Nauka na pamięć
Dziewczyny zawsze miałam problem z nauką. Nic mi nie wchodziło do głowy mimo ciągłego czytania, powtarzania dlatego zawsze uczyłam się na pamięć. Niestety najczęściej po zdaniu danego materiału uciekało mi wszystko z głowy:/
Teraz tobie mgr , nauiki mam pełno, do tego praca i mało czasu by się skupić na studiach i tu pojawia się pytanie do Was. W jaki sposób się uczycie np słówek z j. obcych by szybko je zapamiętać? Jak się uczycie większej części materiału? Jakieś rady? Może, któraś z Was brała coś na poprawę pamięci i może coś polecić?Potrafię się uczyć przez godz słówek i zapamiętać tylko 5 najłatwiejszych
Jeśli chodzi o słówka z angielskiego, często uczę się tych trudniejszych dzięki skojarzeniom. Wczoraj miałam sprawdzian z angielskiego i też musiałam nauczyć się mnóstwa słówek, nie wszystkie były łatwe do zapamiętania. Tak więc np. słówko anaestesia - znieczulenie, narkoza skojarzyłam dzięki wyobrażeniu, że ktoś potrzebuje znieczulenia przy słuchaniu piosenek Anastazji (piosenkarki). Wiem, że to głupie... Ale przynajmniej łatwo zapamiętać. Po jakimś czasie ta zasada, dzieki której się zapamiętało słówko znika z pamięci i automatycznie kojarzysz znaczenie.
Jeśli chodzi o duże partie materiału - powtarzam do znudzenia. Staram się też nie uczyć na pamięć, ale tekst z książki omawiać własnymi słowami.
Nie staram się zapamiętać dużych partii na raz - robię to "metodą małych kroczków", która jest wg mniej najbardziej efektywna.
Tyle ode mnie Powodzenia w nauce
Chętnie się podłączę pod temat, bo zamierzam nauczyć się języków a podobnie jak Ty zawsze uczyłam się na pamięć. Inaczej nie potrafiłam, materiał wykuwałam na blachę a później nie wiedziałam w ogóle o co chodzi. To duży błąd, że w ogóle tak zaczęłam się uczyć ale wtedy było tego masa a ja nie potrafiłam sobie inaczej poradzić. Teraz raczej staram się uczyć na zasadzie skojarzeń i zrozumienia, ciekawości. Ale na to niestety trzeba poświęcić trochę więcej czasu. Teraz obawia się trochę tego mgr.
Dzielę sobie książkę na części. Liczę ile mam dni do kolokwium, odejmuję od tego 2-3 dni zwłoki/powtórek i dzielę ilość stron do nauczenia na te dni. Potem np. jak wyjdzie mi 14 stron dziennie, to dzielę je sobie tematycznie i czytam ten materiał, wstaję i bawię się w "wykładowcę"- staram się niewidocznej publiczności przekazać to czego się dowiedziałam. Jak nie pamiętam daty, zerkam i ją mówię, robię to kilkukrotnie, aż mniej więcej wszystko opowiem (zawsze zaczynam mówić na głos i od początku), potem czytam kolejny materiał, mówię go mniej więcej raz czy dwa i zaczynam od początku, czyli mówię pierwszy fragment (staram się jak najmniej zerkać) i od razu drugi fragment.
Nie wiem czy To Ci pomoże, ale jeśli chodzi o "nie słówka" to u mnie działa. Niekiedy np. uda mi się przerobic 2 strony więcej niż zakładałam i jestem wesoła, bo za 2 tygodnie już będę miała mniej roboty
Ja kiedy uczyłam się słówek czy to z angielskiego czy niemieckiego, a nawet całe zwroty z łaciny robiłam sobie fiszki. Na jednej stronie pisałam po polsku a na drugiej w obcym języku. Najpierw czytałam całość a potem na fiszkach po polsku i jak wiedziałam ten zwrot w innym języku to go odkładałam i leciałam dalej. Tak mi się dobrze i szybko uczyło.
Jeśli chodzi o większe partie materiału to ja mam dwie techniki. Pierwsza to przeczytanie całości materiału którą muszę umieć. Później albo biorę się za skrypty te które są dostępne albo sama pisałam sobie streszczenia.
Mi pomaga też oznaczanie sobie ważnych rzeczy kolorami.
W nauce ważne jest to, żeby umieć wyselekcjonować tylko te ważne informacje.
Drugą techniką którą praktykowałam długi czas i zrezygnowałam na rzecz tej opisanej przeze mnie jako pierwszej jest przepisywanie. To mi bardzo pomagało, bo podczas zapisywania zapamiętywałam około 80% materiału i wystarczyło że później tylko raz przeczytałam i umiałam. To jest jednak pracochłonne i zajmuje więcej czasu.
Tak jak @Torii również mam metodę dzielenia sobie książki na części. Wtedy jest dużo prościej i jak uda się czasem zrobić ponad swoją normę to w ogóle jest super.
A jeszcze wspomagacze zapamiętywania...
Moim zdaniem nie ma czegoś takiego. Ja przez jakiś czas łykałam Sesję, ale to naprawdę nie pomaga.
