Jak rozpoznać prawdziwą przyjaciółkę?
Hej dziewczynki,
Dawno tu nie zaglądałam, jeśli już to na parę sekund ale ostatnio mało się udzielam. Mam kilka problemów, które przytłaczają mnie tak jak jeszcze nic innego, nigdy nie czułam się tak źle psychicznie jak ostatnio. Czuję, że wszystko dzieje się gdzieś obok mnie, biernie żyję, że tak powiem, a zwlec się z łóżka to ostatnio wyzwanie, nie ze względu na lenistwo. Ale nie o tym - problem w tym, że teraz jak nigdy potrzebuję niekiedy z kimś pogadać. Nigdy nie miałam sporo przyjaciół ale dwie trzy przyjaciółki. Jedną najlepszą. Od kilku lat, już prawie 9-10.
Gdy zaczęłam miewać gorsze chwile, wiadomo było, że zwrócę się z tym do niej. Po jakimś czasie zauważyłam, że zaczęła się ode mnie odsuwać. Powiedziałam jej wprost ostatnio, że mam do niej żal, że nie mogę na nią liczyć. Myślałam, że może nie wyczuła tego, że jest mi aż tak źle. Powiedziałam jej więc wprost że MUSZĘ POGADAĆ. Średnio się tym przejęła. Stwierdziła, że szczerze mówiąc ona się nie odsunęła ode mnie tylko męczy ją moje narzekanie...
Byłam wryta przez kilka chwil. Byłam w szoku, że to powiedziała. Jak można się domyślić, w moim stanie zadziałało to jak kosa przez nogi. Tak naprawdę zostałam prawie sama.
Prawie, bo okazało się, że z prawdziwą rozmową, szczerą i nie udawaną przyszła mi koleżanka, z którą miałam dobry kontakt, częsty, dużo rozmawiamy. Nie nazwałabym jej przyjaciółką ale też nie była zwykłą koleżanką. Wbrew temu, że to co powiedziała mi ta pierwsza, bardzo mnie dobiło to gdyby nie t druga pewnie w ogóle już bym się nie dźwignęła z łóżka.
Pytania nie mam dzisiaj żadnego, chciałam tylko tak napisać, żeby pamiętać, że nie zawsze to co nam się wydaje takie ważne, zasługuje na to by się dla tego wiecznie poświęcać i wkładać sporo swojej siły i zaangażowania.
PS. Strasznie mi brakuje DC, dlatego też w sumie to tutaj piszę, próbowałam jakiś czas bawić się w zdjęcia , myślałam, że jakoś się ogarnę gdy zmuszę się do takich czynności, które kiedyś były dla mnie super zabawą ale jak na razie nie dam rady. Mam nadzieję, że wrócę do Was niedługo czynie uczestnicząc w stronce. Na razie ograniczam się do czytania forum Pozdrowionka dziewczynki!
coś się przydarzało w Twoim życiu, że tak się czujesz?
a co do pytania w temacie...odp. brzmi: nigdy nie wiadomo...ja uważałam jedną osobę za przyjaciółkę (znamy się od podstawówki) a kilka miesiecy temu odwaliła coś takiego (i nadal odwala) że wciąż z szoku nie wychodzę
Człowiek tak naprawdę ze wszystkimi swoimi problemami musi mierzyć się sam. Bo one głównie wynikają z jego relacji, a nie czyiś. Dzisiaj na świecie jest mało prawdziwych przyjaźni. Ja nie mam zupełnie żadnych przyjaciół i radzę sobie ze wszystkim sama, bynajmniej się staram. Ale nasze samopoczucie coraz bardziej jest uzależnione od kogoś, a nie od nas samych. Ludzi pocieszają nasze problemy, ale nie wynika to z szczerego współczucia tylko po prostu się cieszą, że ktoś ma gorzej na tym świecie od nas. Z własnego doświadczenia wiem, że po czasie ludzie nie chcą słuchać naszego ględzenia o problemach, bo mają po prostu własne i nikogo one faktycznie nie interesują. Też kiedyś zdarzyło mnie się, znaleźć współczucie i rozmowę tam gdzie jej się zupełnie nie spodziewałam. To się w normalnym świecie zdarza, bo ktoś będzie w odpowiednim miejscu i czasie w gruncie rzeczy wyszło na dobre. Natomiast jak nie czujesz się psychicznie na siłach to nie wiem czy rozmowy coś wskórają, bo nie można mieć codziennego złego dnia. Jak byłam młodsza, miałam przyjaciółkę przez 11 lat, a potem przez 6 lat dzisiaj tego nie ma, ale nie powiedziałabym nigdy, że między nami nie było prawdziwej przyjaźni.
