Związek z mężczyzną po rozwodzie
Cześć dziewczyny. Mam trochę nietypowy wątek na rozmowę. Co sądzicie o związkach z mężczyzną po rozwodzie, mającym dzieci? Czy któraś z Was związała się z takim mężczyzną? Jeśli tak to czy jesteście szczęśliwe? To dość kontrowersyjny temat ale chętnie poczytam Wasze opinie. 😉❤
Sama nigdy nie byłam w takim związku...
Ale mam kilka znajomych par.
I są faceci którzy po rozwodzie potrafią sobie od nowa ułożyć życie i widać, że to nie oni byli problemem w poprzednim związku.
A są tacy co twierdzą, że ich była żona 'To zła kobieta była' ale widać, że w nowym związku też potrafią być męczący, złośliwi, czepliwi nie tylko dla nowej żony ale też dla jej otoczenia 🤭
Myślę, że przeszłość nie zawsze nas definiuje i można popełnić wiele błędów zwłaszcza za młodu. Ale ważne by umieć wyciągać z nich wnioski. Dużo zależy czemu gość się rozwiódł, jaki ma stosunek do byłej żony, ich dzieci... 🤔
Każdy ma za sobą jakąś przeszłość. Też znam kilka osób w takim związku no i cóż... Są szczęśliwi. 😊 Jeżeli tylko bardzo by mi zależało na jakimś rozwodniku i z jego strony byłoby podobnie, to dlaczego byśmy mieli rezygnować ze wspólnego szczęścia? Bo co, bo miał żonę? Do dziecka wiadomo trzeba podchodzić na spokojnie i moim zdaniem powoli wdrażać się w jego życie. A, no i jeśli jest dziecko na tyle duże, to od razu bym zaznaczyła: to jest mój partner/ partnerka chciałabym/ chciałbym byś się z nim poznała i żebyśmy troszkę czasu ze sobą spędzali. Żeby nie było, że by ktoś mówił :a to moja koleżanka i tyle/ kolega... Bo później jak dziecko zobaczy np rękę partnera na dłoni Twojej, to będzie hardcore. A gdzie tam o czym innym...
Dla mnie nie ma w tym przypadku problemu. Moj partner moze nie mial slubu ale ma syna z poprzedniego związku. Co prawda ja jestem tez po rozwodzie i mam synka ale zmierzam do tego ze rozwodnik nie musi być straconym czlowiekiem. Pod warunkiem oczywiście ze np nie stosował przemocy psychicznej czy fizycznej ale tutaj juz wkracza kwestia żeby po prostu dobrze tę osobę poznać. Jaki ma kontakt z dzieckiem, jak dogaduje sie z była, jak sie o niej wyraża, jakim jest człowiekiem wobec innych. Jeśli dziecko nie stanowi dla ciebie przeszkody, myslisz ze możecie się zaprzyjaźnić to tez juz jest z gorki.
Ludzie po rozwodzie sa juz jakos poturbowani przez los, wiem po sobie. Ale to ich nie definiuje. Inaczej mielibyśmy wciąż mnóstwo singli na świecie bo naprawdę rozwodników jest pełno
No ja akurat znam jego żonę bardzo dobrze ze szkoły - jest nieźle poczochranym osobnikiem (bardzo złośliwa, niesympatyczna) I typowym psem ogrodnika (sama nie weźmie, drugiemu nie da). Sama odeszła bo stwierdziła, że chce "czegoś więcej od życia" a kiedy się pojawiłam to "piany" dostała. Oczywiście nie pracuje (nawet w domu) i ciągle wyciąga pieniądze "na dziecko" (a dziwnym trafem biega co 3tyg do fryzjera).
