Biomood

Przyszła pora by zebrać wszystkie informacje w całość o mydełkach Biomood. Przyczyną odkładania postu było nic innego jak chęć przetestowania 3 rodzajów, są to najbardziej wydajne mydła jakich używałam😊

Whitemood zawiera nierafinowane masło shea i nie wyczułam w nim żadnego wyraźnego zapachu. Greenmood zawdzięcza swój kolor zielonej glince a olejki eteryczne sprawiają, że pachnie orzeźwiająco, pobudzając ślinianki.🍋🍈 Blackmood zawiera borowinę i pachnie jak cola - nie żartuję!🥤

Mydełka pienią się bardzo dobrze, a sama piana jest kremowa. Nie są zbyt miękkie, nie oblepiają mydelniczki, dobrze schną (bez konieczności dosuszania), a dzięki temu trzymają kształt do samego końca - nic się nie marnuje! Są bardzo wydajne, ale też są większe niż standardowe mydła (130g), przy czym ich cena pozostaje przystępna.
Dlaczego tak zachwycam się wydajnością? Bo naturalne mydło potrafiłam mieć tydzień - nie oszukujmy się, nie jest to wtedy tani interes 🤑
Wydajność przy użyciu tylko do rąk oraz okazjonalnego prania wacików to prawie 6 tygodni - przy dwóch osobach. Blackmood jest ciągle w użyciu - stosuję tylko ja i tylko do ciała - już 7 tygodni, zostało ok. połowa, to mój rekord! Jakim cudem jest bardziej wydajne? Podejrzewam, że to dzięki temu, że dłużej się suszy, bo jednak mydło do rąk używane jest wielokrotnie w ciągu dnia i częściej ma kontakt z wodą 😊

Kolejną ich zaletą jest to, że nie zawierają oleju palmowego i sztucznych barwników.🍀

Jeśli chodzi o działanie to nie zauważyłam wyraźnej różnicy między rodzajami. Bardzo dobrze oczyszczają, skóra jest miękka, nawilżona, odżywiona, nie ma mowy o żadnym przesuszeniu. Nieśmiało skusiłam się by użyć mydełka do twarzy - zwykle tego nie robię, ku mojemu zdziwieniu skóra nie była ściągnięta, więc jeśli lubicie myć twarz mydłem to uważam, że te się sprawdzą 😄 Po każde z chęcią sięgnę ponownie i szczerze przyznaję, że nie potrafię wybrać wsród nich ulubieńca!❤

Zobacz post