Praca za granicą a relacje z rodzicami
Witajcie drogie Clauders. Mam problem i liczę na Waszą pomoc! W tym roku kończę szkołę, mam 20 lat, w maju planuję wyjechać z chłopakiem do Niemczech. Szukam osób, które miały doświadczenie z taka praca i troche poopowiadały.. jak to jest z językiem, brakiem doswiadczenia? zakwaterowaniem? chcemy wyjechac tylko na 3 miesiące, żeby dorobic na studia. Dodatkowo mam problem z rodzicami. Niby mam swoje lata, ale ciezko się z nimi dogadać... rzadko kiedy zgadzają się ze mna i ogólnie zgadzają sie na takie rzeczy... nawet studia chcieli mi wybrać... nie wiem, może któraś z Was tez miała cos podobnego? Jak ich przekonać, że to dobra decyja? boję się, że moja decyzja sprawi, że stracę z nimi kontakt...
Nie stracisz, a wbrew pozorom możesz mieć potem lepsze relacje. Moi rodzice też tacy byli, o mało nie padli, gdy w wieku 20 lat wyszłam za mąż (wdg nich powinnam po 30). To już taki typ, rodzic kontroler. Musisz wyznaczyć prwne granice,pokazać, że jesteś odpowiedzialna i dorosła. I również wyjechałam za granicę, chociaż krecili nosem. Teraznasze relacje sa o niebo lepsze niz gdy znimi mieszkalam.
Co do wyjazdu - chcecie jechacw ciemno.czy macie jakis plan, znajomych? Język to podstawa, chociaz widzialam przypdki które doskonale sovie radzily bez znJomosci języka. Ostatniow urzędzie pracy widzialam ofert wtjazdu do niemiecjako opiekun do osób starszych
Ja w zeszłym roku pracowałam z chłopakiem w Niemczech - była to praca na magazynach, więc nie trzeba było znać języka niemieckiego z resztą pracowali tam sami Polacy. Praca była przez agencję, więc niczym nie musieliśmy się martwić (dojazd do Niemiec i z powrotem do Polski, zakwaterowanie i dojazdy do pracy). Było to dość fajne rozwiązanie, bo 2 tygodnie pracowało się w Niemczech i na dwa tygodnie zjeżdżało się do domu do Polski. Praca fajna na wakacje, chociaż warunki w pracy i w mieszkaniach nie były zbyt ciekawe, bo większość przyjeżdżających tam osób to była patologia. Więcej bym tam nie wróciła, ale poznałam fajnych ludzi, pieniądze też nie były najgorsze, miasto piękne i mieszkałam w samym centrum.
U mnie w domu też kręcili nosem kiedy oświadczyłam mojej rodzinie, że wyjeżdżam za granicę, ale nie przejmowałam się tym bo to ja jestem odpowiedzialna za to co robię i to jest moje życie, więc wyjechałam z moim chłopakiem i powiem Ci, że przed wyjazdem nie miałam najlepszych relacji z rodzicami i dziadkami, a teraz dogaduję się z nimi świetnie, więc wyjazd nie przyczynił się do pogorszenia relacji. Cieszę się, że wyjazd przyczynił się do polepszenia stosunków z moją rodziną. Poradzicie sobie, tym bardziej że chcecie wyjechać na tylko 3 miesiące. Jeżeli to jest jakaś praca na magazynach, to nie masz się o co martwić bo tam język nie jest aż tak potrzebny. Ja z językiem nie mam większego problemu i jakoś sobie na szczęście radzę, ale znam ludzi którzy nie mówią po angielsku prawie nic, a radzą sobie.
