Raven
Raven
138 lat temu

Friendzone

Hejka Mam pytanko Macie jakieś doświadczenia z wyjściem z friendzone ? Ja od dłuższego czasu jestem zakochana w moim najlepszym przyjacielu ale nie chcę zepsuć naszej przyjaźni ... Wciąż wypominam sobie , że w wakacje ... było kilka sytuacji w których on ... zachowywał sie nieco dwuznacznie a ja głupia obracałam wszystko w żart ... Nie wiem czy lepiej zapomnieć o uczuciach i po prostu cieszyć się , że mam najlepszego przyjaciela pod słońcem czy zaryzykować i okazać mu moje zainteresowanie ...

kalinus
kalinus
3.89k8 lat temu

jeżeli jest wolny to jak najbardziej próbować

ellka
ellka
1.09k8 lat temu

kto nie ryzykuje ten nie ma, po za tym jeśli nie spróbujesz to będziesz potem żałowała

ellka
ellka
1.09k8 lat temu

kto nie ryzykuje ten nie ma, po za tym jeśli nie spróbujesz to będziesz potem żałowała

AnnKa
AnnKa
3048 lat temu

zaryzykuj

Fabuleux
Fabuleux
2.74k8 lat temu

Dajesz dziewczyno !

gosche
gosche
3.1k8 lat temu

W wątku o tym jak poznalysmy naszych facetów, pisalaś że jesteś w szczęśliwym związku od pół roku więc coś tu chyba nie gra. Nie wspominając już o tym ze odkopujesz duzo starych wątków

nataliaaa
nataliaaa
1.41k8 lat temu
kalinus • 8 lat temu
jeżeli jest wolny to jak najbardziej próbować :D

zgadzam się w 100% później możesz żałować, że nie zaryzykowałaś. stopniowo możesz wychodzić z Friendzone - jeśli nie spodoba mu się jakiś Twój krok to na pewno Ci o tym powie, w końcu jest Twoim najlepszym przyjacielem. śmiało!

LanDrynkA
LanDrynkA
4378 lat temu
gosche • 8 lat temu
W wątku o tym jak poznalysmy naszych facetów, pisalaś że jesteś w szczęśliwym związku od pół roku więc coś tu chyba nie gra. Nie wspominając już o tym ze odkopujesz duzo starych wątków ^.-

@gosche trójkąty są w modzie i akceptuje je, ale tak jak i ciebie denerwuje mnie odkopywanie starych tematów haa xd. Nasza nowa użytkowniczko popraw się!!!

gosche
gosche
3.1k8 lat temu

Oczywiście komentarz w tamtym wątku już usunięty

Rene230
Nieznany profil
1817 lat temu

Byłam w podobnej sytuacji. Ja i mój przyjaciel byliśmy bardzo blisko. Codziennie się spotykaliśmy, długo rozmawialiśmy na różne tematy i pewnego dnia po prostu się stało. Jakoś oboje poczuliśmy że chcemy spróbować. Dla nas wyjściem była długa poważna rozmowa. W przyjaźni rozmowy są ważne... Nie jestem z tym chłopakiem, ale nadal utrzymujemy kontakt i nadal jest moim przyjacielem, pomimo że nam nie wyszło...

Sister
Sister
1937 lat temu

Ja mam tak:
Zaczął do mnie zagadywać kolega z uczelni, myślałam, że mu się podobam i zaczęłam się w nim zakochiwać, ale on nie dawał żadnych dalszych sygnałów (no i dobrze, ja za bardzo w gorącej wodzie kąpana jestem ). Chciałam te kontakty utrzymywać, zaczęła się znajomość przyjacielska. Ja już w nim byłam zabujana, ale nawet się cieszyłam, że mamy taką właśnie relację, bo nie byłam co do niego na 100% pewna, czy to facet dla mnie, pewne cechy mi przeszkadzały jako u faceta, a jako u kumpla były do przyjęcia. Chciałam, by był moim przyjacielem i doceniałam to. Dalej się przyjaźniliśmy, w wakacje nieco kontakt się urwał na krótki czas, bo on miał dużo obowiązków, a poza tym jest raczej introwertyczny, a ja tęskniłam, ale nie lubię się narzucać. Ale później spotkaliśmy się, moje uczucia wróciły ze zdwojoną siłą i chciałam z nim być. Wiedziałam, że on nic nie podejrzewa i chciałam, żeby jeszcze przez jakiś czas o tym nie wiedział, uważałam, że to za wcześnie, że jeszcze nie chcę związku, a poza tym była dla mnie ważna ta przyjaźń, chciałam, żeby jeszcze jakiś czas trwała w niezmienionej formie i żebyśmy się jeszcze lepiej poznali. I dodam jeszcze, że im lepiej go poznawałam, tym bardziej się przekonywałam, że tym razem dobrze ulokowałam swoje uczucia, a i w nim samym zachodziły drobne zmiany na lepsze.
Później zaczął się rok akademicki, było mi już źle w tym stanie i dojrzałam do tego, żeby mu się do wszystkiego przyznać. On mega zaskoczony, trzymał mnie trochę w niepewności, sam do końca nie wiedział, co o tym myśleć. Ja w tym czasie najpierw strasznie przeżywałam, a potem postanowiłam doceniać tą przyjaźń, a tamtym się nie przejmować - co ma być, to będzie. Za jakiś czas znów z nim rozmawiałam i powiedział, że przeprasza, ale nic z tego nie będzie, że nie zapomniał o przeszłości (taka tam historia z byłą). A po jakimś miesiącu znów rozmawialiśmy, bo zachowywał się według mnie niejednoznacznie no i wtedy dał mi w tej rozmowie jakąś nadzieję, ale ostatecznie przemyślał wszystko i ostatecznie stwierdził, że dla niego jest to przyjaźń no i na tym stanęło kilka miesięcy temu i tak jest do tej pory.
Może w większości przypadków przyjaźń by się wtedy zakończyła, ale jemu nie przeszkadza to się ze mną przyjaźnić, choć ja bym baaardzo chciała z nim być, nawet już mogę biec do księdza dawać na zapowiedzi Czasem mi smutno z tego powodu, że nie mogę i pewnie nigdy nie będę (on uważa, że się nie nadaje do związku i że będzie do końca życia sam). Ale cieszę się, że mam cudownego przyjaciela, na którego zawsze mogę liczyć i powiem Wam, że chyba nikt spoza rodziny nie robił dla mnie nigdy tyle, co on

