La le

Zbliża się luty, a ja nadal narabiam kalendarzowe okienka z grudnia. Balsam do ciała ze złotym pyłem od La-Le pachnie kremowo, sam zapach po aplikacji troszkę zaczyna się ulatniać i dla mnie zaczyna pachnieć ołówkiem. Pamiętacie te ziolne ołówki HB i ich charakerystyczny zapach przy temperowaniu? Wiem, że ostatnio mam dziwne skojarzenia, ale nic nie mogę na to poradzić.
Balsam jest zamknięty w plastikowym opakowaniu zawierąjacym 15 ml produktu. Zadziwiające jest to, że jak na tak małą ilość peoduktu jest wydajny - chociaż nie ukrywam, że stosuję go tylko na dekolt, przedramiona i dłonie. Dosyć lejąca konsystencja dobrze się rozprowadza po skórze i bardzo szybko wchłania, pozostawiając po sobie bardzo deliktane uczucie nawilżenia i ujędrnienia. Skóra wygląda na zdrową, ale drobinek jest tak bardzo mało, że są prawie niezauważalne w dziennym świetle. Filmik kręciłam z lampą i można zauważyć, że efekt na skórze to perłowe wykończenie z odrobiną złota. Jeżeli szukam balsamu rozświetlającego z drobinkami to zależy mi na bardzo spektakularnym efekcie, także ten balsam to dla mnie niestety bubel.

Zobacz post