Wszystkie poprzednie koloryzację wykonywałam Orientaną, więc Sattva to dla mnie całkowita nowość.
Podoba mi się ekologiczne opakowanie, pierwsze jest w formie tuby, wewnątrz natomiast znajduje się zamykana papierowa saszetka. Orienata pod tym względem była mniej ekologiczna.
W środku znajdują się foliowe rękawiczki, dwa czepki i pędzelek do nakładania. Na jedną aplikację wystarczyło pół opakowania. Instrukcja znajduje się na opakowaniu, jest prosta i czytelna. Proszek zalewamy wodą i temp. 50 stopni, mieszamy do konsystencji pasty i odstawiamy na 30 min. Następnie aplikujemy,, błotko " na umyte włosy. Rozprowadza się dobrze, chociaż ciezko wydzielić sekcje jak przy farbowaniu farbą chemiczną. Całość nakrywamy czepkiem i zostawiamy na 2 godziny. Po tym czasie wystarczy dokładnie spłukać i wysuszyć włosy. Rozczesywanie możne być dość skomplikwoane, bo włosy są sztywne, trzeba to robić bardzo delikatnie. Po wysuszeniu nie ma już problemów z plątanien czy rozczesaniem. Przez przynajmniej 2 dni nie myjemy włosów i nie używamy żadnych produktów do stylizacji, bo,, kolor"dopiero dochodzi.
Na zdjęciu moje włosy zaraz po koloryzacji. Postaram się za 2-3 dni wrzucić ich aktualny kolor.
Za opakowanie o gramaturze 150g zapłaciłam 33 zł( wystarczy na 2,max 3 aplikacje), więc jeśli chodzi o porównanie do farby chemicznej, to wychodzi podobnie, jak nie taniej.
Podobne produkty