1 na 1 Użytkowniczkę poleca


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 07.01.2024 przez gilgotka

Farmona Żel do kąpieli i pod prysznic, Sweet Orange

Żel do kąpieli i pod prysznic Sweet Orange marki Farmona, który znalazłam w świątecznej paczuszce od kochanej @dastiina ! Jest to jedno ze świątecznych wydań tej marki, które mnie zachwyciło całkowicie. Po pierwsze uwielbiam zapach pomarańczy i mandarynek i nieodzownie mimo, że to owocowe nuty, to kojarzą mi się właśnie z zimą i świętami. Po drugie na opakowaniu mamy grafikę uroczej baletnicy, a z tyłu początek jednej z moich ulubionych świątecznych historii, czyli Ołowianego Żołnierzyka, który w owej tancerce się zakochał. Żel został zainspirowany tą historią i dzięki niemu możemy choć na chwilę podczas kąpieli być bliżej niej. Opakowanie jest dosyć spore, bo mamy tutaj aż 500 ml płynu w pomarańczowym kolorze. Jest on dość rzadki, ale ma podwójne zastosowanie, bo możemy używać go do kąpieli we wannie albo używać jako żel pod prysznic. U mnie w grę wchodzi tylko druga opcja i tak też go stosuję i jestem zachwycona. Zacznę jednak od zapachu, bo jest on dość niestandardowy. Nie jest to typowa pomarańcza, a bardziej taka pomarańczowa landrynka. Jest w niej słodycz, wręcz cukierkowa i ciepła. Idealna aby uprzyjemnić zimowy wieczór. Zapach dobrze wyczuwalny jest nie tylko w opakowaniu, ale też podczas kąpieli i ja czuję go jeszcze na skórze po wytarciu nim nałożę balsam. Kosmetyk fantastycznie się pieni zarówno w rękach, jak i na myjce, gdzie wypada bardzo wydajnie, bo już niewielka ilość tworzy nam ogrom piany. Ja jestem tym absolutnie zachwycona! Świetnie myje skórę i ją oczyszcza, a przy tym nie wysusza i nie podrażnia. Ciało po umyciu jest miękkie i delikatnie nawilżone. Może to nawilżenie nie jest głębokie i tak mocne żebym zrezygnowała z balsamu, ale ja mam wymagającą skórę ciała, a i tak efekt jest odczuwalny. Piękna etykieta cieszy oko i wywołuje uśmiech za każdym razem, kiedy sięgam po żel. Jestem bardzo zadowolona i zdecydowanie polecam!

