Cudowna świeca, która nie tylko pięknie się prezentuje, ale przede wszystkim wypełnia dom zapachem. Wersja Kaszmir jest idealna na długie jesienne i zimowe wieczory, bo to aromat otulający niczym wielki, gruby koc. Jest to zapach cięższy ze względu na obecność piżma, a jednocześnie cudownie otulający. Świeca pięknie spala się do samego końca i nie powoduje tworzenia tunelu. Zarówno na sucho, jak i po zapaleniu zapach jest intensywny i dobrze wyczuwalny. Świeca ma 2 knoty i czas palenia przewidywany jest na około 40 h, ale przy odpowiednim paleniu jest bardzo wydajna. Fantastyczna świeca polskiej marki, którą warto mieć w swoim domu. Tworzy niesamowity klimat i wypełnia pomieszczenie magią.

Fantastyczny i wielofunkcyjny olej z czarnuszki marki Papilio był na mojej wish liście. Można stosować go zarówno do twarzy, jak i włosów czy ciała. Ja stosowałam go głównie w połączeniu z hydrolatem na twarz i dawał fantastyczny efekt nawilżenia, a w przypadku niedoskonałości cudownie koił skórę i mam wrażenie, że po nim wszystko goiło się jakoś szybciej. Jego dużym plusem jest to, że szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu. Idealnie nadaje się do bardzo suchych miejsc jak łokcie czy kolana i świetnie je nawilża. W przypadku włosów super sprawdza się nałożony na wilgotne włosy w niewielkiej ilości. Sprawia, że są bardziej błyszczące i miękkie. Wygodna pipetka ułatwia korzystanie i dozowanie co w przypadku oleju jest ogromnym plusem.

Bańka antycellulitowa w pięknym, różowym wręcz brokatowym kolorze. Ten gadżet długo bardzo mnie ciekawił, ponieważ jego zadaniem jest walka z cellulitem i pomoc w ujędrnianiu skóry. Ma pobudzać skórę do działania i odnowy. Bańkę najlepiej stosować z ulubionym olejem i ja do tego celu kupiłam olej z migdałów. Jej używanie jest banalnie proste choć niestety czasochłonne. Ja osobiście długo nie widziałam żadnych efektów, przez co ciężko było mi pozostać systematyczną. Ten produkt niestety się u mnie nie sprawdził i uważam, że nic nie zastąpi diety i ćwiczeń. Bańka choć pięknie się prezentowała jak widać nie była mi pisana. Dodatkowo pojawiły się u mnie pajączki, które niestety uniemożliwiają dalsze używanie bańki.

Żel pod prysznic w uroczym opakowaniu z koalą i poręczną pompką, który niestety dość mocno mnie zawiódł. Pokładałam w nim wielkie nadzieję, a tymczasem okazał się być produktem, który szybko miałam ochotę wyrzucić do kosza. Żel miał przede wszystkim brzydki zapach, który nie przypominał rumianku i aloesu. Był kwaskowaty i bardzo nieprzyjemny, a dodatkowo żel nie sprawdzał się jakoś super. Niestety, ale bardzo słabo się pienił przez co mocno stracił na wydajności. W moim odczuciu słabo myje i po kąpieli w ogóle nie czułam czystości czy nawet odświeżenia. Jak dla mnie straszny produkt, który jedynie ładnie wygląda, ale w środku nie kryje nic dobrego. :(

Świetna pomadka marki Golden Rose w kolorze 03. Bardzo spodobało mi się jej eleganckie opakowanie, a przede wszystkim ten nudziakowy kolor, który idealnie wpasował się w mój gust. Pomadka pięknie wygląda na ustach, nie podkreśla suchych skórek i sprawia, że usta wyglądają na pełniejsze, a jednocześnie naturalne. Makijaż z jej użyciem zyskuje na elegancji i klasie. Jest idealna aby zawsze mieć ją pod ręką i móc poprawić. Podczas picia i jedzenia zjada się równo i nie ma problemu z jej zmyciem za pomocą płynów micelarnych.