Po jakim czasie brać ślub?

Strona 3 / 3

xkyokox
xkyokox
4.65k5 lat temu

Jesteś z nim szczęśliwa, więc nie ma w tym nic dziwnego, że myślisz o spędzeniu z nim reszty życia! Mimo wszystko osobiście uważam, że ślub przed wspólnym zamieszkaniem to nieporozumienie. Moja codzienne spotkania z (wtedy) chłopakiem miały się nijak z poznaniem go na wylot - mi też wydawało się, że znam go na wylot, kochamy się na maxa, nie mamy przed sobą tajemnic itp., mimo wszystko zamieszkanie razem pokazało, że wiele musimy się nauczyć To była świetna lekcja życia, z której ogromnie się cieszę. Ostatecznie po 6 latach związku się zaręczyliśmy i 1,5 roku później pobraliśmy Uważam, że najwięcej o sobie nauczyliśmy się w ten pierwszy rok po zamieszkaniu - a teraz to plusuje, bo jako młode małżeństwo nie musimy się "docierać"

Kamirai
Kamirai
2.62k5 lat temu
xkyokox • 5 lat temu
Jesteś z nim szczęśliwa, więc nie ma w tym nic dziwnego, że myślisz o spędzeniu z nim reszty życia! :) Mimo wszystko osobiście uważam, że ślub przed wspólnym zamieszkaniem to nieporozumienie. Moja codzienne spotkania z (wtedy) chłopakiem miały się nijak z poznaniem go na wylot - mi też wydawało się, że znam go na wylot, kochamy się na maxa, nie mamy przed sobą tajemnic itp., mimo wszystko zamieszkanie razem pokazało, że wiele musimy się nauczyć :) To była świetna lekcja życia, z której ogromnie się cieszę. Ostatecznie po 6 latach związku się zaręczyliśmy i 1,5 roku później pobraliśmy :) Uważam, że najwięcej o sobie nauczyliśmy się w ten pierwszy rok po zamieszkaniu - a teraz to plusuje, bo jako młode małżeństwo nie musimy się "docierać" :)

To prawda. Tym bardziej, że wiele par podczas tego docierania się nie jest w stanie jednak się dotrzeć do końca, ile jest małżeństw, które się kończą po roku-dwoch... Dlatego uważam ponownie. My się zaręczyliśmy po niecałym roku wspólnego mieszkania

sjemaziomq
sjemaziomq
2.34k5 lat temu

A ja.. Byłam 4 lata w związku po czym otworzylam oczy.. I całe szczęście że żadnego ślubu nie było. A teraz mam narzeczonego od 4 miesięcy a od 7 jesteśmy razem. W drodze mamy upragnionego syna i małe pomysły na ślub cywilny w maju. Nie uważam to za jakiś wielce szalony pomysł, ale inni owszem. Trzeba patrzeć przed siebie nie przed innych kochana

Dominika98
Dominika98
35 lat temu

Jest to sprawa indywidualna, zależna jedynie od dwojga kochających się ludzi. Jeśli czujecie się na siłach na kolejny krok w waszym życiu to droga wolna nikt nie ma prawa wam zabronić to wasze życie i to wy powinniście decydować 🚹🚺 i życzę szczęścia jakąkolwiek drogę wybierzecie 😘

emiEmily
emiEmily
61.08k5 lat temu

Nie ma reguły, nie ma zasady. To się wie Zresztą ludzie spotykają się w różnym wieku. Ja miałam 17 lat, kiedy poznałam mojego męża, a on 19 i zupełnie nie myślałam wtedy o ślubie z kimkolwiek , a już na pewno nie podejrzewałam nawet, że to on zostanie moim mężem, a tak się właśnie stało. 7,5 roku później stanęliśmy na ślubnym kobiercu

Suuuz
Suuuz
515 lat temu

Widze, ze temat juz troszke stary, ale chcialam wypowiedz sie jak to wyglada z mojej strony.
Nie ma na to zasady, tak jak pisza kolezanki powyzej.
Teraz jestem juz 2 raz zareczona, a bylo to tak:
Z pierwszym narzeczonym bylam 1.5 roku gdy sie oswiadczyl, a pozniej jeszcze 6 lat i ... NIC. Brnelismy w tym zwiazku, a nic sie nie zmienialo poza nim - interesowaly go inne dziewczyny, narkotyki, zabawa... W koncu z nim skonczylam, choc nie bylo mi latwo bo mieszkalismy za granica i musialam dac sobie rady sama. Z drugim facetem bylam 2 lata i ten bal sie panicznie tematu slubu. Ostetcznie ze mna zerwal, a poten rok jeszcze wypisywal do mnie, ze zle zrobil i teraz juz chce slubu.
Z moim dzisiejszym narzeczonym (ostatnim :serce jestesmy razem jakies 1.5 roku.. A oświadczyl mi sie .... po miesiacu randkowania!
To bylo istne wariactwo! Choc znalismy sie troche juz wczesniej, to i tak mnie to przerazalo. A teraz z radoscia brne w te szalenstwo przygotowan do slubu, ktory bedzie we wrzesniu

majathebee
majathebee
1.4k5 lat temu
Suuuz • 5 lat temu
Widze, ze temat juz troszke stary, ale chcialam wypowiedz sie jak to wyglada z mojej strony. Nie ma na to zasady, tak jak pisza kolezanki powyzej. Teraz jestem juz 2 raz zareczona, a bylo to tak: Z pierwszym narzeczonym bylam 1.5 roku gdy sie oswiadczyl, a pozniej jeszcze 6 lat i ... NIC. Brnelismy w tym zwiazku, a nic sie nie zmienialo poza nim - interesowaly go inne dziewczyny, narkotyki, zabawa... W koncu z nim skonczylam, choc nie bylo mi latwo bo mieszkalismy za granica i musialam dac sobie rady sama. Z drugim facetem bylam 2 lata i ten bal sie panicznie tematu slubu. Ostetcznie ze mna zerwal, a poten rok jeszcze wypisywal do mnie, ze zle zrobil i teraz juz chce slubu. Z moim dzisiejszym narzeczonym (ostatnim :serce:) jestesmy razem jakies 1.5 roku.. A oświadczyl mi sie .... po miesiacu randkowania! To bylo istne wariactwo! Choc znalismy sie troche juz wczesniej, to i tak mnie to przerazalo. A teraz z radoscia brne w te szalenstwo przygotowan do slubu, ktory bedzie we wrzesniu :)

Fajna historia i gratulacje To chyba pokazuje, że nie ma uniwersalnego czasu, który trzeba spędzić w związku. Najważniejsze jest to żeby dwie osoby chciały i to wystarczy

1 2 3
albo dołącz do nas i udzielaj się na forum.