@ViolaBujak @Hronoratka Lżej mi się na sercu robi gdy czytam, że nie tylko to mój problem. Chociaz i tak wydaje mi się, że moi strasznie przeginaja, a może po prostu ich do tego przyzwyczaiłam. Zawsze praktycznie wykonywałam to co oni chcą, ale uważałam, że skoro mieszkam z nimi to muszę zasad przestrzegać... Co do moich obaw, że utracę kontakt nie sa one zupełnie bezpodstawne. mojego chłopaka... nie trawią.. Cieżko znosza jego obecnośc i daja jakieś sarkastyczne teksty wśród rodziny i znajomych o nim. Zawsze gdy chce do niego jechac mają problem ( mieszka 160 km ode mnie ) a gdy juz mi się uda, to własnie po powrocie czuje sie jak smiec w domu.. wszyscy mnie ignorują i patrzą na mnie jakbym nie wiadomo co zrobiła... skoro oni reagują tak po tygodniowym rozstaniu to co to by było po 3 miesiącach. @pyniorek co do pracy to własnie raczej takie przedsiębiorstwa wieksze, w których jezyk nie jest wazny, ew. angielski. Chłopak ma tam ciotke, więc postara się cos dla nas znalexc, jednak ona tam mieszka od zawsze, dlatego obawiam sie, że gdy znajdzie to coś w człowiek wkraczajace w dorosłe zycie sobie nie poradzi.. w sumie najlepiej jakby był to zorganizowany wyjazd niż na własną rękę. Może powiecie cos na temat zarobków?
Mój brat po skończeniu liceum z 2 kolegami wyjechał na rok do Niemiec. Udało mu się pracować z polakami. Szef był Niemcem, ale szybko go nauczyli polskiego ;p
Jeśli chodzi o rodziców to moja mama nie zgadzała się żeby brat jechał... (Synuś mamusi). Ale musiała zaakceptować tą sytuację. Po miesiącu robiła mu paczki co piątek i dowoziła gdzieś lub podawała mu jedzonko . A po roku brat wrócił na studia i mama jest przeszczęśliwa. Myślę, że Twoja mama się boi, ze Ci się tam spodoba i zostaniesz dłużej. Spróbuj podać jeszcze jej może jakiś plan na życie po powrocie to jakoś się ułoży.
Moi rodzice od lat pracują w Niemczech, ogólnie to połowa miejscowości, w której mieszkam. Uważam,że jeżeli macie sprawdzone miejsce to ok- możecie śmiało jechać. Jeżeli jednak chcecie jechać w ciemno to odradzam. Jedni znajomi rodziców trafili do obozu, z którego musieli uciekać ( cudem się im udało, jedna osoba niestety zginęła- została zastrzelona). Moja przyjaciółka była w Niemczech na zbieraniu malin. Wytrzymała 3 tygodnie ze względu na złe warunki. Moi rodzice pracują w sprawdzonej firmie już 25lat. Pracują po 10 h dziennie przez 6 dni w tygodniu( tylko tyle można, pozostałe godziny sa nielegalne i często niewypłacane pracownikom), mają tam wyżywienie+ mieszkanie (płacą 13euro dziennie za wszystko). Są bardzo zadowoleni. Najniższa stawka to 8,5 Euro/ h. W przypadku gdy się jest uczniem nie płaci się podatku także bardziej się to opłaca
co do rodziców myślę,że po prostu się o Cb martwią
i tak na pewno sa duzo lepsze niż w Polszy! Dzięki za odpowiedź, ratujecie mnie na duchu haha
Hmmm nie wiem do końca.. pewnie będzie chodzic do urzedu pracy, ale jak nic sie nie znajdzie to będziemy szukac w internecie... ogolnie może słyszałas o jakiejś firmie, która własnie przyjmuje sezonowo?