Niedawno również doświadczyłam pewnego odrzucenia od strony osoby, którą uważałam za przyjaciółkę. Było między nami dobrze, nie pokłóciłyśmy się, ale ona związała się z chłopakiem, wspólnym znajomym za którym obie wcześniej nie przypadałyśmy. Ja znam go od przedszkola, czyli już właściwie 18 czy 19 lat, ona zaledwie 3-4 lata. Było to dla mnie szokiem bo nawet nie wiedziałam, że z nim kręci. Dowiedziałam się przypadkiem. Ona mieszka 3 domy ode mnie. Zobaczyłam przez okno jak się całują, gdy zasuwałam rolety. Gdy ją o to zapytałam to okazało się, że jest już z nim kilka tygodni. Zabolało mnie to nie dlatego, że go nie lubiłam, tylko dlatego że wcześniej mowiłyśmy sobie wszystko. Ale mimo to dalej rozmawialysmy, pisalam do niej codziennie (studiuje w innym mieście) i dzwonilam, ona z czasem zaczela mniej odpisywac, nie mowila co u niej, w koncu zaczela szukac wymowek, ze nie ma czasu, ze wychodzi i napisze pozniej. Nigdy nie pisala. Az w koncu zrezygnowalam. Ile mozna sie starać gdy ktos ma to w nosie. Miala byc świadkiem na moim slubie. Teraz nie będzie nawet zaproszona. Aktualnie nie mam zadnej przyjaciolki. Mam kilka kolezanek, dobrych kolezanek, ale nie potrafie zaangazowac sie bardziej. W sumie nie jest mi to jakos bardzo potrzebne. Mam siostrę i narzeczonego którym moge wszystko powiedziec i zawsze dostane wsparcie lub kopa w tyłek, kiedy tego potrzebuję.
@kalinus to wsyzstko raczej budowało się od jakiegoś czasu, teraz to wsystko ,,eksplodowało'' i po prostu już sobie nie radzę, zaczęło to mieć takie skutki, ktrych nie ogarniam już sama.
@monawerona oczywiście masz rację, że człowiek musi sobie sam poradzić ze swoimi problemami, bo każdy ma swoje fakt. Jednak tu nawet nie chodziło i pomoc w ich rozwiązaniu a o rozmowę. Taką, którą po prostu byłam pewna, że od niej dostanę, wiadomo, ze człowiek lepiej się czuję. W pewnym sensie chyba dlatego też napisałam już tutaj na forum, bo zawsze tak inaczej, chociaż na moment jak się coś wyrzuci z siebie.
@nazwa001 u mnie jest dokładnie tak samo, w sensie, jeśli mówisz o tym, że stopniowo zanika to wszystko. U mnie też tak się dzieje. Zapewne skończy się to na tym, że nie będziemy więcej rozmawiać, ale tak jak Ty nie będę żebrać o to, by ze mną rozmawiała.
Bo naprawdę nie warto o to żebrać. Na początku jest trudno, czujesz pretensje, żal, zastanawiasz się co zrobiłaś źle, dlaczego ona się odwróciła. Ale po czasie zrozumiesz, że to nie przez Ciebie, ludzie się zmieniają, zmieniają swoje preferencje i może po prostu przestaje im się podobać sytuacja, w której się znajdują i szukają czegoś innego
Ja po swoich 'przyjaciółkowych' doświadczeniach też jestem zdania ,ze ze wszystkimi problemami najlepiej radzić sobie samemu...
Jesteś silna i dasz radę.
Jeśli nie masz do kogo się zwrócić możesz zawsze założyć bloga na blogspocie - nikt nie musi o nim wiedzieć i tam zwierzać się ze swoich myśli. Możesz też założyć pamiętnik, nawet w zwykłym zeszycie w kratkę, mi to bardzo pomaga
Ja się na tylu przyjaciolkach i przyjazniach zawiodłam, że aktualnie jedyną osobą, którą mogę nazwać prawdziwym przyjacielem jest mój chłopak. Ale poza nim mam też osobę, która zawsze mnie wysłucha, choć rzadko rozmawiamy to nigdy się nie zawiodłam. Poza tym mam Was serio, gdyby nie clouders to podejrzewam, że czasami byłoby mi naprawdę ciężko. Jest tu tyle wspaniałych osób, na które mogę liczyć
to może zgłoś się do specjalisty, jakaś terapia...
...cóż, są silne charaktery i są ludzie, którzy potrzebują pomocy z zewnątrz...nie ma się co wstydzić
ja od zawsze z problemami radzę sobie sama, tak mnie życie nauczyło....mimo stosunkowo młodego wieku wiele w życiu przeszłam, gdzie niejeden pewnie by w wariatkowie już wylądował, ale mam silny charakter (i dobre geny, bo rodzice byli silnymi osobowościami), więc sobie radzę
najważniejsze to nie użalać się nad sobą i pomyśleć czy oby moje problemy są na prawdę na tyle istotne, aby pogrążać się w marazmie ...czy zależą bezpośrednio ode mnie czy nie...to co zależy od Ciebie zawsze możesz zmienić!
nie za bardzo można tutaj konkretnie doradzić, bo nic nie wiemy o Twoich problemach
@doughnut co do clouders to też tak twierdzę. W sensie, nie odważyłabym się np. napisać tego na jakimkolwiek innym forum, tu wiedziałam, że nie zostanę jakkolwiek zjechana.
