(Nie)wyjazd
Strona 2 / 2
ehh skąd ja to znam..nie zamartwiaj się, niestety żeby w tych czasach kogoś nazwać przyjacielem, trzeba go bardzo dobrze znać.. ja myślałam, że znam, ale widocznie nie tak dobrze.. moja "przyjaciółka" znalazła sobie chłopaka, a ja po wielu latach przyjaźni poszłam w odstawkę. Do tej pory zero życzeń nawet na święta, zero kontaktu.. byłam zawsze na każe zawołanie, pomagałam jak mogłam i teraz mam.. niedawno po 8 latach ciszy inna "przyjaciółka", która też niby była prawdziwa odezwała się do mnie - okazało się, że wszyscy ją olali i potrzebowała się wygadać komuś, kto nie jest sztuczny, bo wszyscy, cała jej ekipa dla której mnie zostawiła ją olała. Spotkałam się, chociaż po 8 latach było dziwnie, ale nie chcę utrzymywać już tej znajomości, za bardzo mnie to bolało. Po tych wszystkich zdarzeniach jestem już odporna i krótko mówiąc mam twardą dupę. Nic nie dzieje się bez powodu, może ta sytuacja ma Ciebie czegoś nauczyć. Moi, prawdziwym przyjacielem jest mój mąż i może w przyszłości kiedyś znowu zaufam, ale na bank nie będę się od razu aż tak angażować jak w tamtych przypadkach. Głowa do góry, nie warto tym się zamartwiać