Opakowanie ma 300 ml i posiada bardzo uroczą grafikę. Opakowanie posiada odkręcany duży korek. Otwór jest dość mały więc trzeba mocniej ścisnąć butelkę aby wlać płyn do wody. Płyn tworzy dość sporą pianę. Pachnie delikatnie ale jest wyczuwalny podczas kąpieli. Zapach przypomina mi trochę kosmetyki dla dzieci. Wystarczy nie duża ilość by utworzyło się dość dużo piany. Nie wysusza skóry ale też jej nie nawilża. Ogólnie jestem zadowolona mógłby tylko mocniej pachnieć ale i tak nie jest źle.

Świeca ma pojemność 100 ml dla mnie jest to idealna wielkość. Nie lubię długo palić jednego zapachu. Opakowanie jest szklane z metalową zakrętką. Grafika jest dość minimalistyczna ale mi się podoba. Świeca posiada drewniany knot. Na zimno pachnie bardzo intensywnie i cytrusowo. Wypala się równo i nie kopci się. Zapach jest mocno wyczuwalny. Czuć go nadal po zgaszeniu świecy. Pachnie mocno pomarańczą zapach jest idealnie odwzorowany. Czuć też troszkę zapach tego drewienka. Palona po ciemku robi niesamowity klimat. Jak dla mnie zapach stworzony na jesienne wieczory.

Pierwsze co urzekło mnie w tym żelu to jego przepiękna grafika. Nie da się przejść obok niej obojętnie. Na pewno widząc na półce taki żel kupiłabym go bez zastanowienia. Pachnie cudownie tak naprawdę to chyba najładniejsza wersja zapachowa jeśli chodzi o Balea. Pachnie pięknie kwiatowo ale z nutką małej słodyczy. Konsystencja jest nie za rzadka i nie za gęsta. Kosmetyk dobrze się pieni. Świetnie oczyszcza skórę i jest to jedna z niewielu wersji zapachowych, które czuję na swojej skórze po kąpieli. Żel nie wysusza skóry ale też jej nie nawilża.

Kula zapakowana była w papier obwiązany fioletową kokardką. Pachnie tak mocno , że czuć ją nie tylko przez opakowanie ale zapach wyczuwalny był w całej łazience mimo, że była zapakowana. Kula jest sporej wielkości. Ma fioletowy odcień z białą obwódką. Wygląda trochę jak planeta. Po wrzuceniu do wanny bardzo efektownie się rozpuszcza. Tworzy lekką piankę i zabarwia wodę na fioletowy odcień. Dodatkowo na wodzie pływa brokat. Pachnie pięknie czuć ją nawet po kąpieli. Zapach przypomina mi trochę perfumy. Skóra nie jest wysuszona tylko miękka w dotyku. Brokat zostaje też na skórze co dla mnie jest na plus. Jestem po raz kolejny zachwycona tą kulą.

Opakowanie wykonane z grubszej tektury z piękną kwiatową grafiką. W środku są szklane ampułki ponumerowane od 1 do 7. Opakowania mają serum w różnych odcieniach t.j żółty, niebieski i zielony. Każdy kolor ma przypisane swoje działanie. Niebieskie mają działanie odświeżające, zielone uspokajające a żółte regeneracyjne. Składy są w porządku znajdują się tam drogocenne olejki, które mają świetne działanie na skórę. Niestety zauważyłam, że mają alkohol. O dziwo nie wyrządził mi on absolutnie żadnej krzywdy na skórze. Ampułki najlepiej otwierać przez np ręcznik bo podczas odłamywania główki można się skaleczyć. Serum jest tłuste i widać, że zawiera olejki. Każda ampułka pachnie podobnie. Zapach jest lekko kwiatowy albo cytrusowy. Nie czuć nawet grama alkoholu. Jedno opakowanie starczy spokojnie aby użyć je na buzię , szyję i dekolt. Z racji, że w składzie jest dużo olejków serum wchłania się dość długo. Po jego użyciu skóra jest bardzo miękka i dobrze nawilżona. Nie pojawiają się zaskórniki ani żadne podrażnienia.

Opakowanie ma bardzo ładną grafikę. Tkanina jest świetnej jakości. Materiał jest grubszy, nie rwie się a otwory oraz wielkość maseczki jest idealna. Nasączona jest taką kremową esencją przypominającą mleczko. Zapach jest cudowny bardzo słodki i przypomina mi bardzo kokosa. Podczas jej noszenia nie czuć dyskomfortu. Dobrze trzyma się na skórze, nie przesuwa się ani nie odkleja. Po jej zdjęciu moja skóra nie była lepiąca. Esencja świetnie nawilżyła moją skórę pozostawiając ją mięciutką i gładką w dotyku. Nie pojawiły się u mnie żadne zaskórniki ani podrażnienia.