Związek na odległość :)
Jak w temacie, co sądzicie o związku na odległość ?
Ty tutaj, on tam... Dzieli was co najmniej 2 h jazdy samochodem (w najlepszym wypadku).
Studiujecie w innych miastach, a może on studiuje a Ty nadal się uczysz w liceum. A może wyjechał za granicę do pracy i ty teraz czekasz na niego tu cierpliwie ... ?
Widujecie się co najwyżej raz w tygodniu na 2,3 godziny, czasem od święta widzicie się dłużej...
Żyjesz w takim związku i jest on szczęśliwy, czy może miałaś okazje żyć, ale wszystko się wypaliło. ?
Chciałabym poznać wasze opinie, historię.
Może stworzymy wątek działający na zasadzie wsparcia w tych najtrudniejszych chwilach, kiedy już prawie wątpi się w to, że Wasza miłość przetrwa wszystko, a zwłaszcza dzielącą was odległość ?
Sama żyje w związku na odległość już od 2 lat, w moim przypadku jest to historia on student, ja licealistka..
Wiadomo czasami jest cholernie ciężko, zwłaszcza gdy idzie na imprezę... a ja siedzę w domu. Czasem jest bardzo ciężko zwłaszcza jak się słyszy czego to nie robią jego koleżanki z roku..
Wszystko to jednak poprzeplatane jest zaufaniem i jego powrotami, chwilami spędzonymi razem i zapewnieniami, że to na mnie mu zależy najbardziej i słowami i czynami, mówiącymi, że to mnie kocha.
a w waszym przypadku.. jak jest ?
Twoja sytuacja jest jeszcze ok, ale tak jak moi rodzice żyją to ja bym nie dała rady. Mój tata od 20 lat pracuje za granicą, i widze sie z nim 3 razy w roku na czas 3 tyg za każdym razem
mój związek też jest w pewnym stopniu na odległość, gdyż Ukochany jest wojskowym i ciągle jak nie ćwiczenia na poligonie, to wyjazdy na szkolenia, kursy i tak w kółko. ale wiedziałam co ozn. być kobietą mundurowego zresztą Żołnierz nie pracuje - On służy ojczyźnie
mój tata też pracuje za granicą od zawsze, więc wiem co to znaczy..
Ale jak się jest po ślubie to jest całkiem inaczej, zwłaszcza jak ma się dzieci.
Jak się jest młodym sprawa wygląda diametralnie inaczej
Ja również jestem w związku na odległość już prawie dwa lata. Mój chłopak studiuje, ja jestem w liceum. Wiadome, bywają ciężkie chwile, bo tęsknimy za sobą, ale często się widujemy. Moi rodzice natomiast przez 20 lat swojego małżeństwa widują się raz na jakiś czas, ponieważ tata jest marynarzem
Mój chłopak jest z Holandii znamy sie 4 lata a od roku jesteśmy razem wszystko jest wporzadku i tylko trochę przeszkadza nam odległość on jedzie do mnie 7 godzin a ja do niego autokarem 13 trochę sporo ale widujemy sie dość czesto, kilka razy w miesiącu. Ale niestety jest to dość kosztowne.
4 lata związku na odległość około 200 km ale to jest 2 h jazdy samochodem ..
czasem widywaliśmy sie raz w miesiącu ..
do tego problemy z rodzicami ..
ciężko było ..
od roku mieszkamy razem i we wrzesniu bierzemy ślub.
tyle ze moj ojciec byl wojskowym i przed slubem tez tak było, przyjechał na ślub i dwa dni po musiał już wracać. a teraz jest jak jest, chcial wrócic, byl 3 lata jakis czas temu w polsce, i co ? pracował miesiac zeby dostac smieszne pieniadze, bo ledwo ponad tysiac. sama plnuje wyjechac stąd po studiach
jednym słowem współczuje i podziwiam Twoją mamę... dwa dni po ślubie. Ale podziwiam takich ludzi
ja jestem przyzwyczajona, że praktycznie całe życie wychowuje mnie mama. z tata rozmawiamy codziennie na skype, ale pamietam ze jak bylam mala to tata codziennie chodzil do budki i dzwonił. ja szczerze nie wyobrazam sobie tak zyc. niby w zwiazku ale odczuwa sie samotność. też ją podziwiam
Trzy lata temu żyłam w takiej samej sytuacji jak Ty, Iluusskkaa - ja licealistka, On student. Poznaliśmy się w wakacje, kiedy ja miałam iść do liceum, a On wyjeżdżał. Widywaliśmy się co weekend i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Moja sytuacja była o tyle lepsza, że nie jesteśmy typami imprezowiczów, wolimy posiedzieć w domu, sami ze sobą, więc kompletnie nie miałam powodów do zazdrości a pomiędzy weekendami, praktycznie codziennie rozmawialiśmy 2-3 godziny przez telefon. Teraz od prawie kolejnych trzech lat mieszkamy razem i studiujemy w jednym mieście. Patrząc obiektywnie, wcale nie miałam się tak najgorzej - wiele z Was było/jest w gorszej sytuacji i mega Was podziwiam, Waszą wytrzymałość, siłę i determinację - ja bym już tak dłużej nie mogła. Szczególnie teraz, kiedy przyzwyczaiłam się już do codziennego, porannego widoku mojego K. obok w łóżeczku.
