Sprzedam taką historyjkę:
Mój ojciec pojechał odwiedzić rodzinę: przy jednym stole siedział on oraz kuzynostwo jego matki: ksiądz z ponad pięćdziesięcioletnim stażem posługi kapłańskiej oraz jego siostra. Rozmowa wywiązała się o tym, iż rodzina nie mogła się dogadać z jakimś księdzem w sprawie wizyty z posługą u chorego. Ciotka wypaliła: "Bo ksiądz to nigdy zwykłego człowieka nie zrozumie."
Ale dzięki za życzenia
@Noelle powiem Ci czemu - rok na wydziale teologicznym uświadomił mnie jednego - jak bardzo ludzie, z którymi studiowałam są podatni na wpływy innych ludzi - co powiedział ksiądz to było święte, a jak się nie zgadzałaś i to głośno wyrażałaś to nie miałaś racji bytu. Religia, którą uczy się w szkole często ma jedno wielkie nic do wspólnego z religią - większość osób ucząca religii przekazuje swoje odczucia zamiast obiektywnych, na 5 nauczycieli, którzy uczyli mnie religii od podstawówki do liceum (w 2 klasie lo zrezygnowałam m.in. ze względu na "inkwizycję" jaką zrobili nam w szkole, bo prawie nikt nie chciał chodzić na zajęcia na 7 rano, zwłaszcza, że połowa ludzi spoza miasta o 5 coś autobus) tylko 1 był ok - chodzili wszyscy na zajęcia u niego i wierzący i niewierzący. Powiem tak - mam w 4 literach lekcje religii tak długo jak inne religie oraz ich brak (osoby, które identyfikują siebie jako ateiści) są szanowane na równi, co w polskich szkołach jak wiadomo jest odwrotne - jak wypiszesz dziecko z religii bądź nie zapiszesz je na takie zajęcia to od razu antychryst, itd. Wytykanie błędów ma jakiś cel i jest czymś innym niż obgadywanie - nie nazywam tutaj nikogo po imieniu i nie piętnuje go, w przeciwieństwie do niektórych katolików, którzy krzyżem leżą w kościele, a jak tylko wyjdą to jest "Nowakowa spod 5 żyje z facetem w konkubinacie, ladacznica jedna" - zauważasz już różnicę?
@owieczka wiary się nie nauczysz, bardziej chodzi o to co jest przekazywane - istnieje podział edukacji na pierwotną i wtórną, pierwotna to te rzeczy, których uczysz się jako dziecko, a wtórna to rzeczy, których uczysz się w późniejszym czasie, wiele osób jest podatna na zdanie innej osoby zamiast wypracować własne, zauważ jak przedstawiane są wiary na religii w Polsce - mówi się tylko o katolicyzmie, o odłamach wspomina się tylko, a inne religie są w ogóle nie tłumaczone. Ludzie uczący religii zazwyczaj silnie przedstawiają swoje stanowisko, a nie raz nawet "pojadą" po kimś, bo np. rodzice się rozwiedli, źle się ubrałaś czy coś.
Nie lubię właśnie tego wyrywania fragmentów z Biblii, zwłaszcza jak sobie za przeproszeniem podcierają Biblią 4-litery w bitwach na "co jest lepsze ateizm czy religia" i wtedy obie strony zachowują się jak faszyści, bo oczywiście cudzego poglądu nie można uszanować tylko nawracać na swoją rację. Mam znajomych mocno wierzących z którymi ko
No i mi urwało wypowiedź bo za dużo znaków a nie chce mi się pisać jeszcze raz. Więc w wielkim skrócie
1. Religia w szkole powinna być neutralna, uczyć o innych religiach, bo kto w wieku 6 czy 18 lat wie czy mu się poglądy nie zmienią, a życiowe sytuacje są różne i potrafią zniechęcić do wiary albo od niej odtrącić
2. Nauczyciele nie powinni przekazywać swoich emocji na zajęciach, bo dzieci powtarzają schematy dorosłych - uważnie obserwują zachowania, wzorują się na nich
3. Każdy powinien mieć możliwość wiary w co się chce bez większego oceniania i każdy powinien to szanować. Tak długo jak druga osoba nie terroryzuje Ciebie pt. moje przekonania są lepsze i powinieneś się nawrócić na moją wiarę.
4. Święte księgi to nie papier toaletowy i cytowanie wybranych fragmentów bez zrozumienia całości jak to niektórzy robią jest z deka podcieraniem sobie 4-liter.
5. Większość ludzi jest bardzo podatna na sugestię, a szkoła nie uczy myśleć czy kształtować swoje decyzje a uczy nas kopiowania cudzych schematów i z deka "szyje na miarę" nasze umysły, aby wpasować nas do środowiska, w którym powiedzenie "nie" zamiast "tak" równa się często z odtrąceniem.
