Krem myjący do rąk Monoi Sephora z ekstraktem z gardenii tahitańskiej ma bardzo ciekawy i mocno intensywny zapach, który przez długi czas utrzymuje się na dłoniach. Zamknięty jest w ślicznej buteleczce, która pięknie się prezentuje na półce, jest bardzo minimalistyczna, a przy tym efektowna. Bardzo podoba mi się jej pękaty kształt. Mydełko nie wysusza rąk, wręcz przeciwnie, pozostawia je z lekkim uczuciem nawilżenia. Ogólnie sama raczej bym nie kupiła tego produktu i nie kupię go ponownie, ale z pewnością do tego opakowania będę przelewać inne rodzaje mydeł do rąk.

Cień do powiek Ingrid o numerze 18, Egoist. Spodziewałam się mocnego grafitowego koloru, tymczasem ten cień koloruje ledwie na delikatny popielaty. Delikatnie podkreśla i ładnie prezentuje się na powiece, niestety po paru godzinach zbiera się w jednym miejscu i nie wygląda to dobrze. Mam zastrzeżenia co do jego trwałości, po pewnym czasie wymaga poprawek. Zamknięty jest w małym i poręcznym plastikowym opakowaniu, które skutecznie chroni cień przed pokruszeniem.

Maska do włosów Beaver to produkt, który najmniej mnie zachwycił w wygranym swopie. Maska ta pod względem działania i zapachu niczym się nie wyróżnia od wszystkich drogeryjnych maseczek, jakich do tej pory używałam. Można zaobserwować delikatne nawilżenie i wygładzenie włosów, ale bez spektakularnych efektów. Jej dużym minusem jest opakowanie - saszetka,dość nieporęczne i niepraktyczne, zwłaszcza gdy mamy mokre dłonie.

Krem do rąk Cute Satsuma Smile. Ten produkt z pewnością jest warty uwagi i polecenia, ma piękne maleńkie opakowanie, a przy tym jest mocno wydajny. Ogromnym plusem jest zapach, pachnie cudownie, owocowo i bardzo intensywnie. Nawet ja, nie używając praktycznie wcale kremów i balsamów, mam ochotę smarować nim dłonie. :) Jego konsystencja szybko się wchłania i pozostawia dłonie dobrze nawilżone. Takie urocze opakowanie z ładną szatą graficzną jest idealne na prezent.