2 na 2 Użytkowniczek poleca ten produkt


Opis produktu

Jeszcze nie ma opisu tego produktu :(

Produkt dodany w dniu 24.03.2022 przez gilgotka

Denko Kosmetyczne Sierpień 2022

DENKO SIERPIEŃ 2022

Moje skromne denko z sierpnia prezentuje się dokładnie tak i wyjątkowo tym razem trafiłam na naprawdę fajne kosmetyki i nie ma tutaj bubli z czego oczywiście bardzo się cieszę. Mamy tutaj 20 kosmetyków, ale zużyłam jeszcze kulę do kąpieli z Lush i Bubble Bar, więc w zasadzie zużyłam 22 kosmetyki.

Zaczniemy sobie od moich ulubieńców, które w denku pojawiają się już któryś raz i są to aż dwa kosmetyki z kolorówki, czyli tusz do rzęs Curling Pump Up Mascara od Lovely, który kupuję regularnie i mam zawsze w zapasach. Pamiętam, że jak pracowałam w sklepie nie było dnia, żebym nie została zapytana o rzęsy ilekroć miałam go nałożonego. Niezmiennie będę powtarzać, że to najlepszy tani tusz i w wielu przypadkach przewyższa jakością te kilka razy droższe. Mamy tutaj też krem CC upiększający 8 w 1 od Eveline Cosmetics i to również ulubieniec od kilku lat. Świetnie wyrównuje koloryt, sprawia, że buzia wygląda zdrowo, ładnie pachnie i w kilka chwile poprawia wygląd cery, a jego cena na promocjach jest równie przyjemna co tuszu do rzęs. I oczywiście nie mogło zabraknąć mydełek w piance z Bath & Body Works, które były oczywiście znakomite, a swoimi tropikalnymi zapachami idealnie wpisały się w wakacyjny klimat.

W sierpniu zużyłam tylko 5 maseczek i każda z nich była naprawdę fajna. Moim ulubieńcem została jednak ta z HelloSkin Water Splah o działaniu nawilżającym z serii Jumiso. Fantastyczna cienka płachta, cudownie pachnące serum i niesamowite działanie, więc to mój numer jeden. Pozostałe są z Action i Rossmanna i moja buzia również się z nimi polubiła.

Udało mi się w końcu zużyć jakiś peeling do ciała i padło na ten kupiony w Primarku Coconut Crush. Dobrze usuwał martwy naskórek, ładnie pachniał i wygładzał skórę, a do tego miał piękne opakowanie!

O ile bubli kosmetycznych nie było, tak odkryłam parę kosmetycznych hitów. I o nich chciałabym tu trochę więcej napisać. Pierwszy to tusz do rzęs Size Up w wersji miniaturowej z Sephory. O tym tuszu naczytałam się wiele złych opinii, że skleja, że robią się grudki, że szczoteczką nie da się nakładać produktu, a tymczasem u mnie sprawdził się rewelacyjnie. Tworzy efekt prawdziwych, sztucznych rzęs. Ma idealnie czarny kolor, świetnie wydłuża i pogrubia. Dla mnie niesamowity tusz i jestem nim naprawdę oczarowana. Bardzo się cieszę, że miałam okazję go używać i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do niego wrócę. Więcej o nim przeczytacie tutaj: https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/tusze-do-rzes/978989-tusz-do-rzes-size-up-ultra-black-zwiekszajacy-objetosc-black/ .

Kolejny kosmetyk to Krem Ochronny od Manilu, który miałam w formie próbki i przepadłam! Kremik jest lekki i cudownie pachnie. Dawno nie spotkałam tak cudownego kremu do twarzy z którym moja buzia tak się polubiła. Szybko się wchłania, fantastycznie nawilża i w dodatku daje efekt rozjaśnionej buzi. Ta próbka tak mnie oczarowała, że mam go na liście kosmetyków do kupienia. Więcej przeczytacie w tej chmurce: https://dresscloud.pl/cloud/kosmetyki/probki/989427-manilu-krem-do-twarzy-ochronny-na-dzien-bioferment-z-aceroli-ekstrakt-z-milorzebu-i-olej-z-nasion-malin/ .

Ostatni mój hit, który zasługuje na wyróżnienie to żel pod prysznic w formie pianki Serendipity od Rituals. Jest to wersja miniaturowa, którą znalazłam w zeszłorocznym kalendarzu adwentowym i jestem nią oczarowana. Słyszałam o tych piankach wiele dobrego, ale nie myślałam, że będzie aż tak cudowna. Idealnie gęsta, otulająca skórę, świetnie myje, a przy tym delikatnie nawilża i pozostawia na skórze swój niesamowity zapach. Jak dla mnie to typ zapachu unisex i idealnie sprawdził nam się na wspólny wyjazd, bo mogliśmy używać go oboje z partnerem. Używałam wiele pianek pod prysznic, ale ta zdecydowanie jest najlepszą jaką do tej pory miałam.

Mimo, że nie zużyłam wielu kosmetyków, to jestem bardzo zadowolona, że chociaż trochę udało mi się uszczuplić zapasy, które cały czas z drugiej strony powiększam. Dla mnie to świetna motywacja do kolejnych testów i większego zużycia, a także możliwość odkrywania nowych perełek kosmetycznych.