A co do anegdotek rodzinnych - dużo by opowiadać, ale mam wrażenie, że dla niektórych w mojej rodzinie wiara to trochę takie zasłonięcie się przed oskarżeniem pt. "ciociu ty chyba jesteś chora psychicznie - po co mam się modlić do jakiejś skały, a czy ktoś ją poświęcił? Nie wiem jakiś święty się tu objawił, czy kto se znalazł meteoryt i powiedział - a tu walniemy różaniec i powiem że to święte miejsce i będziemy mieć hajs z turystów, bo nad jezioro nie przyjadą po 10 metrów mułu w nim"
@elieau masz zupełną rację, że religijność czy jej brak często "wynosi się" z domu, wtedy uważasz za coś naturalnego to, że wierzysz/nie wierzysz, chodzisz/nie chodzisz do kościoła. Ludzie są podatni na opinie innych w różnych dziedzinach, nie tylko religii i tego nie zmienisz. Dopóki człowiek nie zdecyduje się na samodzielne myślenie, będzie chłonął to czym go raczą inni ludzie Lekcje religii z założenia mają chyba tłumaczyć kwestie tej jednej wybranej religii. Jesli zbierze się określona grupa osób innego wyznania i zgłosi chęć uczestnictwa w zajęciach religii to dyrektor szkoły ma obowiązek takie lekcje zorganizować, ale nikt praktycznie z tego nie korzysta... Co do tego, że nie ma przedstawianych innych wyznań-ja pamiętam, że u mnie były omawiane te wszystkie buddyzmy, islamy, hinduizmy. Może byłam w dziwnej szkole
@owieczka o to trafiłaś na dobrą szkołę, ja żałuje, że w szkołach nie uczą historii kościoła, chociaż wtedy by się ludzie załamywali, bo tych odłamów, rozłamów itd Ale uważam, że to były ciekawe zajęcia, pomimo że czasem klnęłam, bo siedziałam po nocy pisząc jakieś wypracowania, które polegały na streszczaniu skryptów. U mnie w liceum nie było nawet mowy o etyce, chociaż 95% osób z klasy nie chodziło na religię, to samo w innych klasach, religia na 5 klas była jedna - te kilka osób z np. 2 klas miały zajęcia razem, i te z 3 klas miały też razem.
@elieau powiem tak wiem co masz na myśli, ale tak na prawdę powiedz mi obchodzi Cię opinia innych? Bo mnie nie. Nie interesuje mnie co kto z kim robi, kto z kim sypia, jak kto żyje mogą się wzajemnie wszyscy pozabijać w wymyślaniu nowych plotek i pomówień każdy i tak w końcu otrzyma ostatecznie to na co zasłużył :p Mam swoją opinię na każdy dany temat, które mam prawo wyrazić, tak jak każdy inny. Zapominasz o najważniejszym, że każdy z nas jest tylko i wyłącznie człowiekiem, mniej lub bardziej inteligentnym, mądrym, czy oczytanym. Dookoła jest pełno hipokrytów, którzy chcąc nie chcąc, nie rozumieją tego co przekazuje religia. Nawet nie mają chwili głębszej refleksji, jeżeli ktoś łyka wszystko jak pelikan świadczy o jego inteligencji lub raczej jej braku, w tym wypadku, ani wiara ani religia nie mają za wiele z tym wspólnego. Jak dla mnie ważne jest by zająć się sobą i starać się być dobrym człowiekiem bez względu na to ile osób rzuca Ci kłody pod nogi, bo wiesz co najbardziej denerwuje takich ludzi? To że na ich zło i frustracje odpowiadasz im dobrem i spokojem. Anyway pokuszę się o stwierdzenie, że takie zachowanie jest niestety typowo polskie. W większości Ci ludzie co nic nie osiągnęli i nie mieli na stare lata pozostało im tylko narzekanie i życie czyimś życiem :p Ale (nie)stety religia nie ma za wiele z tym wspólnego, bo to że ktoś chce uchodzić za religijnego od razu go nim nie czyni. Nawet jakby codziennie robił 30 kółek na kolanach wokół kościoła.
@Noelle to mnie źle zrozumiałaś - nie obchodzi mnie kto z kim, itd tylko przytaczałam przykłady czego się nasłuchałam. O typowo polskim zachowaniu to by można dyskutować, to bardziej zachowanie wyniesione z PRL'u niż "polskie", kiedyś Polacy byli bardzo sympatycznymi ludźmi i nadal są, jednak sporo osób mentalnie nadal zostało w PRL'u i pozbycie się tych nawyków minie, a u starszych ludzi się tego nie wyzbędziesz, poza tym dla niektórych starszych osób ploteczki z sąsiadką spod 10 o tej spod 5 to jedyne zajęcie prócz oglądania Wspaniałego Stulecia (z dwojga złego lepsze to niż miałyby mordować).