Sól mieści się w papierowym opakowaniu z przejrzystą i minimalistyczną etykietką. Pojemność produktu to 250 gram. Sama sól szybko rozpuszcza się w wodzie i delikatnie barwi wodę. Nie tworzy pianki, ale bardzo intensywnie pachnie. Zapach to taka typowa cytryna z eukaliptusem, która działa naprawdę odprężająco na nasz organizm. Zapach czuć w łazience długo jeszcze po kąpieli. Moja skóra była przyjemnie nawilżona i mięciutka - nie było konieczne użycie żadnego balsamu do ciała. Ogólnie z kąpieli byłam zadowolona, ale na wannie osadził się osad i było konieczne zmycie tego odrazu po kąpieli więc to taki mały minusik, na który przymknęłam oko.

Peeling mieści się w plastikowym, przezroczystym słoiczku z minimalistyczną etykietką, ale przyjemną dla oka. Słoiczek ma pojemność 200 ml. Sam peeling ma bardzo zbitą konsytencję, a drobinki są dość drobne, ale fajnie natłuszczone dzięki czemu przy okazji peelingu nawilżamy rownież skórę. Moje ciało po jego użyciu jest fajnie wygładzone i przyjemnie nawilżone. Jest jedna rzecz, która mnie w nim bardzo zaskoczyła, a mianowicie jest to jego zapach. Spodziewałam się tutaj cierpkiego zapachu porzeczki, a wyczułam tutaj zapach makowca. Nie wiem dlaczego mam takie skojarzenie, ale zapach mi się podoba. Jest taki otulający i słodki, a do tego utrzymuje się na ciele co jest bardzo fajne. Jego dużym plusem jest wydajność więc taka pojemność starczy na naprawdę długi czas.

Maseczka mieści się w małym, płaskim, opakowaniu o pojemności 50 ml. Sama maska ma gęstą konsystencje o brązowej barwie. Zapach maseczki niestety nie jest przyjemny dla mojego nosa, ale da się wytrzymać. Maskę nakłada się nawet dobrze, ale cieżko mi ją zmyć. Producent sugeruje zmywać ją ostrożnie ponieważ się pieni i może szczypać w oczy. Ja staram się robić to naprawdę ostrożnie, a i tak zawsze pieką mnie oczy przy zmywaniu. Co do efektów to są naprawdę świetne. Buzia jest mega oczyszczona, zmatowiona, przyjemna w dotyku i wygładzona. Maskę wygrałam w swopie i bardzo się cieszę z tego powodu bo mimo kilku minusików jak zapach czy szczypanie w oczy to efekt to wynagradza i koniec końców jestem zawsze zadowolona po jej użyciu. Chętnie kupię kolejne opakowanie.

Mydełko to typowa prostokątna kostka o ładnym dwukolorowym zabarwieniu. Waga to 100 gram mydełka więc całkiem sporo. Zapach ma bardzo przyjemny i intensywny - mimo, że ja bardzo lubię owocowe zapachy, a ten jest bardziej kremowy to bardzo mi się podoba. Mydło dobrze się pieni i oczyszcza ciała pozostawiając skórę delikatną, przyjemną w dotyku i nawilżoną. Jestem bardzo zadowolona z niego i chętnie używam.

Kula znajduje się w przezroczystej foli, związanej jutowym sznureczkiem z małą zawieszką z niezbędnymi informacjami. Sama kula jest naprawdę solidnie wykonana. Jest dość spora bo ma, aż 80 gram. Po wrzuceniu do wody rozpuszczała się w dość szybko barwiąc wodę na delikatny pomarańczowy kolor. Na wodzie pojawiła się tłusta warstewka, która przyjemnie otulała skórę, dzięki czemu została ona nawilżona i przyjemna w dotyku. Zapach kuli po kontakcie z wodą jest dość intensywny i przypomina mi zapach szarlotki z odrobiną gruszek. Bardzo mi się spodobał i przypadł do gustu. Byłam z niej bardzo zadowolona i chętnie jeszcze do niej wrócę.