Bandi

Maska ryżowa C-White przed wielkim wyjściem od Bandi.

W moim kosmetycznym magazynie znalazłam tą maseczkę, którą mam chyba jeszcze z jakiegoś boxa typu BeGlossy. Jako że szykowało mi się "wielkie wyjście" do znajomych, to postanowiłam użyć tej maseczki.

Jest to maseczka w proszku, którą miesza się z niewielką ilością wody i taką mieszankę nakłada się na twarz, szyję i dekolt. Jako że maseczki była naprawdę bardzo duża ilość, to starałam się ją nałożyć na twarz i na całą szyję (dekolt niestety był zasłonięty koszulką więc nie mogłam tam nałożyć maseczki), ale mimo tego kosmetyku wciąż było dużo, a ja nakładałam jego kolejne warstwy na twarz, bo szkoda mi było wyrzucić tyle maseczki. W sumie bardzo szkoda że nie wiedziałam, że będzie jej tak dużo i że jest taka wydajna, bo wtedy rozdzieliłabym ją na pół, a tak, po zmieszaniu, to nie miałam już co z nią zrobić.

Sama maseczka miała postać papki, takiej trochę mącznej. Nie do końca wygodnie się ją rozprowadzało, bo nie chciała siedzieć na tej twarzy i bardziej miałam "przyklejone" kolejne porcje maseczki, żeby jakkolwiek się to trzymało. Jak widać na załączonym obrazku - nie jest to raczej maseczka w której wygląda się ładnie! Minusem jest też to, że mi ciekła i skapywała na koszulkę i pod koszulkę... Myślę, że duże znaczenie miało tutaj to, że nałożyłam ją naprawdę grubą warstwą, ale jednak jest to wada tej maseczki, że spływa ona z twarzy.

Trzymałam ją na buzi ok 10 min, czyli tyle ile zaleca producent. Maska miała wygładzić, rozświetlić i nawilżyć twarz. Muszę przyznać, że największe efekty widziałam w rozjaśnieniu, a zwłaszcza na szyi, bo w miejscu gdzie miałam maseczkę, to moja skóra była wyraźnie jaśniejsza. Reszta efektów nie była zbyt spektakularna - lekkie wygładzenie, lekkie napięcie, jakieś tam lekkie nawilżenie. Bez większego szału.

Generalnie nie był to zły produkt, ale nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Raczej nie mam ochoty sięgnąć ponownie po tą maseczkę, chociaż muszę przyznać, że zapach miała piękny.

Zobacz post