W kosmetykach Lusha zakochana jestem już od dawna, tym razem zamiast sprawdzonych hitów, postanowiłam przetestować coś nowego. I to był strzał w 10! Więc przedstawiam wam mydełko do twarzy i ciała COALFACE.
Mydełko wycięte zostało z większej bryły, ma kształt kawałka tortu i taką ma mniejwiecej wielkość. Jest bardzo plastyczne, przypomina plastelinę. Aby nie marnować całego kawałka, odkroilam sobie cienki plasterek i zabrałam się do testów.
Po kontakcie z wodą mydełko jest miękkie i giętkie, nie pieni się, bardzo dobrze,, slizga " się po skórze.
Po jego zastosowaniu skóra jest lekko napięta, wręcz,, skrzypi" z czystości. Rewelacyjnie oczyszcza i radzi sobie z problematyczną cerą. Wielkim plusem jest również zapach, tak bardzo charakterystyczny dla kosmetyków tej marki. Mydełko zamknięte jest w kartonów pudełeczku a i tak czuć je w całej łazience.
Jeśli chodzi o mydła, to mają dłuższy termin użyteczności niż pozostałe kosmetyki tej marki, co jest dużym udogodnieniem, gdyż zazwyczaj ciężko mi je zużyć przed upływem terminu przydatności. Najbardziej opłaca się chyba kupować z kimś na spółkę.
Koszt takiego mydełka to 7 funtów za 100g ale zdecydowanie się opłaca, ze względu nie tylko na wydajność ale również na skład i działanie.
Podobne produkty
