3 na 3 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 14.03.2024 przez gilgotka

PS... Maseczka do twarzy w płacie, Brightening, Strawberry cupcake, You bake me crazy

PS... Strawberry cupcake, maseczka do twarzy w płacie.
Opakowanie, które wycięte jest w kształt babeczki bardzo przykuwa wzrok. Jest ono bardzo kolorowe i wiosenne, na poprawę humoru idealne.
W nim znajduje się niebieski płat z nadrukiem babeczek oraz innych słodkości. Wykonany został z grubszego materiału, który jednak jest dość plastyczny, więc dobrze układa się na twarzy. Dzięki odpowiednio wyciętym otworom bez problemu ją dopasowałam i choć mam wrażenie, że był on ciut wąski to wgl mi to nie przeszkadzało. Został bardzo dobrze nasączony słodko pachnącym ekstraktem, który zdecydowanie uprzyjemnił jej noszenie.
Trzymałam ją około 25 min, a po tym czasie pozostałości delikatnie wklepałam opuszkami. Skóra twarzy nabrała zdrowszego wyglądu, a co za tym idzie była bardziej promienna i błyszcząca. Została bardzo dobrze nawilżona, a także odżywiona.
Cieszę się, że mogłam ją przetestować dzięki mojej Cudnej Kasi @CichooBadz. ♥️

Zobacz post

PS... Maseczka do twarzy w płacie, Brightening, Strawberry cupcake, You bake me crazy

PS... - Maseczka do twarzy w płacie - Brightening - Strawberry cupcake - You bake me crazy
Cudowna maseczka w płacie, w bardzo uroczym designie.
Dostałam 2 sztuki tych maseczek od 2 Kochanych dziewczyn od Kasi @CichooBadz oraz Dominiki @gilgotka. ♥️💕😘
Cieszy się, że mam więc 2 możliwości aby właśnie ten kosmetyk wypróbować, bo po pierwszym użyciu jestem zachwycona.
Zacznijmy jednak od pięknego kolorowego opakowania, które przyciąga uwagę.
Jest mega urocze i ma przesłodkie kolorki, a przypomina słodką truskawkową muffinkę.
Po odpakowaniu saszetki wydobywamy maskę w niebieskim kolorze, z nadrukiem słodkich muffinek i innych słodkości, a sam płat jest odpowiednio wykrojony, więc idealnie dopasowuje się do naszej twarzy.
Maska jest mega mięciutka, więc bardzo przyjemnie trzymało mi się ją na twarzy, a na dodatek była nasączona bardzo dużą ilością pachnącej esencji.
Nadmiar esencji wysmarowałam jeszcze w szyję oraz dekolt, no i muszę przyznać, że jeszcze troszeczkę esencji wystarczyło mi na wysmarowanie w moich dłoniach.
Na twarzy maskę trzymałam około 30 minut i uważam, że ten czas był bardzo odpowiedni.
Maska przede wszystkim wygładziła moją skórę, ale też mocno ją odżywiała oraz nawilżyła.
Skóra była bardzo miękka, gładka i miła w dotyku.
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tej maseczki, bo nie dość, że ślicznie pachniała jak ciasteczka truskawkowe to na dodatek odpowiednio nawilżyła
i pielęgnowała moją skórę, ale także ślicznie wyglądała.
Ogólnie lubię tego typu maseczki wkładać jeszcze wcześniej do lodówki, bo po tym fakcie sprawiają, że skóra jest taka odświeżona i odżywiona i właśnie tak miło chłodziła, a także koiła moją skórę.
Maseczka ogólnie jest fantastyczna i cieszę się, że jeszcze będę mogła użyć jednej.
Zarówno dziękuję Kasi jak i Dominice, że sprawiły mi taką przyjemną, pachnącą maseczkę. ♥️

Zobacz post

PS... Maseczka do twarzy w płacie, Brightening, Strawberry cupcake, You bake me crazy

