Alverde, maska do rąk, drzewo oliwne
To ostatni z produktów, które otrzymałam w ostatnim, wylicytowanym swopie.
Ten tak samo jak dwa pozostałe, ma 50 ml pojemności. Produkt łatwo wyciska się z niej. Opakowanie w tym przypadku również zamykane jest za pomocą czarnego koreczka.
Maska przecudnie pachnie, a jej zapach utrzymuje się jeszcze przez jakiś czas na dłoniach.
Jak widzicie, maseczka jest biała. Nie ma zbytnio zbitej konsystencji, łatwo się rozsmarowuje ma skórze. Ja nakładałam nieco grubszą warstwę produktu, później jeszcze wkładałam dłonie do foliowych rękawiczek, by składniki łatwiej i szybciej wniknęły w skórę.
Po kilkunastu minutach zdejmowałam rękawiczki, nadmiar maski wmasowałam. A skutkiem tego była aksamitna skóra. No mówię Wam, aż chciałoby się ją dotykać cały czas! Była intensywnie nawilżona, taka dawka starczała na kilka godzin bez konieczności późniejszego użycia kremiku. A grzbiety dłoni mogły zapomnieć o pieczeniu, które od zimy często im towarzyszyło.
Maska służyła mi już kilka razy i za każdym razem byłam nią zauroczona.
Alverde jest marką, z którą spotkałam się pierwszy raz przy testowaniu kosmetyków wygranych w swopie #1518. 🦄 Piękny, naturalny zestawik, który już został moim hitem.
Jest to zestaw z serii limitowanej, który zawiera owoce, olej i liście drzewa oliwnego.
W zestawie znajdują się trzy tuby po 50 ml każda. A mamy tu masło do ciała, maskę do rąk oraz krem pod prysznic. Zaraz pojawią się w osobnych chmurkach, ale chciałam tu przy okazji napisać, że jeśli miałabym wybrać z tego zestawienia mojego ulubieńca- nie mogłabym tego zrobić. No, nie da się. Wszystkie z nich bardzo fajnie spisały się w swojej roli.
Zapakowane były w kartonowe pudełeczko. 'Naturalny kolor' opakowania, od razu kojarzyć się będzie z 'naturalną zawartością'- bez zbędnych upiększeń. Kosmetyki łatwo było z niego wyjąć. Tuby są małe i przez to bardzo poręczne.
Podobne produkty