Ja nie jestem w związku na odległość i bardzo się z tego cieszę, bo nie wiem czy bym dała radę.
Moi rodzice w liceum i na początku studiów mieszkali w 2 różnych miastach, widywali się 1 na 2 tygodnie albo rzadziej, potem wzięli ślub i tak sobie żyją razem już ponad 20 lat
Przez 3 miesiące wytrzymałam z chłopakiem na odległość. Wyjechał do Anglii pracować, a ja zostałam tutaj. Jednak w naszym przypadku odległość nie zdała egzaminu, musiał wrócić bo nie dawaliśmy bez siebie rady, teraz jest tutaj, może nie jest idealnie jakby pracował w UK, ale na pewno jesteśmy o sto razy bardziej szczęśliwsi, niż jak był tam
Ja osobiście nie byłam w takiej sytuacji ( ciesze się, że jesteśmy z ukochanym w tym samym wieku) aale wiem, że gdybyśmy musieli wytrzymać na odległość to to by przetrwało, tyle, że nie wyobrażam sobie tego, bo ogólnie nawet gdy do Włoch wyjeżdżałam na ponad 2 tygodnie i kontaktu mieliśmy 5 minut rozmowy dziennie to nie mogliśmy wytrzymać. Brr nawet nie chcę tego wspominać.
Dodatkowo mój tata był kiedyś pół roku bez przerw za granicą i to też było straszne..
Generalnie jeśli jest miłość to da się wytrzymać, ale nie wyobrażam sobie żeby mój mąż miał większą część czasu być daleko niż przy mnie. Już co innego chłopak/narzeczony bo zawsze się wie, że kiedyś, po ślubie już będzie się razem. ( coś jak u diabollo )
aa zapomniałam dodać coś o dwóch sytuacjach. Mąż mojej ciotki jest kierowcą tira, też wiadomo, życie w trasie. Tyle , że jak on wróci i już chwilę posiedzi to ona wręcz ma go dość. Pasuje jej takie życie już się przyzwyczaiła. Znam też jeszcze jedną kobitkę, której mąż jest cały tydzień w innym mieście bo tam pracuje, daleko, i tylko na weekendy wraca ( tam ma nawet drugie mieszkanie ) I też odpowiada im taki układ, pasuje im to bo on dużo zarabia.
A ja sobie myślę, że jeśli dałoby się godnie wyżyć, to nie wysyłałabym męża daleko, chciałabym mieć go na codzień, bo jak już pisałam, jakoś nie wyobrażam sobie tego..
To chyba wszystko zależy od człowieka czy jest w stanie funkcjonować w takim związku. sądzę że ja niestety bym nie potrafiła. jestem od 7 lat z chłopakiem i mieszkam praktycznie obok niego. Gdy jest źle to piszę do niego wstaw wode na kawe bo zaraz jestem Nie wiem jak będzie za kilka lat czy czasem nie bedziemy szukać pracy za granicą. ale oczywiście razem. nie ma możliwości abyśmy żyli kilkaset kilomentów od siebie. to chyba też takie przyzwyczajenie że zawsze jest blisko mnie.
Według mnie związki na odległość to nic dobrego. Prędzej czy później zbyt brakuje drugiej osoby.
Byłam i nigdy więcej. Mąż wyjechał na kilka miesięcy do pracy. Ominęło go wiele jeśli chodzi o naszą córkę, strasznie nam siebie brakowało. Nawet nie pomagały codzienne rozmowy na skype.
Także wg mnie na jakiś czas może być. Ale jak są dzieci to absolutnie. Rodzina powinna być razem.
Ja jestem ze swoim facetem ponad 5lat,od mieszka niecałe 3km ode mnie i jakoś nie wyobrażam sobie,żeby nie móc do niego zadzwonić powiedzieć,że go potrzebuje i nie usłyszeć "zaraz będę..."