BIOUP, Serum olejowe regenerujące, MOON SHOT.
____________________________
To serum jest niesamowicie odżywcze i naprawdę potrafi zregenerować skórę w kilka dni. Na pewno zaopatrzę się w nie jak zacznę jesienią przygodę z retinolem. Pięknie odbudowuje barierę hydrolipidową. Moc składników odżywczych w postaci bogatych olejów czyni je niesamowicie odżywczym. Serum jest tłuste, ciężkie i nie należy przesadzać z jego ilością, bo wystarczą 3 krople na twarz, inaczej musimy się spodziewać tłustej warstwy. Lubię go nakładać na zwilżoną tonikiem skórę, wtedy jakby szybciej się wchłania. Moc nadają mu oleje:
- Olej awokado, który mocno odżywia, chroni przed promieniowaniem, stymuluje produkcję kolagenu i koi podrażnienia
- Olej tamanu - on nadaje intensywny i charakterystyczny aromat, ja go lubię i mi nie przeszkadza, jest to super olej na podrażnienia, wspomaga gojenie się ran, działa przeciwzapalnie
- Olej z pestek dyni - bogaty w kwasy nienasycone i witaminy, regeneruje i wzmacnia elastyczność
- Olej z wiesiołka - świetnie koi podrażnioną skórę
Mocny duet witamin młodości ( C i E ) sprawia, że serum działa rozjaśniająco i odmładzająco. Skutecznie likwiduje przebarwienia i wszelkie inne zmiany pigmentacyjne, wyrównuje koloryt skóry oraz wspomaga walkę z wolnymi rodnikami, przez co cera dłużej zachowuje młody wygląd.
Olej ma charakterystyczny żółto-zielony kolor który zawdzięcza właśnie wymienionym olejom. Jest bardzo wydajny i starcza naprawdę na długo. Już po kilku dniach widać jak skóra staje się bardziej witalna i zregenerowana. Jest to świetny zastrzyk przeciwzmarszczkowy. Na pewno będę do niego wracać.
