Pseudo bezdomni i żebraki – poratujesz złotóweczką?
Strona 3 / 3

ja nie daję... kiedyś facet pytał czy nie mam dwóch złotych na chleb, jak zaproponowałam kanapkę bo akurat wracałam ze szkoły i miałam. to myślałam, że mnie zabije...

Nie daję. Ja zarabiam więc inni też mogę. Szczególnie kobiety-rumunki w 2 letniej ciąży...

Ja dałam raz dla bezdomnego jakieś drobne chyba z 8zł "na jedzenie", a że byłam wtedy z koleżanką to postanowiłyśmy poczekać i zobaczyć co kupi i co zobaczyłyśmy? Wychodzi se ten typ szczęśliwy z setką wódki. Od tamtej pory nie zwracam już na takich ludzi uwagi.

Ja kiedyś dawałam, ale teraz już nie. Ostatnio po prostu, aż mnie serce bolało gdy zobaczyłam samo dziecko (w pobliżu nie było matki) jak żebra pod sklepem.
Czasami są już tak natrętni żule, że nie odczepią się i stoją. Pamiętam raz, że po prostu ze znajomymi nie chciałam dać papierosa to stał, aż peta się nie rzuciło na ziemie. Do tego przy nas krzyczał do kolegi coś typu "czekam aż peta rzucą może coś zostanie". Jak dla mnie porażka.
Rozumiem, że w życiu nie powiodło się, ale ja na ich miejscu starałabym stanąć na nogi, a nie upijać się do nieprzytomności.

Ja pieniędzy nie dam! Raz, aż zdziwiłam się... Podszedł do mnie bezdomny i zapytał czy kupię mu bułkę.
Rumunów nie cierpię raz babka po prostu tak natrętna się trafiła stała i prosiła o kasę, że jej do leków brakuje... Normalnie nie chciała się odwalić -,-

Mnie raz z kolegą zaczepił bezdomny w galerii handlowej i zapytał czy damy mu na jedzenie. Mój kolega powiedział, że może dać mu kanapki. Myślałam, że będzie mojego kolegę na rękach nosić za to, że podzielił się z nim śniadaniem

Znając zarobki niektórych polaków, to trochę będzie zbierał na ten czołg

Nigdy nie daje pieniędzy, niech się za robotę wezmą. Pójdą do noclegowni tam ich nakarmia i pomogą w szukaniu zatrudnienia, tylko problem się pojawia gdy woli się pić i posmakuje łatwych pieniędzy z zebrania. A nóż ktoś się zlituje i da lub na odczep się by przestał gadać, iść za kimś itp

Miałam kiedys sytuacje, kilka lat temu, siedziałam w domu z babcią i słyszymy dzwonek do drzwi. Za drzwiami starszy pan, widać ze taki biedniejszy i prosi o przysłowiową "złotóweczkę" na chleb, na to babcia mówi, że pieniędzy nie da, ale może mu dać jedzenie. Wzięła reklamówkę, zapakowała mu jakies bułki i inne chleby i pożegnała pana. Z godzinę później wychodzę z domu, a na klamce wisi ta sama reklamówka, którą babcia dała kochanemu żebraczkowi.

u mnie niby małe miasto, ale pod każdym marketem etatowi żebracze....ech....wczoraj jak odpinałam rower pod Lidlem podsłyszałam część rozmowy dwóch żulków (kobiety i mężczyzny) - "Jadźka ile dzisiaj zarobiłaś?, ja tylko 50zł...niby dopiero 14-sta jest, ale kurwa! potrzebuję min 140zł na jutro mieć" ....także tak
niezłe dniówki walą ;P

Ja od kobiety pracującej w MOPSie usłyszałam, że najwięcej żule zarabiają w okresie około świątecznym.

Pieniedzy nie daje nigdy,zawsze proponuje ze kupie cos do jedzenia jeżeli bezdomny jest naprawdę głodny to się zgodzi

Ja kilka razy kupiłam bezdomnemu obiad, kasy zazwyczaj nie daję. Raz jeden bezdomny prosił żeby mu kupić coś do jedzenia, kupiłam mu obiad w barze, za drugim razem ten sam bezdomny poprosił o 50 gr na bułkę, dałam mu a jakaś baba zaczęła gadać, że po co mu daję, bla bla bla, a co ją to obchodzi co ja z moimi pieniędzmi robię, aż ją opieprzyłam, bo na nią nie wołał.

Ja nie daje pieniędzy. Mówię zazwyczaj ze nie mam i odchodzę. Mój chłopak to co innego, on ma miękkie serce i niestety daje ,nawet jeżelipodejdzie do niego i powie ze zbiera na piwo -,- na szczęście to się nie zdarza często.