Mimo, że nie jest to jakiś firmowy pędzel to włosie ma nieziemsko mięciutkie. Jest bardzo gęsty i milutki w dotyku. Nie drapie i nie podrażnia skóry twarzy. Przyjemnie się nim rozprowadza puder. Rączka nie jest zbyt długa, ale dość gruba i można go postawić. Pędzelek nie linieje.

Balsam do ciała samoopalający i nawilżający Vita Liberata. Producent obiecuje, że balsam nie nadaje charakterystycznego dla samoopalaczy zapachu oraz stopniowo opala ciało. Niestety zawiodłam się. Faktycznie opalenizna pojawia się w ekspresowym tempie,ale niestety robi okropne mocne plamy i utleniając się na skórze uwalnia ten charakterystyczny zapach i to w większym stopniu niż np. ten który mam z Ziaji.

Bibułki matujące są zamknięte w eleganckim, plastikowym opakowaniu wyglądającym jak z jakiejś droższej ekskluzywnej firmy :). Opakowanie w środku jest zbudowane tak, że wyjmując bibułkę oddziela nam kolejną tak, by nie wyjąć wszystkich a mieć zawsze jedną z brzegu. Bibułki dość dobrze matują, zdejmując ją z twarzy na bibułce pojawiają się widoczne plamy tak jakby tłuszczu :D. Miejsce, do którego się ją przyłożyło zostaje matowe.

Opaska jest piękna i takiej brakowało mi do kolekcji. Ogólnie myślałam, że jest w kolorze srebrnym, ale złota jeszcze bardziej mi się podoba :). Jest solidnie zrobiona i ma piękne kryształki na uszkach. Nie jest szeroka, nawet mocno ściska więc trzyma się głowy.