0 na 1 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 02.01.2023 przez gilgotka

LaQ Mus do mycia i depilacji ciała, Pralinka

Mus do mycia i depilacji ciała w wersji Pralinka marki LaQ. Choć bardzo się starałam i za każdym razem do jego testów podchodziłam optymistycznie, za każdym razem kończyło się tak samo i zdecydowanie nie polubimy się. Nie, nie i jeszcze raz nie. Tak jak uwielbiam musy tej marki do oczyszczania twarzy i naprawdę są genialne, tak ten mus okazał się dla mnie klapą po całości. Zwróciłam na ten produkt uwagę podczas zakupu musu do mycia twarzy i mydła z tej serii, a że wyświetlało się to jako nowość, to oczywiście chciałam przetestować. Zdecydowałam się na pralinkę, jako obietnicy czekoladowego zapachu i tutaj się zawiodłam, tak jak iw przypadku pozostałych 2 produktów, które kupiłam. No zapachowo to jest niewypał, dla mnie bardzo sztuczny zapach, taka trochę wytrawna czekolada, taka wręcz lekko kwaskowa, no już na pewno nie odprężająca. Gdyby to chodziło tylko o zapach to pewnie nie czepiałabym się tak mocno, ale jednak zaważyło więcej czynników, na moją negatywną ocenę tego produktu. Przede wszystkim ten mus ma w sumie 3 zadania. Może służyć do depilacji, mycia ciała i uwaga... do mycia włosów. To mnie kompletnie zaszokowało, bo jakoś gryzie mi się depilacja z myciem włosów i przyznaję się, że w tej opcji go nie testowałam, ale po tym co robił z ciałem bałabym się nawet gdyby do depilacji nie był. W każdym razie producent obiecuje, że produkt oparty jest na łagodnych składnikach myjących i w efekcie ma także nawilżać, a że jest przeznaczony nawet dla skóry wrażliwej, to można stosować go nawet do depilacji miejsc intymnych. W swoim składzie ma między innymi ekstrakt z wanilii oraz ryżu, aloes, czy masło kakaowe. Podobno ma być też wydajny i idealny do zabrania w podróż co akurat mogłoby zdać egzamin, bo nie ma tutaj obaw, że coś nam się wyleje, no i według producenta ma nam zastąpić wtedy aż trzy kosmetyki. Zamysł więc może i był dobry, ale produkt do wszystkiego stał się w moim odczuciu produktem do niczego. Nie ukrywam, że najbardziej zależało mi na depilacji za jego pomocą. Uwielbiam pianki czy żele do golenia, bo nie tylko ułatwiają, ale też uprzyjemniają tę czynność. Tutaj przyznam, że ze zniecierpliwieniem nie mogłam doczekać się jak zobaczę dno i będę mogła z czystym sumieniem wywalić to opakowanie do kosza. Mus zamknięty jest w przezroczystym opakowaniu o pojemności 100 g i jest naprawdę lekki jak chmurka. Jego konsystencja to chyba jedyny plus tego wszystkiego. MI przypomina wyglądem krem czekoladowy taki z papierka, który mama robiła nam za dzieciaka. Zapachowo niestety nie ma z nim nic wspólnego. Opakowanie ma szeroki otwór więc łatwo sięgać produkt. Na wieczku widnieje napis Goli się bosko! i ja z tym absolutnie się nie zgadzam. Mus należy rozprowadzić na mokrej skórze i można przejść do golenia. Tak też robiłam i niestety pianka jaką tworzy jest strasznie słaba. Miałam wrażenie, że w ogóle nie ułatwia golenia, bo nie czułam ani zmiękczania włosków, ani ochrony skóry przed ostrzem maszynki co kończyło się podrażnieniami z którymi nie mam problemu nawet kiedy używam zwykłego żelu pod prysznic dobrze spienionego. Pierwszy raz uznałam, że może mam wrażliwą skórę, ale każdy kolejny raz kończył się tak samo. Podrażniona skóra, całą w kropeczkach i swędząca. Nie czułam się więc ani komfortowo, ani przyjemnie. Pomyślałam więc, że może mam po prostu uczulenie, ale stosując go jako ,,żel pod prysznic'' podrażnień nie było, jak i uczulenia. W myciu jest dość słabym produktem. Niby miał cudownie myć i nawilżać, a ja wcale nie czułam jakbym miałam umytą skórę, ani też specjalnie miękką. Trzyma było się trochę namachać żeby powstała jakakolwiek pianka i mus dobrze się rozpuścił, bo inaczej były grudki. Po takim prysznicu miałam ochotę od razu wyjść i umyć się ponownie innym produktem żeby to z siebie zmyć. Jestem strasznie zawiedziona, bo obietnic od producenta sporo, ale w rezultacie zyskałam uczucie dyskomfortu i podrażnień, a także zniesmaczenie nieudanym zapachem. Być może kiedyś dla porównania zdecyduje się na inną wersję tego produktu, ale po tym jak na razie zdecydowanie nie mam ochoty. Koszt w zależności od strony to około 20 zł i ja zdecydowanie nie polecam. Dla mnie wielki bubel. Lepiej kupić w tej cenie 2 pianki Balea albo Isany, bo są dużo lepsze w każdym calu. Tego musu nie polecam!