@kalinus myślałam o wybraniu się do specjalisty ale sama jakoś nie mogę się do tego przekonać. Jakkolwiek to nie zabrzmi to dla mnie dziwnie trudne bo właśnie tak jak mówisz, ja też zawsze sobie radziłam i uważałam się za osobę, która dużo przeszła i nic nie jest jej straszne. Przez ten czas jednak wydarzyło się sporo, po kolei nawarstawiały się małe problemiki, które wzięte do kupy powoli rosły i urosły tak, że już powoli mnie to pokonuje. Tak czy inaczej nawet nie chodzi tutaj o to, by mówić co się dzieję, bo trudno jest pomóc osobie przez Internet, ale poprostu miałam jakąś chęć do Was napisać na forum na ten temat. Tutaj wiem, że faktycznie ktoś to przeczyta z przejęciem, dziewczyny są super tutaj!
a może jakaś gruba wsparcia na fb? koleżanka zapisała się na grupę wsparcia dla osób otyłych, bo psychicznie sobie z tym nie radziła i zmotywowała się tam bardzo, nawiązała nowe znajomości
jak już sama przyznajesz, że sobie nie radzisz to moim zdaniem najwyższy czas na poradę u specjalisty....z tym, że psycholog psychologowi nie równy ważne, żeby trafić na kogoś konkretnego kto wykonuje swój zawód z pasją....może właśnie na jakiejś grupie fb ktoś Ci poleci taką
Ech ile ja miałam takich przyjaciółek... Teraz juz wiem, ze przyjaźń to bardzo rzadkie zjawisko. W większości ludzie myślą tylko o sobie a cieszą się z twoich niepowodzeń i problemów. Nie warto w takich sytuacjach utrzymywać dalej takich znajomosci... Jak mam kilka dobrych znajomych ale ciezko powiedzieć, żebym miała prawdziwą przyjaciółkę. Kiedys miałam ale wszystkie okazały się naprawdę żałosne...
Albo nie słuchają Cię i mówią tylko o swoich sprawach, bo ne interesuje ich to co dzieje się u Ciebie albo Cię zlewają... Ludzie w większości to egoisci.
Co do pytania - mam jedną jedyną przyjaciółkę od lat i jest to moja mama.
Od 3 lat moim przyjacielem jest mój facet, mogę mu narzekać 24/7 a on i tak mnie zawsze wesprze lub przekona, że moje myślenie jest złe.
Od prawie 3 lat też mam bratnią duszę - widzimy się zdecydowanie za rzadko, ale tęsknimy i jak już jesteśmy razem, to dużo się dzieje. Zawsze jest dla mnie pod telefonem i naprawdę mogę na nią liczyć.
Także tego... ciężko jest doprecyzować "jak rozpoznać". Bardziej skłoniłabym się do tego jak rozpoznać, gdy ktoś jest nieszczery - gdy jest dwulicowy do innych obok Ciebie i ty o tym wiesz, a zabiega o Twoje względy - ze 3 razy się tak przejechałam.
Myślę też, że przyjaciel to ciężka definicja. Przyjaciel powinien być dla Ciebie, ale też rozumieć, że masz własne życie i możesz być czasem nieosiągalny. Przyjaciel mówi Ci szczerze co myśli i nie obraża się, gdy Ty mu powiesz co myślisz, tylko skłania go to do refleksji i ewentualnej dyskusji. Przyjaciel to ktoś, przy kim nie musisz nikogo udawać. I przy kim czujesz się swobodnie.
Ja sama nie wiem jak rozpoznać prawdziwą przyjaciołkę... Miałam taka od przedszkola. Potem mieszkałyśmy 2 lata razem. Cały czas spędzałyśmy ze sobą. Raz na imprezę zaprosiłam kolegę z dawnych lat i bach moja przyjaciołką niecały miesiąc po rozstaniu i on miesiąc po rozstaniu stali się parą. Minęły 3 lata a my nie mamy ze sobą kontaktu : ). Spotkałam się z nią kilka razy, ale za każdym razem ciągnęła jego ze sobą...Kiedyś miałam sam na sam się z nią spotkać, ale powiesił się mój przyjaciel... nawet ze mną nie porozmawiała... Przestałam ufać ludziom i nazywać ich przyjaciółmi..
Mam nadzieję, że wkrótce odzyskasz sens.. Czasemi potrzeba takiej osoby do której możesz mówić nawet gdy ona nie mówi nic...a może któraś z nas stąd mieszka blisko Ciebie ?
Dla mnie przyjaciel to osoba o której wiem, że mogę jej WSZYSTKO powiedzieć. Nie czuję takiego komfortu przy nikim, choć bardzo bym chciała. Ze wszystkim radzę sobie sama i chyba już nawet nie potrafię sobie wyobrazić, że miałabym się komuś zwierzać, choć w ciągu ostatniego pół roku w moim życiu zmieniło się prawie wszystko...
Trzymam kciuki byś znalazła siłę i odwagę na każdy dzień. Bywają gorsze dni, ale warto próbować dla tych zdecydowanie lepszych!