Na szczęście poznałam już na samym początku jego dzieciaczki. Myślę, że nawet jestem przez nie lubiana. Zresztą sama mam dzieci więc z akceptacją z obu stron w Naszym przypadku nie było problemu. Oboje jesteśmy po przejściach, znamy się ogólnie już 10lat więc żadne z Nas przysłowiowego "kota w worku" tak naprawdę nie brało. 😜
Kiedyś przeczytałam komentarz na temat rozwodników, że coś z nimi nie tak skoro ślub i rozwód.Ja uważam, że to jak najbardziej normalni ludzie.Może i ktoś się rozwiódł, ale ja uważam, że lepiej tak niż być w nieszczęśliwym związku.Widzę po moich znajomych, że bardzo źle się dobrali dlatego kończy jak się kończy. Chodzą ze sobą z dwa lata, ślub,dziecko,a później się nie układa, coś brakuję.Wydaje mi się, że lepiej poczekać na odpowiednią osobę do której będzie się czuć coś wyjątkowego i ma się podobne podejście do życia,a nie na zasadzie taka kolej rzeczy.Tyle czasu ze sobą to i ślub.Rozwód nie sprawia, że ludzie są gorsi.No,albo baba zła i chłopa przy sobie zatrzymać nie umiała...
Łee no to skoro znacie się tyle lat, każdy każdego akceptuje i się kochacie.. Losie! Nic tylko zazdrościć. To, że ktoś wziął rozwód nie oznacza, że do końca życia już ma być sam
Ludzie biorą śluby i biorą rozwody. To jest normalne, że ktoś się nie dopasuje, zwłaszcza przestrzegając tych śmiesznych zasad KK - nie spać w jednym łóżku, nie mieszkać ze sobą...
Jestem z rozwodnikiem (bez dziecka), mieszkamy razem prawie 2 lata, a znamy się 2 lata z kawałkiem - po 6 miesiącach zamieszkalismy razem i naprawdę to była najlepsza decyzja, która wynikała przede wszystkim z jego systemu pracy i z tego, że ja i tak miałam zdalne studia. Trudno było się nawet zgadywać na spotkania z jego trybem życia, teraz jak wróciły mi studia stacjonarne to też nie jest kolorowo jakoś, ale jest dobrze, bo uwaga, mieszkamy razem.
Poznaliśmy się na tyle dobrze i na tyle jesteśmy do siebie podobni, że nie latają talerze, jak się kłócimy, to może ze 3 razy w ciągu tych 2 lat spina była dłuższa niż kilka godzin... Wolimy się pożreć i zaraz się przytulić. Ale nie wyobrażam sobie, jak miałabym ciągnąć tę znajomość, nie mieszkając razem i nie żyjąc jego życiem. Przeżył z byłą żoną piekło. Miałam nieprzyjemność ją poznać i jest to bardzo specyficzna osoba. sąd biskupi pochylający się nad unieważnieniem ślubu kościelnego stwierdził (zaocznie, bo typiara się nie stawiła na przesłuchaniu), ale po zeznaniach reszty świadków, że jej padaczka po wypadku z dzieciństwa wpłynęła na jej psychikę na tyle, że po prostu nie jest w stanie zbudować żadnego związku. Nie pamietam nazwy tego schorzenia, ale uważam, że jest wystarczające do unieważnienia - czekamy na werdykt. Trochę dziwnie się czuję jednak, gdy jego żona tam gdzieś w kościele widnieje jako aktualna. Ale ile to kasy kosztuje, ech
Ochajtał się z nią, bo groziła mu, że się zabije.
A on jest człowiekiem prostym. Raz się dał złapać, teraz jest ostrożny. Ja też jestem ostrożna. A w tym wszystkim nasza duża różnica wiekowa nie stanowi problemu.
To prawda. Nie ma ludzi złych i gorszych. Czasem tylko jedna osoba ma wyobrażenie, że to na całe życie a druga traktuje to bardziej w stylu "wezmę ślub bo inni też biorą" a później okazuje się, że chce się od życia zupełnie czegoś innego i wtedy niestety właśnie dochodzi do rozwodu.
Uważam, ze każdy powinien mieć szanse na miłość, czasem małżeństwa sie kończą.
Na obecny czas moje zdanie jest takie, ze taki mężczyzna z dziećmi nie byłby przeze mnie brany pod uwagę (ciężko byłoby mi rozdzielić te sfery, ze on nadal poniekąd widuje się z była żona etc.)
To juz trwa 2 lata prawie, tak że teraz to juz wyglądamy decyzji... To nie było miłe, cała ta sytuacja z sądem biskupim... nie polecam...
Dzięki