Zobacz post

Primark Scrub do ciała, Coconut Crush

Scrub do ciała Coconut Crush Stich & Angel, który pochodzi z Primarku. Absolutnie zakochałam się w tym opakowaniu i tak jak o peelingach bardzo zapominam, tak jak widzę takie urocze opakowania nie mogę się oprzeć i zawsze mam nadzieję, że pomogą mi regularnie zużywać kosmetyk i regularnie peelingować skórę co jest niezwykle ważne, aby pozbywać się martwego naskórka. Peeling był zamknięty w uroczym, strunowym woreczku o pojemności 200 g i choć to opakowanie z reguły jest praktyczne, to przy peelingu pod prysznic nie do końca mi się sprawdza i ja zdecydowanie wolę formę słoiczka. Tutaj niestety kiedy peeling dostanie się w struny, to ciężko go później zamknąć i ja ratowałam się klamerkami. Niemniej jednak saszetka ma wygodny otwór, przez który komfortowo nabiera się produkt. Peeling miał mieć kokosowy zapach i dokładnie taki był. Jak dla mnie to bardziej takie mleczko kokosowe, bo ewidentnie czułam tutaj też mleczne nuty, ale mi osobiście bardzo się podobał, a ja lubię zapach kokosa latem. Absolutnie nie był w moim odczuciu sztuczny czy mdły. Co do samego peelingu to jak dla mnie był on cukrowy i w białym kolorze i był dość lejący, ale jednocześnie wystarczająco gęsty żeby był wygodny w nakładaniu. Oczywiście użycie jest proste, bo wystarczy nałożyć go na skórę, masować, a następnie spłukać. Jego zadaniem było wygładzanie, ale też rozświetlanie skóry. Nie był to bardzo ostry peeling, ale dobrze ścierał martwy naskórek, a nie ranił przy tym ciała. Skóra po użyciu była nie tylko miękka, gładka i przyjemna w dotyku, ale też nawilżona. Scrub przy okazji peelingowania natłuszczał też skórę, ale nie pozostawiał przy tym tłustej warstwy. Co do jej rozświetlenia to tutaj nie było spektakularnych efektów na zasadzie jakichś błyszczących drobinek, niemniej jednak skóra prezentowała się zdrowo i promiennie, a przy tym po jego użyciu balsam świetnie się wchłaniał. Jestem z niego zadowolona, bo pięknie wyglądał, cudownie pachniał i w komfortowy sposób usuwał martwy naskórek podczas masażu. Taka saszetka starczyła mi na kilka użyć, a koszt to 19 zł i moim zdaniem było warto. Wygładzał skórę i nie podrażniał jej i nie zapychał, więc u mnie sprawdził się świetnie i chętnie kupiłabym go ponownie . Polecam serdecznie!

Zobacz post

Zestaw kosmetyków z Primarka

Jakiś czas temu przedstawiałam Wam ubraniowe zakupy z Primarka, które pokazywałam w tej chmurce: https://dresscloud.pl/cloud/ubrania/zestaw-roznych-ubran/959605-zakupy-z-primarka-ubrania-i-akcesoria/ . Tym razem część typowo kosmetyczna. Nie ukrywam, że jak weszłam na ten dział to chciałam kupić wszystko! Były tam prawdziwe cudeńka, które po raz pierwszy mogłam podziwiać na żywo. Zacznijmy może od peelingów do ciała w uroczych opakowaniach ze Stichem. Pierwszy to Coconut Crush, czyli złuszczający peeling do ciała o zapachu kokosa. Saszetka ma aż 200 g pojemności i wygodne strunowe zamykanie. Ta grafika jest po prostu urzekająca. W efekcie ma złuszczać, ale działać także rozświetlająco. Kosztował jedynie 19 zł i jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi. Drugie opakowanie równie urocze bo holograficzne to peeling ,,You Glow Girl'' i tym razem jest to peeling złuszczający, ale o zapachu arbuza. Woreczek strunowy również ma 200 g pojemności. Ten akurat był przeceniony i zamiast 19 zł, kosztował 9 zł. Następnie mamy maseczki do twarzy. Pierwsza to złota maseczka foliowa w płachcie. Ma działanie odżywiające i rozświetlające, czyli moje ulubione. Była przeceniona z 9 zł na 4,50 zł, więc warto było wrzucić do koszyka. Druga to maseczka Amethyst z ametystem i pudrem diamentowym. Jej zadaniem jest natomiast oczyszczanie i sprawianie, że skóra będzie promienna. Opakowanie mnie kompletnie urzekło, od razu powędrowała do koszyka, a kosztowała jedynie 6 zł! Na dziale promocyjnym znalazłam przeceniony balsam do ust w pomadce Peaches & Cream i zamiast 9 zł zapłaciłam 4,50 zł. Moją uwagę przykuło urocze opakowanie w brzoskwinie. Do koszyka wpadła jeszcze opaska kosmetyczna w liliowym kolorze w urocze gwiazdki za 13 zł oraz płatki pod oczy wielokrotnego użytku. One mnie bardzo zaciekawiły. Wyglądają jak półksiężyce z gwiazdkami na końcach, a w dodatku żel, który jest w środku ma zatopione mieniące się gwiazdki. Po schłodzeniu w lodówce powinny pomagać w pozbyciu się porannej opuchlizny pod oczami. One kosztowały 9 zł i cieszę się, że je kupiłam. Ostatni już produkt to pędzel dwustronny, który z jednej strony jest płaski, a z drugiej ma kuleczkę. Mam jeden pędzel z Primarka, który jest świetnej jakości, więc mam nadzieję, że i tutaj tak będzie. Z całości zakupów jestem bardzo zadowolona!

Zobacz post
1