Sally Hansen

hangled

Tak aktualnie wygląda moja kolekcja lakierów do paznokci. Miałam ich dużo więcej, ale po przerzuceniu się na hybrydy dużą część oddałam, a reszta zagubiła mi się przy przeprowadzce. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie one trafiły, no ale już trudno. Zostało mi tylko kilka sztuk, które widzicie na zdjęciu. Dla mnie to trochę mało i brakuje mi podstawowych kolorów, ale od czerwca znowu wracam do hybryd, a te będą służyły na paznokciach u stóp. Są to moje pewniaki, które dobrze się trzymają płytki paznokcia i szybko schną. Do tego mają ładne kolory, które wpadają w oko. Jednak najbardziej lubię ten z Eveline, bo mimo że był najtańszy ma najlepszą jakość. Sally Hansen i Essie to moim zdaniem produkty niewarte swojej ceny, bo mimo że utrzymują się okej, to można znaleźć lepsze produkty w niższych cenach. Ja na pewno nie kupiłabym ich po raz kolejny, ale skoro już są to je zużyję.

hangled

Lakier do paznokci Sally Hansen z serii Complete Salon Manicure. Jest to starsza wersja, która rok temu była wyprzedawana za jakieś 6zł. I szczerze mówiąc, w życiu nie dałabym za niego pełnej ceny. Moim zdaniem, poza ładnym kolorem nic dobrego w nim nie ma. Krwista czerwień ukryta pod numerkiem 550 All Fired Up daje bardzo ładne krycie już po pierwszej warstwie. Kolor jest ładny, bardzo klasyczny, pasujący praktycznie na każdą okazję. Jednak nawet mimo jednej warstwy lakier długo wysycha. Do tego jest bardzo nietrwały - 3 dni to wszystko, na co możemy liczyć. Nie przekonują mnie lakiery tej marki, uważam że możemy znaleźć lepsze w niższych cenach, więcej na pewno żadnego nie kupię.