Maseczka do twarzy w płacie Strawberry cupcake marki PS... kupiona w Primarku. Podczas ostatnich zakupów wypatrzyłam kilka kosmetycznych nowości, ale że mam jeszcze zapasy to postanowiłam ograniczyć się do jednej maseczki i zdecydowałam się na tę babeczkę! Od razu spodobało mi się opakowanie, jego grafika i kolorystyka, a w dodatku sama płachta również miała nadruk. Druga sprawa, kosmetyk ma moje ulubione działanie czyli rozświetlające, a cenowo wypadała świetnie, bo kosztowała tylko 6 zł, więc musiała być moja. Przyznam szczerze, że przetestowałam ją z przyjemnością. Od razu po otwarciu poczułam śliczny, słodziutki, wręcz trochę cukierkowy zapach. Nie była to właśnie typowa babeczka, a bardziej takie pudrowe cukierki, które uwielbiałam w dzieciństwie, co wywołało oczywiście pozytywne wspomnienia. Co do samej płachty to była świetnie nasączona, natomiast tutaj muszę się delikatnie przyczepić, ponieważ w moim odczuciu maseczka była trochę za wąska, a za to za dużo było jej na długość i musiałam podwijać materiał, gdzie na policzkach trochę go brakło. Niemniej jednak to mały mankament i ogólnie udało się w miarę te maseczkę dopasować, bo otwory były przynajmniej wycięte tam gdzie trzeba. Maseczkę nakładamy na 15-20 minut i u mnie było to bliżej maksymalnego czasu, po czym ściągamy płachtę i wmasowujemy resztki co też zrobiłam. Na mojej skórze już nie zostało zbyt wiele serum do wmasowania i dosłownie czułam pod palcami jak się wchłania. Moja buzia momentalnie stała się wygładzona, delikatnie nawilżona, a kiedy całość się wchłonęła nie lepiła się i nie świeciła. Zyskała za to promienny, świeży blask i była wizualnie jakby jaśniejsza przez co wyglądała zdrowiej i na bardziej wypoczętą. Efekt więc sprostał jak najbardziej moim oczekiwaniom i mnie zachwycił. Nie miałam żadnych efektów niepożądanych w postaci świecenia się skóry czy niedoskonałości. Bardzo przyjemna maseczka w użyciu, która mimo że mogłaby mieć nieco lepiej skrojoną płachtę zrobiła dokładnie to co powinna. Śliczne opakowanie, cukierkowy zapach i świetne działanie, a to wszystko za 6 zł, więc uważam, że naprawdę warto. Sama użyłabym jej ponownie, dlatego jak najbardziej polecam!

Zobacz post

Drobne zakupy kosmetyczne

Moje małe zakupy kosmetyczne z kilku sklepów, które poczyniłam w ostatnim czasie. W drogerii DM wzięłam dezodorant z linii Motion Sense marki Rexona, który jest moim ulubieńcem i mimo, że co jakiś czas testuję inne, to jednak ostatecznie wracam zawsze do tego. Podoba mi się w nim zapach, a także działanie, bo zapewnia mi ochronę i komfort w ciągu dnia. W dodatku nie wysusza i nie podrażnia skóry oraz nie zostawia śladów na ubraniach w żadnym kolorze. Do tego wypatrzyłam nową maseczkę na usta i jest to maska hydrożelowa zawierająca kwas hialuronowy, ekstrakt z malin i wanilię, dzięki czemu ma intensywnie nawilżać. Od razu spodobało mi się opakowanie, a sama maseczka w kształcie ust ma piękny, czerwony kolor i mieniące się w niej drobinki. Kolejny produkt w kształcie uroczej babeczki to maseczka w płachcie Strawberry cupcake marki PS... którą kupiłam w Primarku. Byłam tak zawiedziona zakupami i tym, że nie było nic ubraniowego, że wzięłam sobie na pocieszenie chociaż maseczkę. Kosztowała jedynie 6 zł i jest to maseczka o właściwościach rozświetlających. Nie tylko ma słodkie opakowanie, ale i płachta ma mieć nadruk uroczych babeczek, więc nie mogę się jej doczekać. I ostatni kosmetyk to żel pod prysznic Follow your dreams marki Isana kupiony w Rossmannie. Wypatrzyłam go w chmurce u @bow90 i wiedziałam, że muszę go upolować jak zobaczyłam to opakowanie. Mam bzika na punkcie króliczego motywu, a żeli w zapasie wiele nie mam, więc od razu jak go namierzyłam wleciał do koszyka. Po za tym kosztował kilka złotych, a ja bardzo lubię żele pod prysznic tej marki. Na opakowaniu mamy uroczego króliczka z balonami, a w dodatku zapach tego płynu jest obłędny. Zdecydowanie słodki, owocowy, może lekko cukierkowy i ja czuję tutaj głównie słodkie malinki. Być może podczas stosowania poczuję inne nuty zapachowe, które nie zostały podkreślone, ale w opakowaniu zapach to mistrzostwo, więc idealnie sprawdzi się na zbliżającą się wiosnę. Zakupy malutkie, ale mi sprawiły radość i już niebawem przetestuję te słodkie nowości.

Zobacz post
1

Pozostałe posty z tym produktem