Maska w płachcie marki Belov, którą znalazłam w poprzedniej paczce od Green Asia. Tym razem to maska z ekstraktem ze śluzu ślimaka. Buzia jest ładnie nawilżona, pory są zamknięte. Działa fajnie.
Oczywiście jak we wszystkich masek Belov jakie do tej pory miałam i ta ma dużo esencji przez co dużo produktu spływa i dużo się marnuje. Choć zawsze można wykorzystać to ponownie jeśli ma się nowe suche maski w tabletkach czy jak one się nazywają. Zawsze też można posmarować tym inne partie ciała jak ja to zrobiłam przy tej masce, ale trzeba pamiętać i zmyciu esencji. Tak jest w instrukcji każdej maski tej marki (a przynajmniej te które miałam o tym mówiły).
Maska ma jednak mały minus. Szczypią oczy przy jej nałożeniu. U mnie to miało miejsce. Jednak zalagodzilam to nakładając na oczy płatki kosmetyczne nasączone zieloną herbatą z ananasem (akurat z takiej zrobiłam tonik i by nie marnować za dużo i wylewać, bo trochę dużo jej zrobiłam to wykorzystałam właśnie do tego). Po tym i oczy były wypoczęte i maski nie musiałam zdejmować za wcześnie.
Jak dla mnie na plus tylko to szczypie oczu jest niepokojące i zbyt ociekajaca maska jest mało przyjemna zwłaszcza, gdy ktoś jak ja nie umie usiedzieć w miejscu.
Pozdrawiam,
Janettt
