Zestaw do depilacji Balea. Znalazłam go w jednym z wygranych przeze mnie swopów. Zestaw zamknięty jest w pięknej saszetce - bardzo nawiązującej do wiosny, kwiatów. W środku saszetki znajduje się osiem większych plastrów do depilacji nóg oraz sześć mniejszych do depilacji okolic bikini. Do zestawu plastrów dołączono dwie mini saszetki z małymi chusteczkami nasączony i olejem z migdałów. Jeśli chodzi o same działania plastrów - fakt depilują, chociaż ja nie bardzo jestem zwolennikiem plastrów. Mam dość słabe, delikatne owłosienie ciała, więc maszynka czy zwykły krem, a nawet elektryczna maszynka sobie z tym owłosieniem poradzą. Plasterków używałam na nogach i - hm... Musiałabym mieć ich chyba więcej aby móc jakoś powyrywać wszystkie włoski. Moim zdaniem są mało precyzyjne, bo gdzieniegdzie mimo użycia w odpowiedni sposób plastrów - skóra nie została całkiem gładka. Poza tym skóra po użyciu tych plastrów jest dość podrażniona i czerwona, więc cieszę się, że dołączono do nich te małe saszetki, jednak wg mnie takie dwie małe chusteczki to zdecydowanie za mało. Jeśli chodzi o okolice bikini - nie przekonałam się do użycia plasterków, że względu na zaczerwienienia. Mimo to - polecam, jeśli macie gęstsze owłosienie, ale może delikatne, nie mocne włoski. U mnie gdzie na nogach mam Cieniutkie, bardzo mało włosków - nie zdaje egzaminów ten zestaw, jednak wykorzystam go do końca. :)

Bardzo spodobało mi się "karnawałowe" opakowanie. Chodzi mi tu o szatę graficzną oraz tło widoczne przez przezroczystość butelki. W środku znajduje się delikatnie zielonkawy żel o dość gęstej konsystencji. Spodobał mi się lekko słodki kwiatowy zapach kosmetyku, niestety na skórze nie jest wyczuwalny po użyciu a szkoda. Żel delikatnie się pieni, dobrze myje i odświeża. Może nie nawilża jakoś specjalnie dobrze, ale spełnia swoją funkcję. Nie zachwycił mnie jako produkt pielęgnacyjny, ale nadrabia zapachem i wyglądem. :)

Maska ma cudowne opakowanie. Spodobała mi się urocza panda w otoczeniu kokosa i banana. Płat jest świetnie powycinany, ma nadruk buzi pandy + nawet uszka. Był tak dobrze nasiąknięty esencją, że idealnie trzymał się buzi, a nadmiar esencji wsmarowałam też w szyję i dekolt. Esencja miała przyjemny bananowo-kokosowy zapach, była troszkę żelowa w konsystencji. Na twarzy trzymałam maskę około 20 minut. Po zdjęciu jej skóra wydawała się być odświeżona i nawilżona. Ogólnie uczucie nawilżenia było wyczuwalne długi czas. Skóra była też gładka i bardziej miękka.

Muszę przyznać, że skradła moje serce. Ogólnie polubiłam się z produktami Full Mellow. Kula była ogromną, niebiesko-biała miała wtopione w siebie kawałki kwiatu chabra. Ogólnie kolorystyka nawiązywać ma do nieba. Muszę przyznać, że szybko rozpuszczała się w wodzie. Barwiła ją na błękity kolorek. Podczas rozpuszczania wydobywała z siebie przyjemny zapach i olejki. Pachniała słodko, trochę świeżo, ciężko dokładnie zdefiniować zapach. Skóra dzięki kuli po kąpieli była mocno natłuszczona i nawilżona. Z tym dodatkiem w wannie odpowiednio się zrelaksowałam. Produkt był cudny! ❤️

Mała, plastikowa buteleczka o pojemności 20ml jest transparentna, posiada proste, turkusowe napisy. Zakręcana jest matową czarną nakrętką, jedynie czego mi brakuje w opakowaniu to na pewno aplikatora lub mniejszej dziurki, bo olejek trzeba wylewać ostrożnie by z nim nie przesadzić. Sam olejek ma żółtawy - trochę jakby złotawy kolor, ma bardzo gęstą konsystencję i oczywiście jest tłusty. Zapach olejku jest bardzo piękny, przyjemny i pozostaje na włosach długi czas. Ja olejku używam tuż po umyciu włosów, następnie susze włosy i cieszę się gładkimi, lśniącymi kosmykami bez puszenia. Włosy dzięki olejkowi wydają się być bardziej nawilżone, elastyczne, miękkie i wyglądają zdrowiej.