wasz związek sie bardzo zmieni. Jednak mieszkając z inną osobą poznajesz ją z zupełnie innej strony.
Swoja drogą, moż to nie moja sprawa, ale np jeśli już normalnie ze soba sypiacie to to też jest nie zgodne z wiarą. Zamieszkanie razem spowoduje, że wszyscy się o tym jakby dowiedzą.
Z 2 strony to jeśli tego nie robicie to zamieszkanie razem nie spowoduje tego, że od razu musicie razem sypiać, to tylko mieszkanie. Dla ludzi może wszystko będzie proste, ale to Bóg jest ważny, a nie ludzie czy Kościół.
Dokładnie! Zgadzam się z tym w zupełności. Wszak jeszcze nie mieszkam z ukochanym, ale zdaję sobie sprawę, że po tym fakcie mogą wyjść pewne 'brudy', ale jestem na nie przygotowana. Poza tym taki okres jest dobry na nowe doświadczenia - wszak po studiach człowiek się chce ustabilizować: kariera, ślub, wspólny dom, więc kiedyś trzeba sprawdzić czy wspólne mieszkanie to oby dobry pomysł
U mnie była odrobinę inna sytuacja, bo mieszkałam z dziadkami i po prostu postawiłam ich przed faktem dokonanym. Spakowałam się wieczorem, a rano się wyprowadziłam i zamieszkałam z moim K. w jego domu rodzinnym po pół roku związku i tak pod koniec czerwca stuknie Nam już dwa lata , decyzji nie żałuje, jednak musisz wziąć pod uwagę, że podczas takiego wspólnego mieszkania dużo wychodzi...