Masa ciała staneła w miejscu, co robić? :(

może masa nie spada, ale obwody tak?
Przychodzi taki moment w odchudzaniu, że budujesz mięśnie szybciej, niż spalasz tłuszcz. Obwody się zmniejszają, ale waga może pokazywać tyle samo. No i nie warto się aż tak forsować! Musisz dać organizmowi trochę odpocząć, żeby miał siły na dalsze spalanie tłuszczu

1. Zmień coś, inne ćwiczenia, praca innych partii ciała, inne spalanie.
2. Proponuję sprawdzić ile kcal dziennie przyjmujesz, jedz tak jak jesz, ale waż wszystko przez kilka dni. Podsumuj, wyciągnij średnią. Oblicz sobie ile powinnaś jeść, żeby utrzymać wagę, od tego stopniowo odejmuj po 100kcal tygodniowo, żeby organizm nie doznał szoku, jak nagle z 1800kcal zaczniesz jeść 1200kcal, tak przykładowo.

Polecam potreningu.pl

To raczej nie jest kwestia masy mięśniowej, ona wcale nie buduje się szybko. Ile teraz wazysz przy jakim wzroście? Może spozywasz za dużo kcal, albo niewłaściwie bilansujesz posiłki.

Możesz jeść mniej, ale niewłaściwe rzeczy, na redukcji masy ciała zaleca się dużo białka, musisz zmniejszyć węgle i wyliczyć ile jesz tłuszczy, oczywiście staramy się jeść zdrowe tluszcze. Odstawiając słodycze niekoniecznie zmienisz dietę, czytamy składy, ważymy produkty, obliczamy makro i zapotrzebowanie.

Często tak jest że waga staje i to normalne. Nie poddawaj się, dalej do przodu!

Mi niestety też waga stanęła i nie chce spaść

Ja miałam jakiś czas temu taki sam problem - dwukrotnie w swoim życiu zrzuciłam około 15 kg, raz gdy miałam 18 lat, drugi raz w zeszłym roku. Przez rok trzymałam efekt z ostatniej diety, ale w ostatnich miesiącach przybyło mi mniej więcej 4 kg, chciałam to zrzucić ale żadną siłą nie mogłam. Mimo restrykcyjnej diety, ćwiczeń itd. Też miałam ochotę rzucić to w cholerę, pogodzić się z tym i pocieszyć się czekoladą. Ale w międzyczasie zaczęłam nową pracę, z czym wiązał się stres, nowe wyzwania itd, i... waga sama zaczęła spadać, mimo że już nie trzymam diety, bo nie mam nawet czasu na regularne posiłki, nie wspominając o ćwiczeniach. Oczywiście nie polecam Ci stresu jako sposobu na schudnięcie, ale z doświadczenia wiem, że czasami pomaga paradoksalnie jeść więcej, albo wprowadzić do diety tzw. cheatmeal, czyli taki oszukany posiłek np. raz w tygodniu. Czyli posiłek odbiegający zupełnie od Twojej diety - np. porządny obiad, bez ograniczania się w tym posiłku. To nie wpłynie w żaden sposób na efekty diety (w tym sensie, że nie przytyjesz, nawet jeśli cheatmeal zdarzy się częściej niż raz w tygodniu), a może znacznie przyspieszyć przemianę materii i dosłownie "oszukać" organizm, który mógł się przyzwyczaić do małych porcji i gromadzić przez to "zapasy".

Nie potrafię pomóc , ale na 'pocieszenie' napisze , że mam zupełnie odwrotnie - u mnie masa ciała stanęła w miejscu i nie chce rosnąć. Może to banalne i dla większości bardzo łatwo przytyć - ciągle słyszę zjedz coś , nawet od dziewczyn tutaj - a jem normalnie, nie ważne czy to słodycze, fast foody , zdrowe, czy 'babcine' jedzenie - waga ani drgnie.
Próbowano mnie leczyć nawet sterydami , różnymi połączeniami witamin i nic.
Badania robię na bieżąco , wszystko jest ok , ale co z tego jak nadal jestem chodzącym szkieletem. ^^

"coraz mniej jem" - problem zdecydowanie tkwi właśnie tutaj Dieta wcale nie polega na jedzeniu coraz mniej .Twój metabolizm po prostu pewnie się zatrzymał i zdecydowanie musisz go pobudzić dodatnim bilansem Nie obcinaj aż tak kcal ! Ile mniej więcej jesz teraz ? Regularnie co trzy godziny ?

a wiesz co, kochana, z tego się się naoglądałam dookoła siebie i w internecie to wydaje mi się, że ciężej przytyć niż schudnąć.. próbowałaś dietetyków? albo trenerów personalnych, którzy rozpisują diety, jeśli nadal chcesz przytyć? :>

dokładnie, jak organizm spożywa coraz mniej kcal to się przed tym broni i odkłada sobie tluszcz "na potem" zamiast go palić, a jak wie, że dostanie jeszcze np. 500kcal to spokojnie spala resztę