Vis Plantis

Peeling cukrowy solny z ekstraktem z yerby i olejem manii, który dostałam na urodziny. Peeling zamknięty jest w wygodnym opakowaniu, zakręcanym na zakrętkę. Peeling ma zielony kolor, według mnie pachnie trochę ogórkiem, a nie yerbą. Ma on średnio grube ziarenka, ale mimo to dobrze peelinguje ciało. Zostawia tłusty filtr na ciele, który łatwo można zmyć wodą. Ciało jest po peelingu natluszczone i odżywione więc sprawdza się naprawdę świetnie .

Zobacz post

Uwielbiam peelingi, są obowiązkowym krokiem w mojej pielęgnacji! ❤️ Ostatnio wykończyłam cukrowo-solny peeling do ciała z ekstraktem z yerba mate i olejem monoi z Vis Plantis. Umieszczony jest on w plastikowym słoiczku, lubię takie opakowania, ponieważ łatwo wydobyć zawartość do samego końca. Zawiera mnóstwo drobinek cukru i soli, przez co ma dość zbitą konsystencje. Zapach jest przyjemny, świeży, unosi się podczas kąpieli i jakiś czas po niej. Peeling aplikuję na umytą, lekko zwilżoną skórę. Kryształki rozpuszczają się powoli, pozwalają na wykonanie porządnego masażu. Kosmetyk bardzo dobrze złuszcza naskórek i wygładza ciało. Skóra jest nawilżona i odżywiona, nie trzeba już nakładać po nim dodatkowego balsamu czy masła do ciała. Chętnie wypróbuje inne wersje! ❤️

Zobacz post

Wyobraź sobie, że leżysz właśnie na przepięknej, słonecznej plaży. Tylko Ty, szum fal, gorący piasek i leżak. Wiatr muskający twoje gładkie ciało. Właśnie, gładkie. Tutaj się zatrzymajmy, bo co zrobić, aby to ciało naprawdę było gładkie, odświeżone oraz nawilżone?
Zamiast plaży, użyj łazienki — gwarantuję tę samą świeżość i uczucie gładkości. No, może nie będzie leżaka i palemki, ale odczucia zmysłowe będą porównywalne. Okej, może trochę wyolbrzymiam, ale w każdym razie będzie Ci przyjemnie!

Zacznę od zapachu, bo jest on zdecydowanie tym, co pierwsze utkwiło mi w pamięci i mnie w sobie ukochało. Przepiękny, wyróżniający się zapach herbaty Yerba. Delikatny, świeży, typowo herbaciany i zapadający zdecydowanie w pamięć.

Przejdę teraz do samego peelingu, jak już wiesz, jest on cukrowo-solny. Ma zdecydowanie grube ziarna, chociaż widziałam w „swojej karierze” bardziej gruboziarniste peelingi, ale do rzeczy — na szczęście te drobinki nie rozpuszczają się po kilku ruchach, co dla mnie jest bardzo ważnym aspektem. Nie lubię, gdy peeling od razu znika, roztapia się, bo co mi po takim peelingu, który jest niewydajny?

Na szczęście tutaj nie ma na to miejsca, bardzo długo możesz się cieszyć drobinkami, masować skórę, wdychać piękny aromat i przy okazji zdzierania starego naskórka, Twoja skóra zostanie odżywiona, pobudzona do życia i nawilżona dzięki olejkowi Monoi.

Konsystencja peelingu jest stała, ale mokra i zwarta. Muszę przyznać, że spodziewałam się „kluchy”, gdy podczas kąpieli będę po niego sięgać, jak to zazwyczaj się dzieje w peelingach „naturalnych". Na szczęście tak się nie dzieje.

Zobacz post