Czy rodzice powinni pomagać finansowo dzieciom?
Jak sądzicie w jakich przypadkach tak, a w jakich nie? Czy rodzice powinni pomagać, skoro już jesteśmy pełnoletni? Rodzice dokładają się do waszego wynajmu lub w przypadku własnego mieszkania czy widzicie coś złego w braniu pieniędzy od rodziny? I czy przyjmujecie taką pomoc? Ciągnięcie pieniądze od swoich rodziców?
Uważam, że to nie jest coś złego. Oczywiście, pojawia się tu kwestia usamodzielnienia, odpowiedzialności za siebie i swoje życie, ale pomoc od rodziców raczej właśnie wspiera ten pierwszy krok w dorosłość.
I tu właśnie jest to pytanie, czy rodzice, aby na pewno wspierają twoje kroki ku dorosłości dając Ci pieniądze? To jednak krok w przód czy może w tył? Bo bycie dorosłym to samodzielność. Ja mam do tego takie zdanie, że dopóki dziecko nie znajdzie pracy to rodzice jeżeli mają taką możliwość i stać ich na tę dogodność to mogliby dać, ale to jest ich tylko dobra wola nic więcej i nie można od nich tego żądać. @Asiuulka
Oczywiście, to prawda. Żądając, czy upominając się o pomoc od rodziców młody człowiek się niczego nie nauczy. Ale jeśli rodzice wspierają z własnej woli , to - czemu nie? Jeśli rodziców stać na pomoc swojemu dziecku to chyba warto skorzystać.
Nie mam tu na myśli ciągłego "siedzenia w portfelu" czy np. siedzenia w domu bez pracy, bo "przecież rodzice i tak pomogą" ... trzeba rozróżnić te dwie sytuacje.
Moim zdaniem jeśli rodzice chcą pomóc i mają na to pieniądze to dlaczego nie? Po co mają leżeć na koncie, skoro można pomóc swojemu dziecku? Mówię oczywiście o rozsądnej pomocy. Ja na przykład mam 19 lat, skończyłam szkołę(mam wyjechać za granice zarabiać, ale dziś o to bardzo ciężko), i dostaję od ojca alimenty które są tylko dla mnie. I czasem jeszcze mamie daje z tego pieniądze. Ale u mnie ciężka sytuacja finansowa odkąd mam zachorowała na raka. Aporopo wątku, wiem, i mama mi wielokrotnie mówiła, że gdyby nie choroba np. miała odłożone dla mnie na auto więc podsumowując, jeśli rodzice mają, nie widzę problemu
Mój ojciec ma raka i też dostaję od niego alimenty w wysokości 200 zł, bo więcej nie ma możliwości dać, dlatego oczekiwania, a rzeczywistość to inny wymiar. @pauja
@monawerona Ja od mamy nie dostaję pieniędzy, tylko jej dokładam czasem do życia ze swoich alimentów. I wcale nic więcej od niej nie oczekuje.
z punktu prawa rodzice mają obowiązek łożyć na nasze utrzymanie do 18 roku życia ,lub w przypadku kiedy, podejmujemy dalszą naukę do uzyskania takiej sytuacji ekonomicznej, która pozwoli nam się samodzielnie utrzymać.
Kasa to nie samodzielność. Moi rodzice opłacają mi całe mieszkanie, prócz abnonamentów i gazu, a rodzice partnera pomagają finansowo "na życie".
Wg mnie samodzielność objawia się tym, że zawsze mam posprzątane, wyprane, wyprasowane, ugotowane. Do tego idę do pracy, zdaje sesję na uczelni, rozwijam swoje zainteresowania. I wszystko ze sobą godzę.
A że pomimo pracy, nie jestem w stanie się utrzymać to inna kwestia- po to się uczę.
Wiec uważam, że do samodzielności finansowej nie ma co się spieszyć, jeżeli rodzice są w stanie pomagać. Do samodzielności życiowej, trzeba jednak przywyknąć i nauczyć się jej, jak najszybciej
Poki dziecko sie uczy to maja obowiazek pomagac. A pozniej... jak chca. To zalezy od rodzicow. Powiem na swim przykladzie, mi finansowo nie pomagaja w ogole. Ale czesto mama mi jakies pyszne jedzonko przywozi. No i raz na jakis czas Milenie cos do skarbonki rzuca. Taki uklad nam odpowiada
U mnie jest tak, że pochodzę z biednej rodziny i od samego początku wiedziałam, że choć rodzice dadzą mi pełne wsparcie - nie mam co liczyć na ich pomoc finansową. Nawet kiedy urodziło mi się dziecko musiałam sobie radzić sama.
Nie mam im tego za złe - nie uważam, że powinni brać dla mnie kredyty, albo zapożyczać się u rodziny. Poradziłam sobie sama i mam z tego wielką satysfakcję.
