Inglot, YSM, Cream Foundation, czyli podkład równoważący do młodej skóry.
Kupiłam go na stoisku Inglota w outlecie. Szukałam czegoś na szybko, bo skończył mi się poprzedni podkład, a nie miałam czasu zrobić zapasu wcześniej. Jako, że nigdy nie miałam do czynienia z kosmetykami tej firmy, zasięgnęłam porady sprzedawczyni. Powiedziałam, że chcę podkład bardziej kryjący i matujący. Na to ona pokazała mi ten oto kosmetyk . Jest to równoważący podkład matujący do młodej skóry. Jest przeznaczony do każdego typu cery. W moim przypadku zapewnia całkiem dobre krycie, z małą pomocą korektora i pudru jest w stanie zakryć moje popękane naczynka na praktycznie cały dzień, mimo wysokich temperatur. Sprzedawczyni na stoisku również idealnie mi dobrała odcień tego kosmetyku . Podkład ma lekką konsystencję i łatwo się rozprowadza. Nie ciasteczkuje się i ładnie stapia się ze skórą. Jest bezzapachowy. Tubka zawiera raptem 30 ml produktu, ale również jednorazowo nie używam go zbyt dużo, zwłaszcza odkąd rozprowadzam go nie palcami, a pędzlem, myślę więc, że jest dosyć dobrze wydajny.
Na filmiku widać, jak podkład wygląda na mojej twarzy (bez innych kosmetyków), a na zdjęciach jest efekt przed i po użyciu. Dla mnie jest to wystarczający kosmetyk, zwłaszcza na lato .
Hańba kolorów zawiera jasne odcienie, dzięki temu blade osoby, które mają duży problem z doborem podkładu w drogerii powinny znaleźć coś dla siebie.Opakowanie jest estetyczne i proste, forma tubki z małym wylotem jest higieniczna i pozwala na dokładne dozowanie produktu.Natomiast białe opakowanie jest nieprzejrzyste nawet pod światło, a tubka wyprodukowana z na tyle grubego plastiku, że nie zamierzam jej rozcinać, aby wydobyć resztki. Można go nakładać za równo palcami jak i gąbeczka.Lekki, delikatny podkład wyrównujący kolor skóry. Konsystencja jest bardzo przyjemna, zostawia wrażenie nawilżenia.Cena mogłaby być jednak trochę niższa.
Zobacz post
