Ten zapach był mi już wcześniej znany, bo miałam wcześniej piankę o tej samej nucie, więc nie brałam go w ciemno. Jak pachnie? Dla mnie cudownie, bo uwielbiam tego typu nuty. Pachnie bardzo słodko, ale jednocześnie pudrowo, nie czuć tu żadnych ostrzejszych nut, według mnie to taki delikatny słodziak. Łatwo się ją aplikuje, spryskiwacz nigdy się nie zacina. Stosuję ją na ręce i nogi od razu po prysznicu, wtedy zapach lepiej wchłania się w skórę i jest dłużej wyczuwalny. Jeśli tego nie zrobię, to zapach szybko się ulotni, już po godzinie nic nie czuć.

Marka Treaclemoon również była mi już wcześniej znana, uwielbiam ją za intensywne zapachy kosmetyków. Jednak soli nigdy wcześniej nie testowałam, ta była pierwsza. Już samo opakowanie bardzo mi się spodobało. Teoretycznie sól należy zużyć na jeden raz, ja jednak zawsze dzielę na dwa. W opakowaniu pachnie przyjemnie, słodko i delikatnie. Jednak zapach ten szybko znika i potem nie czuć go już wcale. Dość szybko rozpuszcza się w wodzie przy okazji ją barwi oraz tworzy delikatną piankę. W wodzie wyczuwalny jest olejek, dzięki któremu moja skóra stała się po kąpieli bardzo miękka i nawilżona.

W tym notesiku bardzo spodobał mi się jego minimalistyczny wzór. Dzięki swojemu małemu rozmiarowi idealnie zmieści się nawet do bardzo małej torebki. Kartki są w linie, dość grube. Idealny do zapisywania szybkich notatek w ciągu dnia.

Markę poznałam tutaj na DC i bardzo byłam ciekawa, jak u mnie sprawdzi się ich produkt. Postawiłam na tusz, bo to jego nie może nigdy zabraknąć przy moim codziennym makijażu. Jego szczoteczka jest bardzo zwykła, nie posiada żadnych dodatkowych włosków, wygięć, czy uwypukleń. Tusz ładnie rozdziela i nie tworzy przy tym grudek. Tusz jest trwały, nie osypuje się w ciągu dnia. Niestety nie uzyskamy nim mocniejszego efektu, do którego ja zawsze dążę. Tusz jest bardzo delikatny, nie da się nim zrobić sobie krzywdy, dlatego myślę, że jest idealny dla osoby początkującej.