LUSH Snow Cake, Shower Jelly Stick, Galaretki pod prysznic.
To cudeńko dostałam do przetestowania od koleżanki i powiem szczerze, ze jeszcze dziwniejszego kosmetyku pod prysznic nie miałam. Polecam obejrzeć filmik jaki to cudak.
W plastikowym kubeczku znajdują się 3 galaretki w 3 kolorach: białym ( mleczko migdałowe z olejkiem różanym ), złotym ( syrop klonowy z drzewem sandałowym ), oraz fioletowym ( wiśnia z różową kalaminą ).
Wyjmujemy taką trzęsącą się galaretkę i albo zmydlamy ją w dłoniach i wmasowujemy w mokre ciało, albo nacieramy ją bezpośrednio mokrą skórę.
Bardzo dziwny produkt jak dla mnie. Jest delikatna i szybko się rozrywa kruszące się w kawałki, jest śliska i ciągle wypada z dłoni, mamy pogoń po kabinie lub szukamy w wannie. Dla mnie jej użycie było mocno stresujące i nie sprawiało mi przyjemności. Widziałam też, że niektórzy spieniali ją pod wodą jak Bubble bar, tworząc pianę na powierzchni wody. Po umyciu ciała taką galaretką spłukujemy się, a ona ląduje spowrotem w kubeczku. Ja jestem na nie.
