Garnier

Garnier Color Sensation to farba, którą wybrałam po długich kontemplacjach przed drogeryjnymi półkami. Generalnie ostatni raz farbowałam włosy w liceum, czyli baaaardzo dawno temu, a od dobrych 10 lat nosiłam już zupełnie swój naturalny kolor 😊 Zamarzyła mi się jednak lekka zmiana i postanowiłam zrobić sobie delikatne pasemka oraz lekko rozświetlić końcówki, tak, żeby kolor naturalny wciąż był widoczny i stanów większość, ale jednocześnie był rozświetlony.
Zdecydowałam się na tę farbę, bo była w promocji i była jedną z tańszych 😋🤣 a nie za bardzo miałam ochotę wydawać mnóstwo pieniędzy na taką rzecz.
W środku znalazłam instrukcję, krem koloryzujący, mleczko utleniające, odżywkę i rękawiczki, z których i tak nie skorzystałam, bo były zdecydowanie zbyt duże i wzięłam swoje domowe. Zdecydowałam się na zmieszanie połowy ilości, bo całość to byłoby zdecydowanie zbyt dużo jak na pasemka, i to był dobry ruch, bo ostatecznie farby zostało niewiele. Aplikowałam produkt wybierając określone pasma i lekko tapirując włosy, tak aby te krótsze zostały w naturalnym kolorze. Zaczęłam głównie od tyłu i od końcówek, bo to wydawało mi się najtrudniejsze, a druga sprawa - aplikacja trochę trwała i nie chciałam, aby pasma przy twarzy były zbyt jasne. Po skończeniu trzymałam farbę około pół godzinki, następnie zmyłam, lekko myjąc też włosy szamponem z silikonami tak, aby łatwiej było je rozczesać, a potem nałożyłam dołączoną odżywkę, która akurat starczyła na raz.
Producent zapewnia, że farba ma system "przeciw żółtym refleksom", ale ja się niestety z tym nie zgadzam. Po wysuszeniu pasma były jaśniejsze, ale i żółte, więc tak czy siak musiałam je tonować rozcieńczoną gencjaną. Dopiero po tym zabiegu kolor wyglądał dobrze. Pasemka wyszły bardzo naturalnie, niczym refleksy słoneczne, włosy rozjaśniły się może o 2 tony, ale ten efekt zupełnie mnie zadowala. Po farbowaniu nie zauważyłam żadnych zniszczeń czy przesuszenia, na czym też mi zależało i właśnie z tego powodu nie zdecydowałam się na rozjaśniacz, tylko farbę.
Generalnie kolor po kilkunastu mycisch ładnie się utrzymuje, lecz trzeba go co jakiś czas stonować, bo wychodzą żółte refleksy, aczkolwiek ja naturalnie mam ciepły odcień blondu, więc to na pewno też przyczynia się do żółknięcia. Na szczęście myślę, że jeśli będę chciała powtórzyć koloryzację to spokojnie mogę zaczekać kilka miesięcy.
Farba jest dosyć łagodna, przystępna cenowo i dobrze się trzyma, więc mogę ją polecić, aczkolwiek tak jasnego koloru jak na opakowaniu bez wcześniejszego rozjaśniania na pewno nie uzyskamy 😊

Zobacz post