Jestem tym typem osoby, u której suchy szampon Batiste się nie zmarnuje! Bardzo je lubię i stosuję od długiego czasu, ten jest jednak dla mnie nową wersją zapachową, z którą... bardzo się polubiłam. Szampon przyjemnie pachnie, nie dusi, nie sprawia, że na włosach zostaje biały nalot. Świetnie odświeża włosy, unosi je u nasady i sprawia, że wyglądają lepiej. Przedłuża ich świeżość i nie osiada na skórze głowy. Jestem z niego bardzo zadowolona.

Może to dziwne, ale jest to mój pierwszy żel Yves Rocher w życiu, nigdy wcześniej tego typu produktu tej marki nie stosowałam. Żel ma bardzo ładne, praktyczne opakowanie, śliczny kolor i przyjemny, delikatny i niedrażniący zapach. Bardzo dobrze się go dozuje, a sam produkt świetnie się sprawdza. Dobrze myje, nie podrażnia, odświeża i świetnie się pieni. Jestem z niego bardzo zadowolona.

Maseczka Balea o prześlicznej szacie graficznej - i na opakowaniu, i na płachcie! A ta była odpowiednio skrojona, świetnie przyległa do skóry i nie osuwała się w trakcie aplikacji. Ma śliczny, dość intensywny różany zapach, jest mocno nasączona, ale esencja nie spływa po szyi. Maseczka fajnie ochłodziła moją skórę twarzy (zwłaszcza w te upały), nie podrażniła mnie ani nie spowodowała żadnych innych nieprzyjemności. Skóra po aplikacji natomiast była miękka, gładka i miła w dotyku, ewidentnie odżywiona i odświeżona. Jestem bardzo na tak dla tej maski!

Mydło Enklare chwyta za serce już przed użyciem dzięki swojej postaci w kształcie... serca. Mydełko używałam do ciała, dzięki swym niewielkim gabarytom jest idealne do zabrania ze sobą w podróż, bowiem nie zajmuje zbyt wiele miejsca. Jest w pełni naturalne, pachnie bardzo delikatnie, świetnie się pieni i jest bardzo przyjemne w użyciu. Mydełko pozostawia po sobie miękką, gładką, nawilżoną i odświeżoną skórę.