Operacja kolana
Hej, dziewczyny.
Czy któraś z Was przechodziła może operację kolana? Zapewne mnie to czeka, może nie w najbliższym czasie, bo wyrok został odroczony, ale według tego, co powiedział lekarz, raczej bez tego się nie obejdzie. Jeszcze skonsultuję to z kimś innym dla pewności.
W każdym razie, zastanawiam się, jak to wszystko wygląda. Ogółem panicznie boję się igieł, zastrzyków, wenflonów... Nie tyle samej operacji, co tego kłucia, bez którego zapewne się nie obejdzie. I czy po operacji bardzo boli jak znieczulenie minie?
Ogólnie operacja miałaby polegać na pobraniu chrząstki z uda i wszczepieniu do kolana. Strach się bać.
Btw. W innym wątku niektóre z Was pisały, że przy wyskoczeniu rzepki wracała sobie sama lub z Waszą pomocą i wszystko było ok. Jak to możliwe? U mnie przeskoczenie rzepki zawsze wiązało się z naciągnięciem więzadła. Stabilizator, kule i te sprawy. Ostatnim razem chodziłam o kulach 1,5 miesiąca, najpierw z dwiema, później z jedną. Może jakoś bardzo nie bolało, ale takie ćmienie w tym kolanie. A dzisiaj po prawie 3 miesiącach od skręcenia nachodziłam się po schodach i jeszcze boli. No ale fakt faktem, nie mam chrząstki
Pozdrawiam!
Siostra cioteczna ma problemy z kolanem do tej pory.. dwa dni pracowała przy roznoszeniu ulotek i beng, coś się stało, ból straszny.. miała już dwie operacje, też coś z rzepką, ale dokładnie nie wiem. Jeździła z tym kolanem na jakieś turnusy rehabilitacyjne do Zakopanego.
Widzisz, to może tak jak i u mnie, praktycznie bez przyczyny. Pierwszy raz mi się to zrobiło w gimnazjum, jak przebiegałam sobie przez boisko, niezbyt szybko, na wf-ie. Rzepka przeskoczyła, ja upadłam na ziemię. Jeszcze nauczycielka nie zapytała mnie, co się stało, tylko od razu założyła, że się przewróciłam i uderzyłam, a ja nic nie odkręcałam, a później było wielkie zdziwienie, że kolano jest skręcone, bo przecież tylko stłuczone było. Drugi raz był 3 lata temu przy podnoszeniu czegoś z ziemi, a teraz przy wsiadaniu do pociągu (był ścisk, chciałam jakoś położyć rzeczy i stanęłam w takim półobrocie i chrup!). No i właśnie trafiłam na lekarza, który zajął się dokładniejszą diagnostyką i wyszło, że więzadło jest już tak ponaciągane, że nie pełni swojej funkcji, rzepka jakoś jest inaczej ułożona, a chrząstki już prawie nie ma...
I po prostu jak sobie wyobrażam siebie w szpitalu na operacji to nieee, nigdy w życiu, co oni tam ze mną będą robić :o
Ja co prawda nie miałam operacji kolana ale w operacjach małe doświadczenie mam Najpierw cesarka wa znieczuleniu miejscowym, jak już było po i kiedy zaczynało boleć to prosiłam o coś przeciwbolowego i po problemie. Gorzej bylo kiedy mi jajnik pękł. Przed operacją przeżyłam masakre. Ból nie do opisania, operacja w pełnym znieczuleniu, a po operacji zero bólu. Co do igieł... da sie przeżyć
Osobiście miałam artroskopie kolana, nie był to jakiś straszny zabieg, ale jednak strach był.
Mój kuzyn jest po operacji kolana ( nie wiem dokładnie co mu robili ale wiem,ze coś pobierali z jednego by przeszczepić do drugiego). Mówił,że operacja szybko poszła, po 5 dniach wrócił do domu, nic go nie bolało ale ma l4 na pół roku. Ma się nie przepracowywać i uważać na nie. Natomiast ja przez wiele lat byłam w drużynie lekkoatletycznej, w której biegałam na różnych dystansach. Po jednych zawodach zaczęło mnie boleć kolano, które boli do tej pory ( 10lat). Miałam wiele badań, pobierany płyn, blokadę w kolanie, różne tabletki i maści ( od niemieckiego lekarza sportowców). Niestety niewiele mi to pomogło. Przy dłuższym wysiłku odczuwam ból. Jednak mój lekarz doradził mi abym nie decydowała się na operacje do póki jestem w stanie wytrzymać. Twierdzi,że operacje kolana są dość skomplikowane i jest ryzyko iż zrobi mi się jeszcze większe ,,dziadostwo".
