Arganove

Olej z czarnuszki. Większość z Was go zna. Ja również go znałam. Ten, który można spotkać w biedronce czy naturze. Małe opakowanie z nieziemsko pachnącym olejkiem do włosów.
Podczas którejś wizyty w drogerii patrzę. Jest! Olej z czarnuszki. Duże opakowanie. Ciemne szkło (tak jak lubię) 100% naturalny. Biorę.
W domu oczywiście doznałam wielkiego szoku. Zapach ? Bleh. No śmierdziuch straszny.
Czytamy etykietę:
100% naturalny, nierafinowany.
Skład: Nigella Sativa Seed Oil - no i jasne dlaczego śmierdzi.
Polecany do cery tłustej, problematycznej ze skłonnością do powstawania niedoskonałości, czyli dla mojej. Super. Olej do tłustej cery? Ryzykujemy ! A co mi tam.
Sprawdza się również do włosów i skóry głowy. Nie skorzystam.
Reguluje wydzielanie sebum - no może w końcu coś pomoże.
Wygładza skórę, przyspiesza jej regenerację i pomaga zachować odpowiedni poziom nawilżenia - no nic tylko wylać na siebie całe opakowanie!
Sposób użycia : nanieść na twarz ciało włosy uprzednio zwilżone wodą lub hydrolatem. Super. Nie jest wymagający.

No i co na ten temat sądzę ?
Dlaczego ja wcześniej tego małego śmierdziucha nie kupiłam ? To jest jakaś rewelacja! Zapłaciłam za ten olej ok9zl.
Ok śmierdzi i co z tego ? Jak rano budzę się z pięknie nawilżoną buzią. Skóra jest napięta jak po kosmetykach za setki złotych.
Wygląda zdrowo i jest jakby rozświetlona. Na co dzień borykam się z niedoskonałościami. Moja cera jest szara i ma przebarwienia. Po kilku użyciach tego olejku widzę znaczną poprawę kondycji mojej cery.
A może macie jakieś inne patenty na szybką naprawę cery ?

Zobacz post