Zobacz post

Zakupy świąteczne w Krem de la krem

Jeszcze przed świętami złożyłam zamówienie w Krem de la krem. Uwielbiam robić w nim zakupy i zazwyczaj jeśli coś mi się kończy to najpierw zaglądam do Madzi. Tym razem potrzebowałam czegoś do oczyszczania buzi i toniku, ale oczywiście skusiłam się też na inne rzeczy, a przy okazji dostałam próbeczki.
Kiedy zobaczyłam na instagramie serię Pralinka od Laq to wiedziałam, że muszę coś kupić i skusiłam się aż na trzy rzeczy. Pierwsza z nich to mus do oczyszczania twarzy w uroczym opakowaniu o właściwościach odprężających. Nie jest to ich pierwszy mus, który goszczę u siebie, bo wcześniej miałam wersję rewitalizującą i była genialna. Spodziewałam się, że i tutaj będzie zachwyt, a że cena nie była wysoka bo tylko 19,90 zł to wrzuciłam go do koszyka. Musu użyłam już kilka razy i jeśli chodzi o oczyszczanie to spisuje się świetnie. Jest delikatny jak chmurka i dokładnie myje skórę bez podrażnień, a dodatkowy po umyciu jest miękka i miła w dotyku. Co do zapachu to zarówno tutaj jak i w pozostałych 2 kosmetykach z tej serii, które zamówiłam mam mieszane uczucia. Z jednej strony faktycznie jest on czekoladowy, a z drugiej niestety w moim odczuciu jest dość mocno sztuczny i aż przy dłuższym wąchaniu mało przyjemny. Podczas szybkiego mycia nie odczuwam tego negatywnie, ale mam dość wrażliwy nos i pod względem zapachowym czuję zawód. Zamówiłam też totalną nowość dla mnie, a mianowicie Mus do Mycia i Depilacji Ciała Pralinka w opakowaniu aż 250 ml za 25 zł. Mus jest zamknięty w wygodnym opakowaniu i może służyć zarówno do depilacji jak pianka, do mycia ciała klasycznie, ale też co kompletnie mnie zaskoczyło do mycia włosów. Póki co użyłam go raz i niestety nie jestem do końca zadowolona, ale jeszcze muszę go trochę potestować nim wydam ostateczną opinię. Ostatni z tej serii dorzuciłam żel pod prysznic 300 ml za 16,90 zł i tutaj zapachowo tak jak i w poprzednich kosmetykach. Żel jest gęsty, ale niestety w dłoniach słabo się pieni. Na myjce faktycznie wytwarza pianę, ale trzeba go dać więcej i mocno spienić. Niemniej jednak nie wysusza skóry i nie podrażnia, a wręcz ją otula. Jako tonik wybrałam sobie esencję Hagi z cytryną, na którą czaiłam się już ostatnio, ale nie była dostępna. Opakowanie 100 ml kosztował 39,90 zł i jestem go bardzo ciekawa, bo ma tonizować skórę, ale również ją rozświetlać. Ostatni kosmetyk to Bydgoska Wytwórnia Mydła i sól do kąpieli Hot Wine za 29 zł. Kosmetyk na bazie soli kłodawskiej z olejkiem migdałowym i różową glinką ma właściwości relaksujące i idealnie nadaje się do zmęczonych stóp i ciała. Zapach grzanego wina tutaj to jakaś petarda! Sól już przetestowałam i w kąpieli sprawdziła się świetnie! Oprócz tego, że się zrelaksowałam to dodatkowo moja skóra była cudownie zmiękczona i natłuszczona. Z chęcią przetestuję inne kosmetyki tej marki, bo ta sól zdecydowanie mocno mnie zachęciła! W paczuszce znalazłam też próbki, a wśród nich aż dwie próbki kremów pod oczy marki Eeny Meeny i Slaap, które kiedyś miałam i chętnie użyję ponownie, bo akurat szukam dobrego kremu pod oczy i rozważam, któryś z nich. Dostałam też próbkę szamponu do włosów marki Anwen, a także dwie zupełne nowości dla mnie, czyli Paw Paw Makeup marki Soppo, czyli rozświetlająco-nawilżający olejek do demakijażu, który już zużyłam i polecam, a także oczyszczająca emulsja do twarzy Simply More, którą chciałam poznać. Całość była przepięknie zapakowana jak prezent, a w środku znalazłam uroczą, zimową karteczkę i krówkę w pierniczki. Jestem bardzo zadowolona i już nie mogę doczekać się kolejnego zamówienia.

Zobacz post
1