Co do igieł, wenflonów itd.. Sama panicznie bałam się choćby pobierania krwi i zawsze odkładałam to najdalej jak się dało. W końcu jednak doszło do tego, że kuta byłam codziennie parę razy i po czasie nie robiło na mnie to już wrażenia. Jest to nieprzyjemne, ale tu po prostu strach ma wielkie oczy. Ważna jest też pielęgniarka i jej umiejętności. Jedna kuje tak,że zanim zaboli jest po sprawie, druga natomiast sprawia,że mdlejesz od tego kręcenia igłą w żyle. Głowa do góry. Nie myśl o tym co Cię czeka, a jak ułatwi Ci to funkcjonowanie. Zwłaszcza,że kolana są bardzo ważne i jeśli w młodym wieku masz z nimi problem to trzeba go jak najszybciej rozwiązać.
Oj, co do mdlenia przy pobraniu, to właśnie ja tak mam.Ostatnio mi właśnie tak kręciła i zaczęłam odlatywać. Ale przynajmniej była miła. Dla mnie najgorsze są takie, co są nieprzyjemne w rozmowie, nieraz się dziwią albo śmieją, albo i się wydzierają
Nawet jak nie boli a lekarz mowi ze to konieczne, to pewnie stan w srodku kolajna jest juz tak zly... ze szkoda gadac.
az dwie moje znajome maja ogromny problem z kolanem. mnie tez czasem troche boli, ale to od tego ze jestem za ciezka i biegalam
Hmmm... co do pobierania krwi, chyba nie musisz się obawiać kłucia, bo w szpitalu zakładają wenflon Ja miałam dwa na rękach i jeden w szyi. Wszystkie kroplówki podawali właśnie przez szyję, zresztą krew do badań również tak pobierali. Potem przez dwa miesiące pobierali mi krew niemal codziennie już bez wenflonów i uwierz, to jest dużo gorsze, bo po jakimś czasie po prostu nie było się już gdzie wkłuć. No i pewnie po takiej operacji czeka Cię seria zastrzyków w brzuch, tych przeciwzakrzepowych...
Wiesz, jakie by było znieszczulenie?
Moja znajoma miała zabieg na kolano. Później miała rehabilitacje po nim.
Ano z tego, co ten lekarz mówi, to wynika, że nie mam już prawie chrząstki. Jeszcze pójdę z tymi badaniami do kogoś innego, bo czasem są różne diagnozy. Zobaczę, czy inny lekarz też tak samo te wyniki zinterpretuje.
W każdym razie nie muszę poddawać się tej operacji już teraz, powiedział, że nie muszę się z tym spieszyć, ale żebym to przemyślała. Ponoć mogę sobie w miarę normalnie żyć (nie uprawiając zbyt intensywnie sportów) do następnego urazu, tylko nie wiadomo, kiedy on nastąpi. A wzmacniając mięsień czworogłowy mogę sobie trochę pomóc i odroczyć wyrok, bo to odciąży kolano. I w sumie już 3 lata temu wiedziałam, że powinnam, ale jakoś o to zbytnio nie zadbałam
Moja znajoma miała podobny zabieg, tylko u niej było to coś z rzepką. Zabieg miała bardzo szybko, bo nie mogła chodzić. Z tego co mówiła, to czujesz tylko jedno ukłucie jak szczepionkę, później usypiasz i nic nie czujesz. Ją akurat po zabiegu nie bolało, chyba tydzień leżała w szpitalu, później chodziła 1,5 miesiąca o kulach i miała pół roku rehabilitacji. Na tą chwilę nie widać nic, żeby jej coś było, jednak no nie może biegać, jedynie truchtać, jazda rowerem niedalekie dystanse i też nie szybkim tempem.