Paletka jest mała, cienka, mieści się do każdej kosmetyczki. Jest zamykana na magnes. Szkoda że w środku nie ma lustereczka.
Paletka ma 6 cieni w odcieniach róży i fioletów. Nie są one jakieś mocne dlatego można się nimi malować na co dzień. Tylko dwa odcienie są bardziej wyraziste do mocniejszych makijaży. Pigmentacja cieni jest całkiem okej. Dobrze się nimi maluje, nie osypują się. Są całkiem trwałe, utrzymują się przez kilka godzin.
Avon, Paleta cieni do powiek, Rosey Days.
Tą paletkę cieni dostałam w prezencie do złożonego zamówienia. Był to prezent niespodzianka, więc nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Nie kojarzyłam jej za bardzo z katalogu, bo rzadko już zwracam uwagę na palety cieni, więc jej odcienie były dla mnie niespodzianką, muszę przyznać, że miłą, bo kolory bardzo mi się podobają.
W palecie znajduje się 6 cieni. 3 z nich są matowe, trzy o wykończeniu perłowym, z czego dwa są lekko opalizujące na złoto. Jeżeli chodzi o pigmentację to jest naprawdę okej. Nie są to najmocniejsze i najbardziej napigmentowane cienie jakie miałam okazję używać, ale są na tyle fajne, że można zrobić nimi przyjemny makijaż oka. Miło zaskoczył mnie matowy beż. Jest naprawdę jasny i nie odznacza się na mojej powiece, więc jest fajny do zmatowienia pod łuk brwiowy, czy podczyszczania małych błędów przy rozcieraniu innych cieni. Ogólnie ciebie perłowe lepiej nakładają się palcami. Rozcieranie pędzlem nieco znikają z powiek, ale maty już spokojnie dają radę z pędzlami. Na moich tłustych powiekach nieco zanikają po dłuższym czasie, więc u mnie bez bazy ani rusz.
Jeżeli chodzi o samo opakowanie to jest ono kartonowe i zamykane na magnes. Wygląda całkiem porządnie, więc mam nadzieję, że posłuży długo i nie rozleci się zbyt szybko.
Ogólnie jestem miło zaskoczona. Cienie są naprawdę bardzo fajne. Niestety nie mam pojęcia, czy są jeszcze dostępne w stałej ofercie.
Podobne produkty