alex
alex
3.47k7 lat temu
Sister • 7 lat temu
Ja mam tak: Zaczął do mnie zagadywać kolega z uczelni, myślałam, że mu się podobam i zaczęłam się w nim zakochiwać, ale on nie dawał żadnych dalszych sygnałów (no i dobrze, ja za bardzo w gorącej wodzie kąpana jestem :D). Chciałam te kontakty utrzymywać, zaczęła się znajomość przyjacielska. Ja już w nim byłam zabujana, ale nawet się cieszyłam, że mamy taką właśnie relację, bo nie byłam co do niego na 100% pewna, czy to facet dla mnie, pewne cechy mi przeszkadzały jako u faceta, a jako u kumpla były do przyjęcia. Chciałam, by był moim przyjacielem i doceniałam to. Dalej się przyjaźniliśmy, w wakacje nieco kontakt się urwał na krótki czas, bo on miał dużo obowiązków, a poza tym jest raczej introwertyczny, a ja tęskniłam, ale nie lubię się narzucać. Ale później spotkaliśmy się, moje uczucia wróciły ze zdwojoną siłą i chciałam z nim być. Wiedziałam, że on nic nie podejrzewa i chciałam, żeby jeszcze przez jakiś czas o tym nie wiedział, uważałam, że to za wcześnie, że jeszcze nie chcę związku, a poza tym była dla mnie ważna ta przyjaźń, chciałam, żeby jeszcze jakiś czas trwała w niezmienionej formie i żebyśmy się jeszcze lepiej poznali. I dodam jeszcze, że im lepiej go poznawałam, tym bardziej się przekonywałam, że tym razem dobrze ulokowałam swoje uczucia, a i w nim samym zachodziły drobne zmiany na lepsze. Później zaczął się rok akademicki, było mi już źle w tym stanie i dojrzałam do tego, żeby mu się do wszystkiego przyznać. On mega zaskoczony, trzymał mnie trochę w niepewności, sam do końca nie wiedział, co o tym myśleć. Ja w tym czasie najpierw strasznie przeżywałam, a potem postanowiłam doceniać tą przyjaźń, a tamtym się nie przejmować - co ma być, to będzie. Za jakiś czas znów z nim rozmawiałam i powiedział, że przeprasza, ale nic z tego nie będzie, że nie zapomniał o przeszłości (taka tam historia z byłą). A po jakimś miesiącu znów rozmawialiśmy, bo zachowywał się według mnie niejednoznacznie no i wtedy dał mi w tej rozmowie jakąś nadzieję, ale ostatecznie przemyślał wszystko i ostatecznie stwierdził, że dla niego jest to przyjaźń no i na tym stanęło kilka miesięcy temu i tak jest do tej pory. Może w większości przypadków przyjaźń by się wtedy zakończyła, ale jemu nie przeszkadza to się ze mną przyjaźnić, choć ja bym baaardzo chciała z nim być, nawet już mogę biec do księdza dawać na zapowiedzi :D Czasem mi smutno z tego powodu, że nie mogę i pewnie nigdy nie będę (on uważa, że się nie nadaje do związku i że będzie do końca życia sam). Ale cieszę się, że mam cudownego przyjaciela, na którego zawsze mogę liczyć i powiem Wam, że chyba nikt spoza rodziny nie robił dla mnie nigdy tyle, co on ;)

Z jednej strony to trochę smutne, z drugiej faktycznie możesz się cieszyć, eh. Pewnie o tym wiesz, ale to, co napiszę wynika z dobrych chęci A więc... nie lokuj całej swojej uwagi w tym przyjacielu, tylko staraj się dostrzegać też innych - może trafi się ktoś godny uwagi i skierujesz uczucia w inną stronę :>