A ja właśnie nie lubię jak rodzice przywożą jedzenie mogą w gościnie pół blaszki ciasta do kawy, ale żadnego mięsa czy kiszonych ogórków ja sobie potrafię sama to wszystko zrobić. Akurat moi rodzice nie przywożą mi jedzenia, bo wiedzą , że wszystko mam i to będzie leżało, aż trafi do śmietnika, bo nie bd miał kto tego jeść, ale rodzina faceta czasami przywozi - rozumiem, że robią to z dobroci, ale nie trzeba na prawdę... Pieniędzy akurat nie przyjmujemy, dzieci jeszcze nie mam, ale jakby im wrzucili nie miałabym za złe. @sailor
A ja uwielbiam jedzenie mojej mamy. Sama zbytnio nawet nie mam czasu gotowac. A jeszcze jak mi przywioza swieze malinki ze swojego ogrodka, czy wlasnej roboty kompocik to juz calkiem miodzio. Fajnie masz ze masz czas gotowac. Ja codziennie wracam o 18 do domu taka zrypana ze nie mam sily na nic
Trochę czasu mam, jak z zajęć wracam o tej 16-17 to przecież zanim się położę spać, to zdążę obiad na drugi dzień zrobić i nawet facetowi posiłek do pracy na rano, a jak nie to i tak ja ranny ptak jestem 5:30-6:00 na nogach z kurami i mogę robić obiad przed zajęciami, ale ja to jestem robocop
Na pewno, ale dam sobie radę. Ja jestem z rodziny twardych babek! I z takim nastawieniem trzeba do życia!
Ja mam 20 lat, wynajmuję mieszkanie z chłopakiem (zmusiła mnie do tego zbyt duża odległość od miejsca pracy), studiuję i utrzymuję się w 100% sama, rodzice mi nie dokładają do czynszu czy do szkoły Staram się tak gospodarować pieniędzmi, żeby mi na wszystko wystarczyło i wychodzi mi to chyba całkiem nieźle Oczywiście mama jak to mama, czasem wpada z obiadkiem ale to chyba każda z nas jest od czasu do czasu tak rozpieszczana, w końcu mamine jedzenie smakuje najlepiej Rzecz jasna gdyby nie wystarczyło mi pieniędzy to pewnie poprosiłabym ich o pomoc i na pewno by mi jej udzielili, dlatego też nie krytykuję kogoś, kto wspomaga się na rodzicach. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, nie toleruję osób, które mają na imprezowanie 5 razy w tygodniu a nie stać ich na utrzymanie swojego tyłka i ciągną od matki i ojca.
PS. @monawerona super, że poruszasz na forum takie "życiowe" tematy i możemy powymieniać się swoimi poglądami, a nie tylko "hot or not" albo "zabawa- Twoje 3 najpopularniejsze chmurki"
A pewnie, że można. Wystarczą dobre chęci, a potem ma się ogromną satysfakcję ze swoich osiągnięć i samodzielności
Mieszkam z rodzicami (ojciec większą część roku pracuje za granicą). Nigdy nie miałam stałej pracy, bo rodzice uważali, że powinnam się uczyć a nie zajmować duperelami. Czasem pracuję jako hostessa - bardzo dorywczo, czasem robię korektę książek i za to też dostaję pieniądze. Nie zarabiam tyle, żeby sama się utrzymać, zazwyczaj i na swoje wydatki biorę pieniądze od rodziców. Dostaję pieniądze oddzielnie na zakupy a oddzielnie 'na życie' - nie utrzymuję się sama więc sa to jakieś wyjścia ze znajomymi, kawa, jedzenie na mieście itd. Staram się pomagać w domu jak mogę, bo wiem że to tylko dobra wola rodziców, że chcą mnie utrzymywać . Obecnie szukam pracy, bo po prostu szalenie nudzę się w domu, no i wiadomo - pieniądze zawsze się przydają.
Jeśli mogą i chcą, szczególnie jeśli ich dzieci się uczą to czemu nie. Ale powinni też zachęcać dzieci do tego, aby same sobie na coś pracowały. Jak zaczynałam studia to jeździłam do Anglii zarabiać, od drugiego roku pracowałam w kinie. Umowa z rodzicami była taka, że oni mi dają kaskę na mieszkanie (500 zł), czasami dostanę jakieś jedzenie jak wracam do domu, płacą mi za telefon, a resztę kupuję i opłacam sobie sama.
Teraz mamy swoją małą rodzinkę, ja nie pracuję, bo zajmuję się Małym (4 mies. z pracy musiałam się zwolnić, bo pracowałam na zlecenie), mój mąż pracuje i studiuje, ja jestem na urlopie dziekańskim. I jego i moi rodzice nam pomagają + mamy jego pensje + dostajemy stypendium z uczelni - większość pieniędzy odkładamy, żeby mieć na coś swojego. Rodzice nie muszą nam pomagać, ale chcą póki się uczymy i jesteśmy im za to niesamowicie wdzięczni