
O zgrozo! Przeprowadzka do akademika!
Mam problem! I to problem wielkiego kalibru! Otóż, tak jak w temacie - przeprowadzam się do akademika. Może nie jest to coś rewolucyjnego dla innych, ale dla mnie - owszem. Mieszkanie z nieznaną osobą to zawsze wyzwanie. Ale wyzwaniem jest też to... co zabrać ze sobą?
Czytałam już parę poradników w internecie (a i owszem), ale większość nie uwzględnia co weekendowego powrotu do domu, bo daleko nie mam - zaledwie 30 km. W związku z tym trochę się motam, zwłaszcza, że w tym moim sa jakies tam udogodnienia - lodówka w każdym pokoju, łazienka na trzy pokoje, kuchnia na każdym piętrze... to chyba nie aż tak źle.
Ale no cóż. Zawsze miałam problem z pakowaniem, a teraz - teraz to już wybitny. Więc proszę - poradźcie mi Co muszę zabrać?! Help :C

Ja się przeprowadziłam miesiąc temu, co prawda nie do akademika, tylko na stancję a dom rodzinny mam w tym samym mieście - 15 minut spacerkiem. Wzięłam ze sobą na pierwszy raz ubrania, które noszę najczęściej i buty. Jakieś eleganckie i takie wyjściowe zostały w domu. Poza tym kosmetyki, te których używam na co dzień. Jak już trochę pomieszkałam, zobaczyłam czego mi brakuje, wzięłam różnego rodzaju sprzęty - blender, przedłużacz do prądu, suszarkę itd. Najlepiej będzie Ci się przenieść na raty, np na dwa razy - za pierwszym razem wziąć sobie rzeczy na tydzień, jak na zwykły wyjazd, a przez ten tydzień zrobić sobie listę rzeczy, których Ci brakuje np właśnie jakiejś suszarki, prostownicy, łyżek czy czego tam Ci będzie trzeba. I tym sposobem po dwóch tygodniach będziesz miała większość rzeczy. A jak czegoś zabraknie zawsze możesz się przejechać do domu

A ja zapytam z innej beczki, opłaca Ci się mieszkać w akademiku? Przecież 30 km to niedużo.
Weź talerze, kubek, sztućce, 2-3 garnki, jakieś suche żarełko, kosmetyki, ręcznik, pościel (o ile trzeba), kocyk i to czego na co dzień używasz. Zreztą zawsze możesz wpaść po coś do domu.

@janedoe Dzięki ^ ^ Właściwie masz rację z tym dwukrotnym podejściem. Zupełnie nie uśmiechało mi się branie od razu ze sobą całego niemal domu jak to wszędzie radzili.
@sailor No właśnie opłaca się dużo bardziej wbrew pozorom . Ostatnio zlikwidowali mi zniżki w busie, którym dojeżdżałam dwa lata. Płacenie każdego dnia 16,- na dojazdy, plus coś do zjedzenia i niespodziewane wydatki - wychodzi więcej niż to co będę płaciła za akademik, zwłaszcza, że jestem na etapie szukania pracy w moim mieście akademickim.

Dzięki temu unikniesz zawalenia się niepotrzebnymi rzeczami Pokój pewnie nie jest duży więc szkoda sobie zabierać miejsce. Część rzeczy pewnie będziesz musiała kupić. Ja kupiłam wieszak do ubrań bo szafę miałam za małą, lampkę na biurko i takie tam pierdoły




@sailor Mniej niż 300 złotych, kiedy sobie przeanalizowałam to nieźle jak za ten, w którym będę mieszkała. Dość blisko centrum, 15 od uczelni... To już mój trzeci rok, licencjat i tak dalej - zabawa się zaczyna ^ ^ Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna z Promocją i Reklamą. To UAM, ale instytut zamiejscowy w Pile


@sailor WIesz, do tej pory mieszkałam ciągle w domku, w swoim pokoju, obiadki pd nos zero przenosin ;p W końcu ruch do przodu przygotowanie do jeszcze większego po licencjacie. Jest bardzo ciekawy, choć wybrałam go po prostu... z braku laku A teraz jestem spaczona przez reklamę


@cilia szczerze mówiąc podziwiam Nie umiałabym mieszkać w akademiku. Może to kwestia stereotypów, ale podobno jest wieczna impreza i w ogóle. A ja muszę mieć spokój, prywatność i nie umiałabym mieszkać w warunkach kolonijnych cały rok. Tym bardziej że płacę niewiele więcej niż bym płaciła za akademik bo 500 zł ze wszystkim już za pokój jednoosobowy.

@sailor Właśnie o to chodzi, ile czasu można mieszkać w domu rodzinnym? Już nawet czuję silną potrzebę wyrwania się, choć w sumie ta nagła zmiana miejsca wyszła zupełnie spontanicznie, bo planowałam dopiero za rok... Wiesz co.. to zależy ^ ^ Część zajęć jest łatwa, lekka i przyjemna, inne - bardzo wymagające. Wymagają dużego skupienia, wiedzy i teoretycznej i praktycznej. Dużo się opiera o praktykę. Pisanie artykułów, scenariuszów reklam i kampanii promocyjnych. Do tego prawo, grafika, systemy polityczne, logika, retorka i erystyka... To bardzo szeroki kierunek
@janedoe Nigdy nie mieszkałam w akademiku, ale tez słyszałam większość opinii negatywnych ^ ^ Na razie jednak wybrałam takie rozwiązanie, choć też lubię mieć swój kąt i swój samodzielny pokoj. Mam nadzieję, że jakoś się przemęczę przez ten rok, a później już dalej i bardziej samodzielnie, na stancji...

Jasne Ważne żeby się przyzwyczaić do życia bez rodziców. Ja mimo że studiuje w tym samym mieście i właściwie dopiero zaczynam studia od razu powiedziałam, że się wyprowadzam na stancję. I teraz nawet moja mama dostrzega zalety tego rozwiązania.

Igła i nitka zawsze się przydaje, weź też parasol I sitko jeśli lubisz makarony, a z moich spostrzeżeń wynika, że to jedno z ulubionych dań studentów
No i też podziwiam znajomych mieszkających w akademiku, dla mnie nauka do sesji w takich warunkach to hardcore

Moja mama też długo nie mogła się przekonać. Kiedy tylko wspominałam o wyprowadzce zmieniała temat i momentami się obrażała Ale teraz nastąpił progres. W końcu już nie mam 15 lat i chyba to do niej dociera ^^

O tak, niezbędnik do szycia już mam spakowany właściwie zawsze mam go w torebce, babcia wyrobiła we mnie ten nawyk.
W sumie w kwestii sesji mam o tyle lepiej, że nie mam takiej typowej w jednym miesiącu... Mam trochę inny system studiów i egzaminy rozłożone na cały semestr. Zazwyczaj kiedy UAM w Poznaniu zaczyna egzamy, ja już jestem po wszystkim

bedę mieszkać w akademiku już drugi rok i na prawdę nie jest tak źle jak się spodziewałam. Ciągłe imprezy i hałas to mit. owszem, zdarzały się balangi ale gdzie się nie zdarzają. Mój akademik był aż za cichy ;p z nauką nie było problemów, współlokatorka też okazała się w miarę ok., więc jakoś dałam radę.
co zabrać? też miałam ten problem. Przede wszystkim ubrania zajęły mi najwięcej miejsca, książki, naczynia, sztućce, resztę wyposażenia dokupiłam. A co będzie Ci brakować to zawsze dowieziesz z domu bo jak sama mówisz masz tylko kawałek. Ja też jeździłam z początku często do domu, potem się odechciało dasz radę, powodzenia