Zobacz post

Paczuszka świąteczna od Justynki 2023

Dużo się u nie dzieje i jeszcze nie miałam okazji pochwalić się Wam cudowną paczuszką świąteczną, którą dostałam od Justynki @dastiina ! Nie ukrywam, że sprawiła nią masę radości i to nie tylko mi, ale także mojemu partnerowi i króliczkom, bo i dla nich znalazło się coś w paczuszce.
Zacznę od tego, że wszystko było przecudownie zapakowane i podpisane, z dbałością o każdy detal. Znalazłam też kartkę z życzeniami świątecznymi, pisanymi z serduszka od Justyny i jej partnera, więc byłam wzruszona już na samym wstępie kiedy tylko ją przeczytałam jednym tchem, a kartka sama w sobie była po prostu prześliczna.
Cała paczka była wypełniona świąteczną magią, kosmetykami, akcesoriami i słodyczami, które w 100% trafiły w mój gust, ale to już mnie nie dziwi, bo Justyna zna mnie na wylot i wszystko co od niej dostaję trafia prosto do mojego serduszka i wprawia w zachwyt.
Zacznę może od kosmetyków i cudownie pachnącego żelu pod prysznic Sweet Orange marki Farmona oczywiście ze świątecznej wersji. Uwielbiam zimą pomarańcze i mandarynki, jak i również ich nutę zapachową w kosmetykach, a ten żel jest po prostu boski. Balerina na opakowaniu kojarzy mi się z bajką Dziadek do Orzechów, którą uwielbiam.
Kolejny kosmetyk to mydło w płynie w opakowaniu słodkiego pierniczka. Patrzyłam na niego w Action, ale ostatecznie wzięłam choinkę i oczywiście kiedy wróciłam do sklepu z myślą, że dokupię również jego już ich nie było. A tutaj Justyna sprawiła mi niespodziankę i trafiła idealnie! Teraz mam i w łazience i przy kuchennym zlewie mydełka w świątecznych opakowaniach, które świetnie sprawdzą się też na za rok, bo pojemniczki można uzupełniać.
Kolejne dwa kosmetyki to uroczy zestaw marki Yves Rocher z limitowanej świątecznej edycji w formie miniaturek żelu pod prysznic i kremu do rąk. Już wieki nie miałam nic z tej marki, bo zamknęli sklep, który miałam dość blisko, a bardzo lubię ich edycje limitowane. Te zimowe oczywiście zawsze były moimi ulubionymi. Oba kosmetyki są o zapachu Spice Infusion i mają przepiękną szatę graficzną. Zapach jest korzenny, dobrze wyczuwalne są przyprawy i jest w nim coś rozgrzewającego, więc idealne na zimową pielęgnację. Jestem nimi zachwycona!
Następnie znalazłam zestaw maseczek Let it glow! w formie książki marki Sence. W środku znajduje się aż 5 maseczek w cudownych zimowych opakowaniach. Kocham te zimowe edycje i w zeszłym roku również miałam taką formę maseczek i byłą cudowna, a te są dla mnie zupełnie nowe więc jestem zachwycona!
Ostatnie dwa kosmetyki to maseczki z uroczym pierniczkiem Have a sweet Christmas o właściwościach odświeżających oraz reniferek od Skin Treats dający super wygładzenie. Obie są dla mnie nowością i nie mogę doczekać się testów.
Oprócz masy kosmetyków znalazłam też cudownie pachnącą, zimową świecę w opakowaniu z bałwankiem marki, której wcześniej nie miałam choć widywałam ją w Rossmannie, a mianowicie Ezti Candles i jest to świeca sojowa o zapachu Soft Blanket i dla mnie to cudowny otulający zapach z mocniejszymi korzennymi nutami. Zamknięta w ślicznym kartoniku i eleganckim szkle od razu mnie zachwyciła.
Znalazłam też uroczy 2pack świątecznych skarpetek dla siebie oraz dla mojego partnera, a oboje kochamy świąteczne skarpetki i chodzimy w takich średnio od listopada do marca, więc mimo, że mamy ich sporo cały czas kupujemy albo dostajemy kolejne, bo to już takie moje uzależnienie. Te są marki Moraj i jeszcze takich w swojej kolekcji nie mamy. Damskie są zielone w czerwone skarpetki, a druga para jest w choinki. Męski zestaw kryje w sobie czarne z napisem na spodzie oraz piernikami nad kostką, a druga para jest szara w print pierników. No są przecudowne!
W paczuszce była jedna z moich ulubionych herbat marki Sir Williams o smaku malinowym, zestaw cukierków Lindor, kulki czekoladowe z piankami marshmallow do zalania gorącym mlekiem i masa mini żelków Harbio w świątecznej wersji. Królisie dostały przepyszną liofilizowaną truskawkę, która niestety została już dawno skonsumowana i tak im posmakowała, że zamówiłam im kolejne opakowanie. Ciocia trafiła w 100% w ich gust, a muszę przyznać, że są wybredne. Jestem bardzo wdzięczna Justynie za wszystkie cuda i całe serce, które włożyła w te paczuszkę. Od roku, kiedy wymieniłyśmy się pierwszą paczuszką wymiankową mamy ze sobą kontakt i jestem wzruszona, bo Justynka stała się dla mnie mimo odległości jedną z najbliższych mi osób. Świadomość, że mogę liczyć na jej radę, wsparcie, pośmiać się razem jest dla mnie bezcenna.

Zobacz post
1