Absolutnie dyskusji nie podlega, iż jest to najpiękniejsza szczotka do włosów, jaką w życiu widziałam, a tym bardziej miałam :kocham:. Jej wygląd jest naprawdę wyjątkowy, a unikalny design idzie w parze z funkcjonalnością. Bo szczotka do włosów to przede wszystkim przedmiot użytkowy, jej wygląd to tylko miły dodatek. Obawiałam się, iż Tangle Angel nie da sobie rady z doczekanie moich włosów, których mam dużo, z dużą objętością i tendencją do kołtunienia się. Jednakże daje radę! I to naprawdę nieźle :). Szczotka ma się sprawdzać dobrze tak na mokro, jak na sucho, a u mnie chyba nawet o wiele lepiej sprawdza się na mokro, gdyż na sucho lubi włosy elektryzować, i to bardzo. Oczywiście potrafię sobie z tym poradzić (w końcu żyję ze swoimi włosami już prawie 24 lata xD), lecz po szczotce z opakowaniem opisanym w jakieś antyelektrostatyczne hasła, oczekiwałabym więcej. Za to niestety odejmuję gwiazdkę - nie lubię, jak mnie producenci oszukują :P. Z tym szumnie jak internet długi i szeroki, nieciągnięciem to też lekka przesada, ale tu akurat się cudów nie spodziewałam. Szczotka jest wielka i potrzeba chwili, aby się do niej przyzwyczaić (jak pewnie z resztą do każdej nowości), lecz w użytkowaniu jest wygodna. Naturalnie ze względu na swoje gabaryty nie jest to szczotka podróżna - raczej do postawienia w domu w charakterze pięknej i funkcjonalnej dekoracji. Myślę, iż szczotka zadowoli wszystkie estetki zdolne radzić sobie z elektryzowaniem :).