@Sadzikowa wygląda na to, że mamy takich samych rodziców. Musisz się sama ogarnąć, bo dla nich zawsze będziesz dzieckiem. Jeśli zależy ci na tym związku, to postaw na swoim. Ja jestem pewna, ze gdybym dluzej.mieszkala z rodzicami, to na pewno nie byłabym z moim obecnym mężem
Mi zależy, walczymy z nimi 2 lata.. Dawaliśmy rade i przychodzi ten czas gdy kończę być uwiązana w szkole i zaczynają się studia.. chciałam iśc na dzienne, ale sie okazało, że mamcia załatwiła mi staż! u niej w miejscu pracy! i nie moge odmówić bo przecież tak bardzo się starała i walczyła cięzko byłoi to załatwić.. i uwięzili mnie na 6 miesięcy i dodatkowo na zaocznych studiach, gwarantując mi spłate przez nich tych czesnych... czyli po skończonym stazu i przeprowadzce będę udupiona w rachunkach za życie i uczelnie, własnie nie wiem czy z tym sobie dam radę...
@ViolaBujak i do tego te ich gadanie.. że się sparzę to będę z rykiem wracać.. " my Ci kłód pod nogi nie podstawiamy", róbta co chceta, ale jak przychodzi co do czego to wrzeszczą.... i gadają... raczej w normalnych rodzinach rodzice nawet jesli nie zgadzaja się z poglądami dziecka ( bo wątpię, żebym tylko ja jedyna na świecie taka była ) to je szanuja i jakoś wspierają w wykonaniu to u mnie tylko teksty typu " jeszcze zobaczysz " " będziesz wspominać nasze słowa " takie coś tylko mnie zachęca do opuszczenia tego domu...
@Sadzikowa ej te same teksty!! Łącznie z tum, że będę z płaczem wracać jak się spotykaliśmy to mama wysylala mi miliony smsow, szantaze emocjonalne itd. W ogole ja wiedzei że ide do niego to byla awantura albo obraza wielja, bo to.nie wypada, co ludzie powiedzą, jestem ladacznica. Ogolnie według moich rodziców to latalam za moim mezem, a jemu na mnie nie zalezalo, samo zlo. Uwazaja, ze nie ma studiów, bo skonczylam TYLKO licencjat (powinnam.miec doktorat i byc wykładowca albo nauczycielem).
IDENTIKO! też miałam szantaże smsowe! pewnie teraz też będzie mnie to czekało! musze się psychicznie przygotowac bo ja niestety wychowana w takiej lekko .. toksycznej atmosferze przesiąkłam tym wszystkim i niestety na takie rzeczy BAAARDZO emocjonalnie reaguje... zwalana jest na mnie cała wina, a pytań o to czy ja miałam źle jest nieskończenie wiele.. że ładnie sie im odpłacam itp. i pomysleć, że u mnie to dopiero początek a teraz gdy Cię widzą się cieszą czy też traktują jak " zakałę " jeśli do takiego stopnia ( u mnie tak ) to doszło?
@Sadzikowa o z tym, że mi tak dobrze i cudownie też miałam. "Niczego mi w życiu nie brakowało". I presja, że mam byc najlepsza (tylko 4+??? Dlaczego nie 5??) Plus wszystko do ogarniania w donu, nie moglam wyjsc, dopoki wszystko nie bylo tak jak chcieli. A bez pytania wyjść z domu w sumie nie moglam nigdy xd mama id razy dzwonila, bo myslala ze ktos mnie porwal albo zgwałcił. Czytala moje pamiętniki i jeszcze potrafila.zrobic mi awanture o ich tresc. Plus niedocenianie tego, co robiw (przeciez ty nic nie robisz. Ty przewodnicząca? Kto cie w ogole wybrał? Poradzisz sobie?)
A teraz... hm jest ok. Z tata w sumie zawsze bylo latwiej sie dogadac, choc nigdy nie chcial wypuszczacmnie z domu. I teraz jest z nim lepiej. Ale mama... tylko obserwuje,knuje i wwysuwa wlasne wnioski. Ze mi zle, mam zla tesciowa, zla rodzine, Artur jest dlamnie zly, wszystko zle. Mam corke i to tez wiele zmienilo. Ja kochaja bardzo. A mnie jakos tak patologicznie