Zestaw pomadek do ust.
Balsam jajeczko Bielenda, to dla mnie największy bubel.
Kupiłam aż dwa takie opakowania na wyprzedażach i potem żałowałam, bo się z nimi męczyłam .
Miał zapach i posmak wazeliny, nie nawilżał, jedynie delikatnie nabłszyczał/natłuszczał usta.
Eos cudeńko, na pewno gdy gdzieś znajdę tego eoska, to kupię kolejne opakowanie. Ma przyjemny delikatny zapach i naprawdę nawilża, na pewno nie jest to efekt na kilka godzin, ale żaden balsam nie daje takiego efektu. Nadaje delikatny, połysk, ale nie wygląda to tandetnie.
Dostałam go od Kasi @icecold .
Ostatniego balsamu jeszcze nie używałam, ale miałam nie raz inne wersje pomadek z Nivea i były całkiem okej.
Całkiem niedawno w mojej torebce znalazł się nowy balsam do ust. To słynny EOS, cudowny prezent urodzinowy od Kasi @icecold .
Przyznam, że dość długo zwlekałam z jego otwarciem, bo najpierw chciałam wykończyć mój poprzedni balsam, a raczej pomadkę.
Jestem w nim zakochana od pierwszego użycia, podoba mi się dosłownie pod każdym względem.
Wygląda niezwykle uroczo, jest w moim ulubionym pudrowo różowym kolorze, dodatkowo zdobią go delikatne paski.
Jednak najważniejszy jest fakt, że wygodnie trzyma się go w dłoni, dzięki czemu przyjemniej się z niego korzysta.
Pachnie bardzo ładnie, słodko, owocowo. Nie nadaje żadnego koloru na ustach, jedynie tworzy delikatny błysk, ale podoba mi się taki efekt.
Co do nawilżenia, to również jestem z niego zadowolona.
Podobne produkty