Jedzenie orzechów podobno ma działanie wspomagające pamięć, więc jeśli lubisz możesz spróbować.
Przede wszystkim pomieszczenie w którym się uczysz musi być przewietrzone co jakiś czas. Fajnie tez jak da się wydzielić w ciągu dnia nauki pół godzinki do godzinki jakiegoś spaceru, żeby umysł mógł odpocząć. Mi po 3-4 godzinach włącza się blokada i muszę albo się przejść albo poskakać, potańczyć włączyć sobie jakąś muzykę i mogę uczyć się dalej.
Jak mi się coś przypomni to jeszcze dopiszę
Ja zauważyłam, że najlepiej uczy mi się z kimś. Tzn jak sobie sama w domu czytam materiał to tak średnio pamiętam, a jak się spotkamy z koleżankami na kilka godzin i z dwa razy przerobimy konspekt to od razu mi wiedza zostaje.
Kurcze ja tutaj chyba nic nie pomogę, bo mój mózg chłonie wszystko jak gąbka, gorzej z rozumieniem przedmiotów ścisłych, wzorów itp. z tym to zawsze miałam bardzo duży problem. Pamiętam, że pracę maturalną powiedziałam calutką. Zdanie w zdanie. Kropka w kropkę tak jak napisałam ją na papierze, bo po prostu najłatwiej było mi nauczyć się na pamięć... Na słówka akurat miałam kilka sposobów, raz - rozbudowane tłumaczenie w języku Polskim, dwa - skojarzenia, trzy - uczenie się spoglądając na daną rzecz, czy powtarzanie w trakcie wykonywania jakiejś czynności itp. cztery - teksty piosenek, telewizja, prasa, pięć - gestykulacja naprowadzająca
ja na ang przygotowuję fiszki :p
fakt , że troszkę roboty - ale robiąc je już się uczę
mi jest o wiele łatwiej ^^
a inne przedmioty - robię tzw mapę myśli :p
wg mnie to kwestia tego czy uczysz się systematycznie. Ja na studiach miałam tak że na kolosa raz w semestrze miałam problem się przygotować bo wszystko z głowy uciekało a tym bardziej tam wejść nie chciało a jak przyszła sesja i trzeba się było uczyć kilka dni pod rząd to w kolejne dni wiadomości lepiej mi wchodziły. I wcale nie chodziło o to że była presja czy coś
Mi zawsze było szkoda czasu na np fiszki. Zawsze siadałam,bez lapka,tv i kułam słówko-tłumaczenie, powtarzałam z 10 razy na głos,po czym zapamiętałam tak 10 słówek i sama siebie przepytywałam zakrywając zwroty w jezyku obcym..
astonished- zdziwiony
nie mogłam zapamiętać więc:
Aston i szedł zdziwiony
NIby głupie, ale pomaga mi się uczyć
Ja powtarzam zawsze sobie w głowie parę razy. Potem wypisuje słówka po polsku na kartce. Na koniec dla sprawdzenia siebie robię fiszki. I parę razy dziennie bez przypomnienia sprawdzam siebie.
Ja teraz mam sesje i nie wyobrażam sobie, gdybym miała się wszystkiego ładnie nauczyć śpiewająco, tak by pamiętać to za parę lat. Mam oczywiście większość przedmiotów, które muszę umieć, ale teoria pokrywa się z praktyką i potrafię to opisać, bo dużo czynności opisanych robię w szpitalu bądź na ćwiczeniach, ale np mam taki przedmiot jak MIKROBIOLOGIA I PARAZYTOLOGIA (aż strasznie brzmi), gdzie wykucie się na blachę jest jedyną możliwością zdania sesji
U mnie bywa bardzo rożnie, ale 80% przypadków sprowadza się do kucia na blachę (i późniejszego zapominania). Raczej niewiele pamiętam z tego, czego uczyłam się na egzaminy i kolokwia na pierwszym semestrze studiów, choć na pewno jakieś generalne sprawy potrafiłabym sobie przypomnieć.
Od zawsze najefektywniejszą metodą uczenia się w moim przypadku było PRZEPISYWANIE. Wiem, może to głupie (i czasochłonne), ale jak tak parę razy przepisałam, to już za 10 razem pisałam skróty myślowe, bo "już weszło". Najpierw robie bardzo ładne i kolorowe notatki. Potem biorę czystą kartkę i odtwarzam to, co z robienia tych notatek zapamiętałam. To, czego nie zapamiętałam, dopisuję na kolorowo i tak w kółko. Aż się nauczę. A jak już boli ręka od pisania, to powtarzam na głos: mówię, prawie jak na wykładzie, jak ktoś to wcześniej napisał Piszę ręcznie lub na laptopie.
najlepsza jest regularność, sama to zaniedbałam w tym semestrze, ale jednak 30min tygodniowo a nie trzeba później kuć i człowiek się mniej stresuje... eh..
mnie właśnie najłatwiej się zapamiętuje po 1-3 słówka dziennie , wracam z zajęć albo coś przeczytam i zawsze coś utkwi, rok temu to super zdawało egzamin, więc polecam