Sister
Sister
1937 lat temu
Sister • 7 lat temu
Ja mam tak: Zaczął do mnie zagadywać kolega z uczelni, myślałam, że mu się podobam i zaczęłam się w nim zakochiwać, ale on nie dawał żadnych dalszych sygnałów (no i dobrze, ja za bardzo w gorącej wodzie kąpana jestem :D). Chciałam te kontakty utrzymywać, zaczęła się znajomość przyjacielska. Ja już w nim byłam zabujana, ale nawet się cieszyłam, że mamy taką właśnie relację, bo nie byłam co do niego na 100% pewna, czy to facet dla mnie, pewne cechy mi przeszkadzały jako u faceta, a jako u kumpla były do przyjęcia. Chciałam, by był moim przyjacielem i doceniałam to. Dalej się przyjaźniliśmy, w wakacje nieco kontakt się urwał na krótki czas, bo on miał dużo obowiązków, a poza tym jest raczej introwertyczny, a ja tęskniłam, ale nie lubię się narzucać. Ale później spotkaliśmy się, moje uczucia wróciły ze zdwojoną siłą i chciałam z nim być. Wiedziałam, że on nic nie podejrzewa i chciałam, żeby jeszcze przez jakiś czas o tym nie wiedział, uważałam, że to za wcześnie, że jeszcze nie chcę związku, a poza tym była dla mnie ważna ta przyjaźń, chciałam, żeby jeszcze jakiś czas trwała w niezmienionej formie i żebyśmy się jeszcze lepiej poznali. I dodam jeszcze, że im lepiej go poznawałam, tym bardziej się przekonywałam, że tym razem dobrze ulokowałam swoje uczucia, a i w nim samym zachodziły drobne zmiany na lepsze. Później zaczął się rok akademicki, było mi już źle w tym stanie i dojrzałam do tego, żeby mu się do wszystkiego przyznać. On mega zaskoczony, trzymał mnie trochę w niepewności, sam do końca nie wiedział, co o tym myśleć. Ja w tym czasie najpierw strasznie przeżywałam, a potem postanowiłam doceniać tą przyjaźń, a tamtym się nie przejmować - co ma być, to będzie. Za jakiś czas znów z nim rozmawiałam i powiedział, że przeprasza, ale nic z tego nie będzie, że nie zapomniał o przeszłości (taka tam historia z byłą). A po jakimś miesiącu znów rozmawialiśmy, bo zachowywał się według mnie niejednoznacznie no i wtedy dał mi w tej rozmowie jakąś nadzieję, ale ostatecznie przemyślał wszystko i ostatecznie stwierdził, że dla niego jest to przyjaźń no i na tym stanęło kilka miesięcy temu i tak jest do tej pory. Może w większości przypadków przyjaźń by się wtedy zakończyła, ale jemu nie przeszkadza to się ze mną przyjaźnić, choć ja bym baaardzo chciała z nim być, nawet już mogę biec do księdza dawać na zapowiedzi :D Czasem mi smutno z tego powodu, że nie mogę i pewnie nigdy nie będę (on uważa, że się nie nadaje do związku i że będzie do końca życia sam). Ale cieszę się, że mam cudownego przyjaciela, na którego zawsze mogę liczyć i powiem Wam, że chyba nikt spoza rodziny nie robił dla mnie nigdy tyle, co on ;)

alex • 7 lat temu
Z jednej strony to trochę smutne, z drugiej faktycznie możesz się cieszyć, eh. Pewnie o tym wiesz, ale to, co napiszę wynika z dobrych chęci :) A więc... nie lokuj całej swojej uwagi w tym przyjacielu, tylko staraj się dostrzegać też innych - może trafi się ktoś godny uwagi i skierujesz uczucia w inną stronę :>

Ehh... kiedy to ciężko zrealizować... Ciężko mi sobie wyobrazić, że mogłabym teraz kogoś poznać i z nim być. A może jeżeli trafi się ta właściwa osoba, to wtedy nie będę miała z tym problemu. Czas pokaże.
Powiem Wam, że ta przyjaźń pokazała mi, że są na świecie mężczyźni tacy jak on i że nie muszę godzić się na bycie z kimś, z kim bym się męczyła. Bo tak przeważnie wyglądały moje dotychczasowe związki.

cynamonek
cynamonek
2.66k7 lat temu

Dlatego nie uznaję przyjaźni damsko męskiej. W końcu ktoś się zakocha. Sama miałam 3 przyjaciół, którzy po czasie się we mnie zakochali mimo,że nigdy nie dawałam im jakiekolwiek znaku. Jeden z nich został moim obecnym chłopakiem. Moim zdaniem warto zawsze wyrażać swoje uczucia. Często są obustronne, a osoby w takiej relacji boją się zaryzykować.

gulonica
gulonica
4.38k7 lat temu

Zawsze można próbować, żeby potem nie żałować, że czegoś się nie zrobiło.

albo dołącz do nas i udzielaj się na forum.