Ten peeling od początku zacheycił mnie zapachem, chociaż (powtórzę znowu) nie lubię zapachu róży w w kosmetykach. Cukierkowa, pudrowa nuta miesza się z tą specyficzną różaną tonią, ale o raju co to za zapach! Do schrupania!
Piankowa konsystencja, niemalże chmurkowa - bardzo przyjemna w użytku. Peeling jest cukrowy, ale drobinki w produkcie to nie tylko cukier, to też jakieś ostre, szare drobinki. Sam cukier jest duży i co mnie zdziwiło, wcale tak łatwo nie rozpuszcza się w wodzie. Zostawia na skórze delikatną tłustą otoczkę, ale ja to w peelingach cenię. Mam wrażenie, że to genialnie odżywia moją skórę. Zapach utrzymuje się po zmyciu produktu, skóra jest cudownie mięciutka i od razu wygląda tak... jędrnie i zdrowo.
Zdecydowanie będę polować na pełnowymiarowy produkt, gdy tylko zużyję zapasy peelingów, jakie nachomikowałam!
Kalendarz adwentowy La Le, dzień 6 - różany peeling cukrowy do ciała z platkami róży.
To kolejna nowość w ofercie La Le, która będzie dopiero w sprzedaży, a na razie mogą ją testować tylko osoby mające kalendarz. Akurat ten produkt nie przypadł mi do gustu. Po pierwsze nie przepadam za zapachem róży, a ten jest tutaj wyczuwalny. Po drugie przez oleje w składzie na skórze pozostaje tłusta powłoka. Bardzo tego nie lubię. Czuję się wtedy, jakbym była brudna. Skóra jest bardzo gładka, ale to ten efekt mi nie pasuje. Jeżeli chodzi o zdzieranie to jest takie akurat. Nie za mocne, ale też nie za delikatne.
Podobne produkty
