Balsam miał biały kolor i dość rzadką konsystencję. Zamknięty w dużym opakowaniu z wygodną pompką, co ułatwia jego wyjęcie ze środka. Myślałam, że starczy mi na długo, ale bardzo szybko się wchłaniał i na jedną aplikację potrzebowałam go całkiem sporo. Potem jednak mogłam cieszyć się przez kilka godzin nawilżoną skórą. Nie podrażniał jej.

Mleczny, gesty krem zamknięty był w po ręcznej czerwono- białej tubie. Zamykanie na klik, więc jeśli o kremy chodzi to według mnie jest najlepsze rozwiązanie. Był dość wydajny. Bezzapachowy gagatek, który ratował wierzch stopy przed uczuciem suchości. Same stópki były porządnie nawilżone i miłe w dotyku. Jedyny minus to taki, że dość długo się wchłaniał, dlatego też trzeba było swoje odczekać...

Najpierw ja użyłam go na suche kolana i łokcie. Mam problem z tym, że te części są bardzo wysuszone. Biały specyfik o typowo kremowej konsystencji zniwelował uczucie ściągania. Wyglądzie skórę oraz dał jej dawkę nawilżenia. Skóra w tych problematycznych miejscach była bardzo wygładzona. Moja mama zużyła resztę produktu i smarując zmiany łuszczycowe twierdziła, że krem niwelował świąd. Skóra już tak bardzo nie łuszczyła się w danym miejscu i była nawilżona.

Choć moja cerą jest tłusta, to akurat gdy otrzymałam swopa była nieco przesuszona zabiegami z kwasami. Ta niebiesko- biała tubka dała mi taką zawartość, która ukoiła skórę. Przesuszone miejsca smarowałam rano i wieczorem. Biały krem szybko się wchłaniał i nie zostawiał nieprzyjemnej lepiącej się powłoki. Skóra była mocno nawilżona. Do tego jeszcze była w pełni zregenerowana. Super poradził sobie z przesuszeniem, bo szybko zauważyłam złagodzenie suchości skóry.