ja nie wierzę w żadne przesądy jak mi czarny kot wybiegnie na drogę to się cieszę, bo lubię kotki
Ja się staram nie wierzyć w przesądy, bo moja wiara na to nie pozwala. O niektórych z tych, które wymieniałyście, też wcale nie słyszałam. Nie siadam, kiedy się wrócę do domu, ostatnio byłam w szoku, siedząc w kolejce do lekarza, gdy jakaś pani zaczęła mi opowiadać, że ostatnio nic nie załatwiła, bo się wróciła do domu i nie usiadła Chociaż to, co wpojone od małego, siedzi w głowie i po rozsypaniu soli obawiam się kłótni Z tymi upadającymi sztućcami też się u mnie w domu mówiło, że jak upadnie łyżka, to leci głodna baba, a jak nóż albo widelec, to głodny chłop Ale to raczej takie powiedzenie niż przesąd, tak mi się wydaje. Czasem akurat się wpasowuje, kiedy wiemy, że ktoś ma np. niedługo wrócić z pracy, a tu sztućce lecą, to się śmiejemy. Ale kiedy przesąd dotyczy ważnych spraw, takich jak np. obrona magisterki, to wygrywa nieraz "dmuchanie na zimne", a później mam wyrzuty sumienia, że w przesądy wierzę
Niezbyt wierzę w przesądy, aczkolwiek gdzieś tam się kiedyś leciuteńko interesowałam zjawiskami nadprzyrodzonymi. Oczywiście nie wykluczam możliwości istnienia różnych dziwnych rzeczy, bo jak na razie nikt nie udowodnił, że ich nie ma.
Na ogół staram się szukać racjonalnych powodów występowania zjawisk.