Nie muszę chyba nikogo informować o moim uwielbieniu dla umilaczy kąpielowych, prawda? Kiedy w swopach zobaczyłam sól do kąpieli Nali Natural, i to o tak letnim zapachu jak rabarbar, musiałam ją mieć. Choć nie używam soli regularnie, to bardzo lubię tą formę produktu. W wersji od Nali Natural wręcz mnie zachwyciła <3 Skład jest bajecznie prosty: sól himalajską, sól epsom, płatki róży i zapach. W słoiku znajdziemy większe i mniejsze drobinki soli - większe to sól epsom, mniejsze to różowa sól himalajska. Obie są mi dobrze znane i mają bardzo fajne działanie dla naszej skóry. Tuż po odkręceniu słoiczka możemy poczuć słodki, przyjemny zapach, który kryje w sobie delikatną kwasową nutę - moim zdaniem idealny na lato! W środku prócz samej soli znajdziemy też płatki róży, dzięki którym całość wygląda pięknie i elegancko. Po wsypaniu produktu do wanny sól nie zaczyna rozpuszczać się od razu, co jest nocmalne, trzeba ją lekko przemieszać. Płatki róży unoszą się na wodzie, stopniowo oddając jej kolor i nadając jej leciutko różowawe zabarwienie. Działanie soli określam jako bardzo dobre: za każdym razem kąpiel z nią pomogła się zrelaksować, a sól epsom pomogła rozluźnić zmęczone mięśnie. Zapach unosił się w łazience przez całą kąpiel, choć nie utrzymywał się na skórze. Co ważne, sól w całości się rozpuszczała, nie było problemu z drobinkami pozostałymi na dnie wanny. Najmniej przyjemną częścią było wyławianie wypłowiałych płatków róży, co zawsze robię, żeby nie zatkały przypadkiem odpływu. Mimo to działanie produktu wynagradzało tą drobiną niedogodność, i na pewno będę go bardzo miło wspominać.

To już drugie mydło rzemieślnicze Nali Natural, które (dosłownie) wpadło w moje ręce. Poprzednie było typowo jesienne, tym razem mamy produkt z edycji letniej. Mydło ŁO(R)BUZ składa się z trzech warstw kolorystycznych, które świetnie imitują wygląd arbuza i jeszcze bardziej zachęcają do sięgania po nie. Muszę przyznać, że nie jestem wielką fanką zapachu, który w ogóle nie przypomina arbuza, a na to właśnie liczyłam. Zapach, niemożliwy dla mnie do określenia nie przypomina mi kompletnie niczego i jest ledwie wyczuwalny. Trudno, w tym produkcie chodzi przecież o działanie, a tutaj w ogóle się nie zawiodłam. Mydło jest twarde i duże, ja ze względu na wygodę używania przecięłam je na pół. Pieni się fantastycznie i wygląda na to, że będzie super wydajne. Piana, która powstaje jest gęsta i kremowa, można wyczuć w niej delikatnie tłustawą nutę, którą zawdzięczamy olejom zawartym w produkcie. Największą jego zaletą jest to, że nie wysusza mojej skóry. Kilka razy zabrałam je pod prysznic, głównie jednak służy mi do mycia rąk, z którymi zawsze miałam największy problem. Nawet przy dłuższym stosowaniu mydło nie wysusza skóry moich dłoni, choć nie mogę powiedzieć też, żeby ją nawilżyło. Jednak fakt, że po osuszeniu rąk nie czuję, że muszę natychmiastowo sięgnąć po krem nadrabia wszystkie jego wady! Nie jest to produkt idealny, jednak dla mnie mimo wszystko jest fantastyczny, i mam nadzieję że będzie mi służył długo.